Podobne
- Strona startowa
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Edwards Eve Kronik rodu Lacey 02 Demony miłoci
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- John Marsden Kroniki Ellie 3. Przycišgajšc burze
- Kronika Krola Pana Dom Pedra
- Andrzej Pilipiuk Kroniki Jakuba Wedrowycza
- Peters Elizabeth Malpa na strazy wagi
- Alex Joe Powiem wam jak zginal
- Robinson Kim Stanley Czerwony Mars (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brat Marek siedział wraz z Cadfaelem w zagłębieniu jednej zwydm, skąd widać było otwarte morze.Było słonecznepopołudnie.Przed nimi widać było inne wydmy, które,wyrzezbione przez wiatr i porośnięte grubą trawą, układały sięfaliście, połyskując złotawo.Przy brzegu kotwiczyło siedemokrętów Otira cztery z nich przeznaczone były jedynie doprzewozu łupów, trzy kolejne były największymi z całej flotyDuńczyków.Mniejsze i szybsze łodzie znajdowały się u ujściazatoki, gdzie mogły bezpiecznie cumować.Dalej widać jużbyło tylko srebrnawąwodę, w której odbijało się bladobłękitne,bezchmurne niebo. Wiedziałem mówił Marek że powinienem was tuznalezć.Ale przybyłbym tutaj tak czy inaczej.Zdążałemwłaśnie na miejsce naszego spotkania, kiedy ujrzałemDuńczyków i was przez nich pojmanych.Najlepsze, comogłem uczynić, to dotrzećdo Carnarvonu i powiadomić o wszystkim Owaina.On mawaszą sprawę na uwadze.Co jednak planuje w związku zzaproponowanym spotkaniem, tego nie wiem.Wygląda na to,że ci Duńczycy nie potraktowali was zle.Znajduję was wcałkiem dobrej kondycji.Przyznaję, że lękałem się o Heledd. Na szczęście niepotrzebnie odrzekł Cadfael. Byłojasne, że dla księcia przedstawiamy jakąś wartość inajprawdopodobniej zapłaci za nas okup.Duńczycy nie biorązakładników na darmo.Obiecano im zapłatę i chcą ją otrzymaćnajłatwiejszym możliwym sposobem.Nie zrobią nic, comiałoby sprowadzić na nich gniew i siły księcia, przynaj-miejdopóty, dopóki sami nie poniosą uszczerbku ze względu napodjętą wyprawę.Heledd nie uczyniono więc najmniejszejkrzywdy. A czy zdradziła ci, co skłoniło ją do ucieczki z Aberu i jakzdołała opuścić książęcy dwór? A koń, na którym jechała widziałem, że prowadzili go Duńczycy i że był to pięknyrumak z książęcej stajni jak weszła w jego posiadanie? Znalazła go odrzekł Cadfael osiodłanego, gotowegodo drogi i przywiązanego do drzewa w zagajniku nieopodaldworu, po tym jak wyśliznęła się za plecami strażników.Heledd twierdzi, że gotowa była iść pieszo, a tunieoczekiwanie znalazło się zwierzę, jak gdyby specjalnieczekające na nią.Co o tym sądzisz? Co do mnie, myślę, żedziewczyna mówi prawdę.Marek zastanawiał się nad odpowiedzią dobrych kilka minut. Bledri ap Rhys? rzekł wreszcie z pewnympowątpiewaniem. Czyżby rzeczywiście planował ucieczkę izaopatrzył się w konia, gdy wrota były otwarte? A ktoś inny,podejrzewając go o uparte oddanie sprawie jego pana,zapobiegł tej ucieczce? Nic jednak nie wskazuje na to, by miałzamiar uciekać.Wyglądało na to, że jest całkiem zadowolony,będąc gościem Owaina i pozostając pod jego opieką. Istnieje jeden człowiek, który zna prawdę rzekł Cadfael ma jednak dosyć powodów, by trzymać usta zamknięte nakłódkę.Prawda jednak wyjdzie na jaw, gdyż książę niezapomni o tej sprawie.To samo powiedziałem Heledd, na coodrzekła: Przepowiadasz następną śmierć.Czy ona jednakcokolwiek rozwiąże?". Ma rację powiedział Marek posępnie. Dziewczynama więcej rozumu niż wielu książąt i duchownych.Jak dotądnas widziałem jej jeszcze w obozie.Czy ona może poruszać siętu równie swobodnie jak ty? Możesz ją zobaczyć już teraz odparł Cadfael jeśliodwrócisz głowę i popatrzysz na dół w prawą stronę.Brat Marek posłusznie odwrócił głowę w kierunkuwskazanym przez Cadfaela.Po ich prawej ręce widoczny byłpokryty pożółkłą trawą cypel, którego nie zatapiała nawetwysoka fala.Z daleka przypominał nadgarstek szczupłej dłoni,która wskazywała na południe.W jego najwyższym punkcierosły krzaki, a z piasku wyrastała mała skałka.Właśnie wtamtym kierunku wędrowała teraz Heledd, brodząc w sięga-jącej po kostki wodzie.Dotarłszy do skałki, usiadła na niej iwpatrzyła się w morze, w kierunku niewidocznego stąd inieznanego jej wybrzeża Irlandii.Z daleka wydawała siękruchą, bezbronną i samotną figurką.Mogło się wydawać, żeHeledd pragnie znalezć się jak najdalej od swych porywaczy,próbując choć w ten sposób bronić się przed losem, któregodoświadczyła.Sama nad morzem, mając nad głową jedynieniebo i otwarte wody przed sobą, musiała z pewnościądoznawać jakiegoś poczucia wolności.Brat Cadfael pomyślał,że jest to obraz zwodniczo wzruszający
[ Pobierz całość w formacie PDF ]