Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Christie Agata Dom Przestepcow (SCAN dal 786)
- Barker Clive Wielkie sekretne widowisko (SCA
- Anonim Dzieje Pierwszej Krucjaty
- Faraon tom3 B.Prus
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- beyblade.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mówiłam wam przecież.Odgłos.Taki specjalny odgłos.Przeżyłam dwiewojny i wiem, co to znaczy.To są takie ruchy w ścianach, właśnie wtedy, kiedybudynek zaczyna się walić.Pan Chabrowicz zdenerwował się nieco. Mamo, konkretnie.Jaki odgłos? Charakterystyczny sprecyzowała babcia po głębokim namyśle. Takiestęknięcie i trzeszczenie, i jakby ryk, ale cichy.Nasłuchałam się tego dosyć i znamsię na tym.Tylko patrzeć, jak nam to wszystko runie na głowy! W tamtej połowie mama słyszała, czy w tej? spytała ciotka Monika. Nie jestem pewna, ale chyba raczej w tamtej, starej. To znaczy, nade mną.Może się mama nie przejmować, mnie to osobiścienie przeszkadza. Jak ty możesz tak mówić?! oburzyła się babcia. Dziecko masz! Mnie też nie przeszkadza wtrącił się natychmiast Rafał. Pewno wyłow rurach.Babcia zirytowała się okropnie.46 Co ty sobie wyobrażasz, że ja nie rozróżniam? Co innego rury, a co innegobudynek! Zciany i podłoga zadrżały! Grunt, że sufit nie zadrżał. mruknął Rafał pod nosem.Cała rodzina jęła czynić uspokajające przypuszczenia.Mogło zawyć coś naulicy, mogły to być nietypowe dzwięki w instalacji wodociągowej, mogło zary-czeć radio w pokoju Rafała.Babcia twardo upierała się przy swoim.Rafał wpadł na nowy pomysł. Gdyby stękało w nocy rzekł tajemniczo to jeszcze mogłyby to byćpokutujące duchy naszych przodków. Złoczyńców podpowiedział milczący dotąd Pawełek. Co takiego?! spytał zaskoczony pan Chabrowicz. Przodków-złoczyńców. Dlaczego złoczyńców? zainteresował się Rafał.Pawełek nie miał nic przeciwko udzieleniu wyjaśnień. Torturowali swoich wrogów rzekł z ponurym niesmakiem. Odcinaliim po kawałku ręce i nogi. Na litość boską, co ty wygadujesz?! przerwała zdumiona pani Krystyna.Cała rodzina w osłupieniu patrzyła na Pawełka. W lochach powiedziała pośpiesznie Janeczka, równocześnie kopiąc bra-ta pod stołem. Bawimy się w lochy i jemu się coś pomyliło.Nic zwracajcieuwagi. Nie mieliśmy żadnych przodków złoczyńców, to byli sami przyzwoici lu-dzie powiedziała babcia stanowczo. Dom się wali, a wy sobie lekceważy-cie.Cała kołomyja zaczęła się na nowo.Pan Chabrowicz cytował zdania eksper-tów, ciotka Monika przypominała, że stękania walącego się budynku powinnybyć najlepiej słyszalne w nocy, a nie w dzień, tymczasem w nocy nic nie stęka,dziadek zaofiarował się obejrzeć dokładnie ściany i stropy na pierwszym piętrze,Rafał zaproponował odprawić egzorcyzmy.Babcia nie dawała się przekonać. Jeszcze zobaczycie, kto tu ma rację rzekła złowieszczo. To jest po-dejrzany dom, ja wam to mówię!Pani Krystyna w zamyśleniu spoglądała co jakiś czas na swoje dzieci.Janecz-ka i Pawełek przysłuchiwali się debacie rodzinnej w milczeniu.Blask oczu i sku-piony wyraz twarzy niezbicie świadczyły, że wszystkie wypowiadane tu słowazapadają w ich pamięć.Okazja do przedyskutowania ostatnich wydarzeń nadarzyła się dopiero naza-jutrz, po szkole, bowiem poprzedniego wieczoru przeszkodził ojciec.Cały czas polekcjach, aż do pózniej nocy, biegał po pokoju, łamał ręce i rwał włosy z głowy,wyjaśniając matce przyczyny rozpaczy.Otóż brakowało mu czegoś.To coś nosi-47ło nazwę reduktorków i mogło rozwiązać łatwo kwestię remontu instalacji i jużzaczynał mieć wielkie nadzieje, ale nic z tego.Niezbędnych reduktorków nie maw sprzedaży, nie było i nie będzie, i znów się znalazł w błędnym kole. Rozumiesz, moja droga tłumaczył pani Krystynie musimy pozakła-dać wszędzie nowe armatury, ale one mają rozstaw inny niż otwór w naszychrurach, bo przed wojną były inne normy.Taki rozstaw reguluje się reduktorkiemi reduktorki są, ale małe.My musimy mieć większe.Jeżeli nie dostanę większychreduktorków, to nie ma siły, trzeba będzie wymieniać wszystkie rury, wszystkieprzewody w ścianach, słuchaj, to jest rozpacz i ruina! Robota co najmniej na półroku! Potworne koszty! A już myślałem, że się to załatwi szybko, łatwo i prosto,kupiłem armatury, te reduktorki rozwiązałyby sprawę, ale nie ma! Nie ma! Byłemwszędzie! Szukałem prywatnie i państwowo, w sklepach i w instytucjach! Niema!!!Brzmiało to rozdzierająco.Pani Krystyna usiłowała pocieszyć i uspokoić mę-ża, zdenerwowała się sama, w końcu zażądała, żeby natychmiast przestał mówićo reduktorkach, bo jej się przyśnią.W dodatku nie wie, jak wyglądają, więc niewyobraża sobie, w jakiej postaci mogą jej się przyśnić.Zapewne jakichś upiorów.Reduktorki ojca i upiory matki były tak atrakcyjne, że Janeczka i Pawełekw napięciu przysłuchiwali się głosom zza ściany tak długo, aż zapadli w sen.Dowłasnych spraw powrócili następnego dnia, po południu, w szałasie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]