Podobne
- Strona startowa
- Farmer Philip Jose wiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Ania08 Rilla ze Zlotego Brzegu
- Chalker Jack L Charon
- Frączek M, Hausner J, Mazur S Wokół ekonomii społecznej
- (ebook pdf) Teach Yourself SQL in 21 Days
- True Magick A Beginner's Guide by Amber K (2003)
- Dzieje Tristana i Izoldy
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- iptables tutorial
- Kiernan Denise Dziewczyny atomowe
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Weszliśmy przez uchylone wrota.- Dokończ to, o czym przed chwilą mówiłeś - poprosiłam, mimo że jeszcze parę minut wcześniej postanowiłam więcej nie nalegać.- Opowiedz mi coś więcej o obliczu Chrystusa.Poczułam, że nie miał najmniejszej ochoty przedłużać tej rozmowy.Może nie była po temu pora ani miejsce.Ale skoro już zaczął, trzeba było wyjaśnić sprawy do końca.Szliśmy aleją, wzdłuż trawników pokrytych śniegiem.W dali dostrzegłam strzelisty zarys jakiegoś kościoła.- Proszę, mów dalej - powtórzyłam raz jeszcze.- Już przecież wszystko wiesz.Wstąpiłem do seminarium.Przez pierwszy rok prosiłem Boga, żeby pozwolił mi przekształcić moją miłość do ciebie w miłość do całego ludzkiego rodzaju.W drugim poczułem, że Bóg mnie wysłuchał.Trzeciego roku żal był jeszcze ciągle żywy, miałem jednak całkowitą pewność, że powoli ta miłość przerodzi się w miłosierdzie, modlitwę i pomoc potrzebującym.- Po co więc znowu chciałeś mnie zobaczyć? Dlaczego na nowo zapaliłeś we mnie ten ogień? Po co opowiedziałeś mi o ćwiczeniu Innego i wykazałeś całą marność mojego dotychczasowego życia?Drżącym głosem wyrzucałam z siebie bezładne słowa.Z minuty na minutę widziałam go coraz bliżej klasztoru i coraz dalej ode mnie.- Po co wróciłeś? Dlaczego mówisz mi to wszystko dopiero dzisiaj, kiedy musisz przecież wiedzieć, że zaczynam cię kochać?Chwilę zwlekał z odpowiedzią.- Na pewno pomyślisz, że to idiotyczne.- Nic nie pomyślę.Dawno przestałam bać się własnej śmieszności.Zresztą ty sam mnie tego nauczyłeś.- Jakieś dwa miesiące temu mój przełożony poprosił mnie, abym mu towarzyszył w podróży do domu pewnej kobiety, która w dniu śmierci zapisała cały swój majątek naszemu klasztorowi.Mieszkała w Saint-Savin i trzeba było przeprowadzić dokładny spis jej mienia.Bazylika była coraz bliżej.Intuicja podpowiadała mi, że kiedy tylko dotrzemy do jej bram, nasza rozmowa się zakończy.- Nie przerywaj - powiedziałam.- Mam przecież prawo do jakichś wyjaśnień.- Dokładnie przypominam sobie chwilę, kiedy po raz pierwszy przekroczyłem próg tego domu.Okna wychodziły na szczyty Pirenejów, a promienie słońca podkreślone bielą śniegu rozświetlały wszystko wokół.Zacząłem sporządzać listę przedmiotów, ale po kilku chwilach musiałem przerwać pracę.Zdałem sobie bowiem sprawę, że ta kobieta miała dokładnie takie same upodobania jak ja.Posiadała płyty, które i ja bym kupił, z muzyką, której chętnie bym słuchał, wpatrując się w pejzaż za oknem.Półki uginały się od książek - niektóre z nich już czytałem, inne z przyjemnością bym kiedyś przeczytał.Przyglądałem się bacznie meblom, obrazom, drobiazgom rozproszonym tu i ówdzie, i było trochę tak, jakbym to ja sam je wybierał.- Od tego dnia nieustannie myślałem o tym domu.Ilekroć udawałem się do kaplicy na modlitwę, powtarzałem sobie, że moje wyrzeczenie się świata nie było całkowite.Wyobrażałem sobie nas oboje mieszkających w domu podobnym do tego, słuchających muzyki, zapatrzonych w ośnieżone wierzchołki gór czy ogień w kominku.Wyobrażałem sobie nasze dzieci, uganiające się po wszystkich kątach i bawiące się po okolicznych wsiach.Nigdy nie widziałam na oczy tego domu, ale bez trudu wyobraziłam sobie, jak mógł wyglądać w środku.I zapragnęłam, żeby nie mówił już nic więcej i żeby pozwolił mi marzyć.On jednak mówił dalej :-Jakieś dwa tygodnie temu poczułem, że nie jestem w stanie dłużej znieść dotkliwego smutku, który zagnieździł się w mojej duszy.Udałem się do przeora.Opowiedziałem mu całą historię mojej miłości do ciebie i o tym, co czułem, kiedy pojechałem z nim spisać inwentarz w tamtym domu.Zaczął padać drobny deszcz.Spuściłam głowę i otuliłam się szczelniej kurtką.Bałam się usłyszeć dalszy ciąg historii.- Wtedy ojciec przełożony rzekł mi: “Istnieje wiele sposobów, by służyć Bogu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]