Podobne
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)
- Diane Adams & RJ Scott In the Shadow of the Wolf 3 Splintered Lies
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Cherie Carter Scott Jesli milos
- Scott Justin Blekitne Bractwo (2)
- Zygmunt Miłkowskisylwetyemigracy
- Peters Ellis Kroniki brata Cadfaela (Mnich) 18 Lato Duńczyków
- Quinnell A J Cisza
- Minier Bernard Krąg
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy to właśnie skrywałeś przede mną przez te wszystkie lata? To właśnie usłyszałabym, gdybyś mógł spędzić ze mną choć jeden moment sam na sam? Czy na to czekałam całe życie? - Nauczył jej, czego może dokonać wzgarda.Użyła jej teraz.- Tyle mogłam się dowiedzieć od byle nauczyciela ze Szkoły.Na jego twarzy pojawił się znowu wyraz leniwej pogody, który przybierał zawsze, kiedy chciał ukryć uczucia.- Jeśli się stąd natychmiast nie wyniesiesz, pojawi się Oruc ze swymi ludźmi i najprawdopodobniej spędzisz wraz ze swym ukochanym ojcem następne tysiąc lat, wysysana przez szyjki w tej wazie na zupę - Nie lubię cię na tyle, by pożądać twego towarzystwa.Kiedyś myślałem, że jesteś dobrze wychowanym dzieckiem, ale teraz widzę tylko myślącego o sobie bachora.- Nie odejdę - powiedziała.- Pewne sprawy muszą być wyjaśnione.Od tego zależy moje przetrwanie.- Od dziecka uczyłem cię sposobów przeżycia.Dasz sobie radę.Odejdź.- Czego najbardziej się lękasz?Jego twarz wyrażała kpiące oddanie.- Że umrzesz.Robiłem wszystko, by zachować cię przy życiu.Jak myślisz, czemu tak wiernie służyłem synowi uzurpatora? Bo trzymał ciebie jako zakładniczkę.Chciał, by uznała te słowa za kłamliwe.Ale przecież widziała, że czerwie nie dręczą go.Więc mówił prawdę.Ale nie chciał, by o tym wiedziała.Zadała kolejne pytanie, na które odpowiedź wiele by wyjaśniła.- Dlaczego obawiałeś się mojej śmierci?- Z miłości do ciebie.Kiedy żyłem, kochałem cię.Pamiętam to jeszcze, jak przez mgłę.Teraz kłamał.Dostrzegła drżenie jego ust.Czerwie torturowały go, a on nie potrafił ukryć udręki.Więc bał się o nią nie dlatego, że ją kochał.Dlaczego zatem? Zastanawiając się nad tym, wróciła myślą do wczesnego dzieciństwa, do nocy, która potem wielokrotnie nawiedzała ją w sennych koszmarach.Dziwny wyraz jego twarzy przypomniał jej tę chwilę.- Tamtej nocy okłamałeś mnie - powiedziała.- Teraz to widzę, okłamałeś mnie.- Której nocy?- Co ukryłeś przede mną, ojcze, kiedy przynieśli ciało mamy w siedmiu sakwach?- Pamiętasz to?- Z jakiegoś powodu wydarzenie to utkwiło w mojej pamięci.- Ja nic nie pamiętam - odparł zdziwiony.- Teraz pamiętasz wyraźniej niż kiedykolwiek.- Boże, dopomóż mi przypomnieć sobie jakąś noc, a potem okaż łaskę, odsuń ode mnie to koło tortur i pozwól mi umrzeć.- Tej nocy otworzyłeś pierwszą sakwę i kiedy ujrzałeś, co w niej jest, krzyknąłeś: „Nie pójdę.Nigdy jej nie dostaniesz, moja córka nie znajdzie się w twojej władzy!” Do kogo krzyczałeś? Co tak bardzo cię przeraziło? Drżałeś, mój ojcze.Nigdy nie widziałam cię w takim stanie ani przedtem, ani potem.- Bałem się króla Oruca, to oczywiste.- Nigdy się go nie bałeś.A kłamstwa na nic ci się zdadzą.Czerwie nie próżnują, prawda?Nagle zmienił taktykę.Uśmiechnął się kwaśno.- Nawet strażnik głów okazał mi odrobinę litości - powiedział.- Teraz czuję się tak, jakbym cierpiał na obstrukcję od dobrego miesiąca i był tuż przed atakiem biegunki.Trudno sobie wyobrazić, jak złym smakiem odznaczają się czerwie.- Odpowiedz mi, to odczujesz ulgę.- Bałem się wezwania do Spękanej Skały - powiedział lekkim tonem, jakby jego słowa nie miały znaczenia.- Krzyczałem do tego, kto mnie wzywał, ktokolwiek to był.- A któż to mógł być, jak nie król geblingów? - spytała Patience.- Och, a więc myślisz, że rozwiązałaś zagadkę?- Angel powiedział mi, że królowie geblingów potrafili kierować swymi ludźmi bez słów.Telepatycznie.- A czy Angel powiedział ci także, że nie potrafili nigdy wejść w umysł ludzki? Jesteśmy głusi na ich krzyk.- Zew Spękanej Skały.Jeśli nie pochodził od geblingów, to od kogo i dlaczego przejmował cię takim lękiem?- Nie wiem, od kogo, ale boję się go.Boję się tego, co może przynieść ludziom.Mądrzy, którzy żyli w czasach mojego dziada, mieli sprawne i potężne umysły, najwspanialsze w historii tego świata.Pracowali razem, budowali wspólną wiedzę i dokonali rzeczy, których nikt wcześniej nie dokonał na żadnym ze światów.Tutaj, gdzie tak trudno było znaleźć żelazo, co uniemożliwiło oparcie naszej cywilizacji na maszynach, zawsze stanowiących o poziomie rozwoju cywilizacji ludzkiej, odkryli inne siły życia.Nie byli zwykłymi hodowcami nowych gatunków jak Tassalianie czy jak ci starożytni naukowcy, którzy cztery tysiące lat temu wyhodowali czerwie główne i szyjki.Tamtych w porównaniu z Mądrymi można nazwać zwykłymi szarlatanami.W czasach mojego dziada Mądrzy nauczyli chromosomy pokazywać swą budowę w kryształach atom za atomem tak, by strukturę dało się oglądać gołym okiem.Odkryli, jak skrzyżować rybę z mięczakiem, by otrzymać roślinę.A kiedy się urodziłem, zmienili mnie tak, bym mógł płodzić jedynie synów.Patience zastanawiała się przez chwilę nad tym, co usłyszała.- Zrobili to, by proroctwo nie mogło się spełnić.Aby nie narodziła się siódma siódma siódma córka?- Taki był ich zamiar.- Dlaczego postanowiłeś im się sprzeciwić? Dlaczego kazałeś Angelowi dokonać kolejnej zmiany? Przecież nie stałeś się Patrzącym.- Nie.Nie zostałem Patrzącym.Mądrzy zmienili mnie, kiedy jeszcze byłem dzieckiem.W chwili gdy przestałem być zdolny do spłodzenia dziewczynki, Spękana Skała zaczęła ich wzywać.Jeden po drugim, począwszy od najtęższych umysłów, odeszli wszyscy.Mówili, że idą nauczać gdzie indziej.Że wracają do rodzinnych stron, by odpocząć.Opuszczali Korfu jako ambasadorowie lub nauczyciele.Ale nigdy nie zjawiali się w miejscu przeznaczenia.A potem wszystkich widziano idących wzdłuż rzek i na drogach wiodących do Spękanej Skały.- Czy twój ojciec był wtedy heptarchą?- Jeszcze nie.Mój ojciec widział, co się dzieje w imperium.Wszyscy Mądrzy znikali.Chodził do nich i błagał, aby nie odchodzili.Przysięgali na wszystko, że zostaną.Ale ten, kto poczuł zew, łamał każdą obietnicę.A mój dziad nie zrobił nic, by ich powstrzymać.To był przerażający czas.Na prowincji zaczęły się rozruchy, w armii panował zamęt.Wreszcie ojciec kazał dziadka zaaresztować i przejął rządy.- Więc uzurpator nie był pierwszym, który obalił heptarchę?- Dla dobra królewskiego dworu można popełnić nawet zdradę.Tak.Ale było już za późno.Choć kilku z nich poddał torturom, a nawet niektórych zabił dla przykładu, odchodzili.Nawet gdy ścinał ich głowy i umieszczał je tu, na dworze niewolników, zew Spękanej Skały tak mocno rozbrzmiewał w ich umysłach, że czerwie główne nie miały nad nimi władzy.Wezwanie dręczyło ich bardziej niż inne pragnienia.- Dlaczego Spękana Skała wzywała ich?- Myślisz, że ojciec nie próbował się tego dowiedzieć? Ale oni sami nie wiedzieli.I nikt nigdy nie dowiedział się, co się stało z tymi, którzy tam dotarli.Nie powrócił żaden ze szpiegów ojca.A po kilku latach nie było już imperium.Dwanaście z Czternastu Rodów podniosło rewoltę.Dowodził nią ojciec Oruca.Wtedy nie nazywano go uzurpatorem, a wyzwolicielem.Głosił, że przywróci dziadka na słusznie należny mu tron heptarchy.- Och! Twój ojciec powinien był zabić swego ojca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]