Podobne
- Strona startowa
- Jacquemard Serge Requiem dla krola zbrodni
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa
- Slaughter Karin Will Trent 06 Zbrodniarz
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa (2)
- Artysta zbrodni Daniel Silva
- Forbes Colin Syndykat zbrodni
- Koontz Dean R Zwierciadlo Zbrodni
- De Sade D. A. F. Zbrodnie milosci (2)
- Judith McNaught DoskonałoÂść
- Fides Et Ratio (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zuzanka005.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W zeszÅ‚ym roku, tuż przed otwarciem sezonu wakacyjnego, muzuÅ‚manie niezletu narozrabiali. Co takiego zrobili? Widzisz, oni nie przychodzÄ… tu na zakupy, tak jak ty.WjeżdżajÄ… tu jak armia na-jezdzców, plÄ…drujÄ… targ przez parÄ™ dni, Å‚adujÄ… na ciężarówki, co im potrzeba, pózniejwracajÄ… do siebie.WÅ‚aÅ›nie tak zrobili w zeszÅ‚ym roku.Gangi biaÅ‚ych wpadÅ‚y w szaÅ‚.NaTrzydziestej Ósmej doszÅ‚o do bitwy. Ale dlaczego?Dewey zrobiÅ‚ ponurÄ… minÄ™. Nie wymieszasz czarnego z biaÅ‚ym.Rozumiesz? Nie pytaj mnie wiÄ™c, czemu taksiÄ™ dzieje.Te biaÅ‚e dzieciaki dostajÄ… gorÄ…czki na sam widok muzuÅ‚manina.Może to za-brzmi zabawnie, ale czarni zachowujÄ… siÄ™ na targu bardzo przyzwoicie.Za wszystkopÅ‚acÄ… uczciwÄ… cenÄ™.To jednak oni decydujÄ…, co jest uczciwe, a co nie.JeÅ›li zauważą, żektoÅ› próbuje ich oszukać, to. Dewey pokrÄ™ciÅ‚ tylko gÅ‚owÄ…. Mam wiÄ™c tu tkwić, dokÄ…d siÄ™ nie wyniosÄ…? zapytaÅ‚ Ron. Lepiej nie wchodzić im w drogÄ™ odparÅ‚ Dewey kiwajÄ…c gÅ‚owÄ…. Nigdy niewiadomo, kiedy siÄ™ zacznÄ… kÅ‚opoty.Możesz zostać na noc u mnie.Mieszkam tutaj, nagórze.Ron spÄ™dziÅ‚ popoÅ‚udnie przy szklanych drzwiach, obserwujÄ…c, co siÄ™ dzieje naulicy.Hol byÅ‚ kiedyÅ› wspaniaÅ‚y.Teraz marmurowe Å›ciany byÅ‚y popÄ™kane i poplamione.Automatyczne drzwi do windy obitej poÅ‚yskujÄ…cÄ… niegdyÅ› blachÄ… byÅ‚y wpółprzymkniÄ™-te, raziÅ‚y brzydotÄ… odpadajÄ…cej farby.Na zewnÄ…trz byÅ‚o zupeÅ‚nie spokojnie.Dewey siedziaÅ‚ na stoÅ‚ku i wpatrywaÅ‚ siÄ™w ulicÄ™.Nagle przed stragan Deweya zajechaÅ‚a ciężarówka z grupÄ… muzuÅ‚manów, którzyubrani byli nie lepiej niż biali, ale mimo to wyglÄ…dali dostojniej.Sprawiali wrażenie bar-dziej stanowczych i lepiej zorganizowanych.Ron nigdy nie widziaÅ‚ czarnych z tak bliskiej odlegÅ‚oÅ›ci.Tam, gdzie kiedyÅ› miesz-kaÅ‚, na prowincji, nie byÅ‚o ich w ogóle.Ludzi o czarnej skórze mógÅ‚ oglÄ…dać jedynie naekranie telewizora.57Ci z ciężarówki mieli poważne twarze.Widać byÅ‚o, że sÄ… bardzo czyÅ›ci.Nagle jedenz nich powiedziaÅ‚ żartem coÅ›, czego Ron nie zrozumiaÅ‚.RozlegÅ‚ siÄ™ Å›miech.NawetDewey siÄ™ Å›miaÅ‚.Ron popatrzyÅ‚ na nich przez chwilÄ™, zastanawiajÄ…c siÄ™, co tu siÄ™ zachwilÄ™ wydarzy.Zachowywali siÄ™ na pozór spokojnie, tak jak zwykli klienci na targu.Ron zauważyÅ‚ jednak, że każdy z nich ma karabin zawieszony przez ramiÄ™.WyglÄ…daÅ‚ona to, że Dawey nieco siÄ™ ich boi.DzieÅ„ peÅ‚ny napięć skoÅ„czyÅ‚ siÄ™ wreszcie.Ron siedziaÅ‚ na schodach w holu, gdyszklane drzwi otworzyÅ‚y siÄ™ nagle.WszedÅ‚ Dewey ocierajÄ…c pot z czoÅ‚a czerwono-biaÅ‚Ä…chusteczkÄ…. RadzÄ™ ci, zamelinuj siÄ™ u mnie na noc.Możesz mieć kÅ‚opoty, jeÅ›li muzuÅ‚maniespotkajÄ… ciÄ™ na ulicy. Czy mam panu pomóc wnieść towar do Å›rodka? zapytaÅ‚ Ron wstajÄ…c.Dewey odwróciÅ‚ siÄ™ i rzuciwszy okiem przez szklane drzwi na swój stragan, od-parÅ‚: Nie dzisiaj.Nikt nie kradnie, gdy muzuÅ‚manie sÄ… na targu.Gdyby kogoÅ› zÅ‚apalina tym przestÄ™pstwie, zastrzeliliby go na miejscu.Sami też nie kradnÄ….To dobrze o nichÅ›wiadczy.Ron westchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko.Powietrze zaÅ›wiszczaÅ‚o w jego zaokrÄ…glonych ustach. Poza tym ciÄ…gnÄ…Å‚ Dewey gdybyÅ›my chowali towar, pomyÅ›leliby, że im nieufamy.MogÅ‚oby to siÄ™ zle skoÅ„czyć. PoklepaÅ‚ Rona po ramieniu. No, chodz.Czekanas trochÄ™ wspinaczki. Na którym piÄ™trze pan mieszka? Na dziesiÄ…tym.Ron myÅ›laÅ‚, że bÄ™dÄ… musieli po prostu wejść na dziesiÄ…te piÄ™tro po schodach.Tymczasem Dewey miaÅ‚ na myÅ›li coÅ› zupeÅ‚nie innego.Na drugÄ… kondygnacjÄ™ dotarli wchodzÄ…c po schodach.Klatka schodowa nie byÅ‚aoÅ›wietlona, nie byÅ‚o tu też okien, tak wiÄ™c Ron podążaÅ‚ uważnie tuż za Deweyem, wie-dzÄ…c, że stary czÅ‚owiek czuje siÄ™ tu pewnie nawet w ciemnoÅ›ci. Uważaj teraz powiedziaÅ‚ Dewey, gdy dotarli już do trzeciego piÄ™tra. TrzymajsiÄ™ blisko Å›ciany.W poÅ‚owie drogi na czwarte piÄ™tro bÄ™dÄ… uszkodzone stopnie.JeÅ›li bÄ™-dziesz nieostrożny, spadniesz i skrÄ™cisz kark.Szli uważnie na górÄ™ ocierajÄ…c siÄ™ plecami o Å›cianÄ™.ByÅ‚a nierówna. Dlaczego nie zrobiÅ‚ pan porzÄ…dku z tymi schodami? zapytaÅ‚ Ron. MogÄ™ toza pana zrobić, jeÅ›li tylko.W ciemnoÅ›ci rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Deweya: Wiesz, ile siÄ™ namÄ™czyÅ‚em, aby byÅ‚y takie, jakie sÄ… teraz? Jak to? Czy myÅ›lisz, że potrzebujÄ™ tu goÅ›ci wieczorowÄ… porÄ…? odezwaÅ‚ siÄ™ Dewey,wciąż chichoczÄ…c.58Na każdym piÄ™trze byÅ‚y wymyÅ›lne zasadzki i bariery
[ Pobierz całość w formacie PDF ]