Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Morris Desmond Zachowania intymne
- Morris Desmond Naga malpa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Roderick Thorp Szklana pulapka
- Thorp Roderick Szklana pulapka
- Desmond Bagley List Vivero
- Bagley Desmond List Vivero
- Brayfield Celia Książę
- c5 9aw. Jan Od Krzy c5 bca Dzie c5 82a
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I kierunek jego ataku.Poza tym, całaoperacja była w porządku. I nawet to, że cię sprzedał? To też było w porządku?! powiedziała z nie-dowierzaniem. Do ciężkiej cholery! Nie bawiliśmy się przecież w kotka i myszkę! Stawkabyła zbyt wysoka.Mackintosh musiał przyskrzynić Wheelera i jeśli taka zagryw-ka była jedynym sposobem, żeby tego dokonać, inny wybór nie istniał.Wheelernamierzał się, żeby zadać cios w samo serce naszego państwa.Premier chciał muzaproponować tekę ministra i Bóg jeden wie, co ten sukinsyn by wtedy zrobił i jakdaleko by zaszedł. Jeśli wszyscy mężowie stanu są tacy jak Alec, niech Bóg ma Anglię w opie-ce wyszeptała Alison.211 Nie bądz zgorzkniała.Alec nie żyje.To on zginął, nie ja.Zawsze o tympamiętaj.Nadszedł kelner z tacą, więc milczeliśmy, póki nas nie obsłużył. Co chcesz teraz robić? spytała. Miałem odwiedziny.Był tu człowiek od Lucy.Oczywiście teraz na nic sięim nie przydam.Poczekam, aż zagoi mi się ramię.Miesiąc, sześć tygodni, niewiem dokładnie. Wracasz do RPA? Pokręciłem głową. Chyba wciągną mnie z powrotem na listę agentów czynnych. Upiłemz kieliszka. A ty? Nie miałam czasu, żeby o tym myśleć odparła. Oprócz pogrzebumiałam w Londynie mnóstwo innych rzeczy do załatwienia.Musiałam zadbaćo sprawy osobiste Aleca.Dużo czasu strawiłam z jego prawnikiem.Pochyliłem się ku niej. Alison spytałem czy wyjdziesz za mnie?Ręka drgnęła jej tak mocno, że kilka kropel czerwonego campari wylało sięna stół.Spojrzała na mnie tak jakoś dziwnie, tak, jakby widziała mnie pierwszyraz w życiu. Nie, Owen, Boże, nie. Kocham cię, Alison.Bardzo cię kocham. Ja ciebie chyba też. Wargi jej drżały. No to w czym problem? spytałem. Pasujemy do siebie. Powiem ci, Owen.Jesteś drugim Alekiem.Za dwadzieścia lat, jeśli w ogó-le przeżyjesz, będziesz siedział w jakiejś maleńkiej, obskurnej klitce i kierowałludzmi.Będziesz pociągał za sznurki, a oni będą skakać, jak im zagrasz.Jak Alec.I będziesz to robił nie dlatego, że to lubisz, ale z poczucia obowiązku.I będziesztego wszystkiego nienawidził, i znienawidzisz siebie samego.Jak Alec.Ale nierzucisz tego, nie. Ktoś musi to robić powiedziałem. Ale nie mężczyzna, za którego wyjdę za mąż.Kiedyś ci powie działam,że jestem jak muchołówka.Wiesz, kim chcę być? Chcę być kurą domową, chcęmieszkać na zielonych krańcach jakiegoś małego miasteczka, ubierać się po wiej-sku i hodować świnie.Tego chcę. Nie widzę przeszkód, żebyś nie mogła tak żyć odparłem. I co? I zostawać w domu, podczas gdy ty będziesz się gdzieś zabijał? Pokręciła głową. Nie, Owen, nic by z tego nie wyszło.Ogarnęła mnie nagła złość. To dlaczego tu wróciłaś? spytałem szorstko.Była wyraznie skonsternowana. Więc ty myślałeś, że.Boże, Owen, tak mi przykro.212 Nie pożegnałaś się ze mną.Armitage powiedział, że po pogrzebie wracaszna Maltę.Więc co, u licha, miałem myśleć? Zabrałam się do Anglii maszyną RAF-u odpowiedziała cicho. Wró-ciłam po swój samolot i chciałam się z tobą pożegnać. Aha.Chciałaś się ot, tak po prostu, pożegnać, tak? Nie odparła zdecydowanie. Nie. W jej oczach pokazały się łzy.Owen, to wszystko nie tak.Ująłem ją za rękę. Byłaś kiedy w Maroku?Spojrzała na mnie znużonymi oczyma, zaskoczona nagłą zmianą tematu. Tak.Znam Maroko.Nawet niezle. A ten twój samolot mógłby stąd dolecieć do Tangeru? No.mógłby powiedziała niezdecydowanie. Ale. Słuchaj, muszę odpocząć.I mam do wydania półtoraroczne pobory.Samnie dam rady tego puścić.Ty mi pomożesz.Jestem pewien, że będę miał w tobieznakomitego przewodnika.Nigdy nie byłem w Maroku.Przewodnik mi się bardzoprzyda. Znów mi schlebiasz odparła, a w jej głosie zabrzmiały wesołe nutki.Maeve O Sullivan ostrzegała mnie przed tobą.Mnie też powiedziała, że nie jestem facetem dla Alison Smith.Może i miałarację, ale warto było spróbować. Bez nacisków, bez obietnic, zgoda? spytała.Uśmiechnąłem się tylko.Sześć tygodni sam na sam z Alison wystarczało zanajgorętsze obietnice.Bo ileż mogło się w tym czasie zdarzyć!KONIEC
[ Pobierz całość w formacie PDF ]