Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Skarby
- Katarzyna Grochola Upowaznienie do szczescia (2)
- Grochola Katarzyna Upoważnienie do szczescia (2)
- wojna zabiera szczesliwa mlodos (2)
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Zakleci
- Pierumow Nik Ostrze Elfow
- Laurens Stephanie Czarna Kobra 03 Zuchwała narzeczona(1)(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Byle nie ze schodów. bły-snęło mu i opanował ruchy.Zszedł powoli, odstawił termos, z jakiegoś powodu bo-wiem wydawało mu się, że powinien mieć wolne ręce, po czym odwrócił się ku scho-dom.Aańcuch wciąż brzęczał potężnie, tylko znów nieco wyżej.W duszy Januszka wybuchła dość gwałtowna walka.Iść tam, przedrzeć się przez tenstraszny dzwięk, czy zostać tu, w tej widnej kuchni.Przeczekać.? Ale co przeczekać,jakie przeczekać, kogo przeczekać, ducha.?! Ducha ma właśnie upolować!Powoli, wstrzymując oddech, ruszył na kręcone schody.Miejsce, gdzie właśnie brzę-czało, przebył galopem i znalazł się na podeście.Przed nim widniało wejście do sali ba-157lowej, połowicznie oświetlonej blaskiem księżyca.Ostrożnie zbliżył się do otworu, sta-nął w progu i wyjrzał.W komnacie było pusto, na przeciwległej ścianie majaczyło tyl-ko zamglone lustro.Brzęczący dzwięk znów zaczął się podnosić, zarazem rosło jego na-tężenie.Przez chwilę był obok Januszka, poszedł wyżej i teraz łomotały już trzy łańcu-chy, wspomagane owym suchym, niesamowitym klekotem.Januszek miał wrażenie, żete łańcuchy pętają mu nogi.Tkwił w wejściu nieruchomo, aż potępieńczy odgłos znów zaczął opadać.Przeleciałobok, zszedł w dół, stopniowo cichnąc, klekotu nie było już słychać, Januszek nadsłuchi-wał, zabrzęczało nisko jeszcze raz i jeszcze raz, po czym wreszcie umilkło.Cisza zapanowała absolutna.Januszek odetchnął głęboko i poruszył się.Powoli pod-szedł do dziury w murze, ostrożnie wyjrzał na zewnątrz, stwierdził z ulgą, że na tara-sie jest pusto i wrócił do wnętrza.Przez chwilę jeszcze się wahał, po czym ruszył przezkomnatę.Znajdował się prawie na środku, kiedy nagle coś przed nim wyrosło.Zatrzymał sięw połowie kroku, a serce zaczęło mu bić w gardle.Stało się.Tak jak mówili.%7ładnychduchów nie ma, idiotyzm, żadnych duchów nie ma.Tylko kretyn mógłby się bać.Pomiędzy nim a lustrem chwiała się biała, półprzejrzysta zjawa.W zamglonym,ciemnym lustrze widać było jej odbicie.Chwiała się, gnąc przy tym, jakby usiłowałaobejrzeć się ze wszystkich stron.Bliskość widma była ponad siły Januszka.Cofnął nogę, uczynił krok do tyłu.Nadewszystko w świecie pragnął chociaż przez chwilę nie patrzeć na to, spojrzeć gdzie in-dziej na cokolwiek innego, ale nie był w stanie oderwać oczu od wijącego się przedzwierciadłem upiora.Zrobiło mu się przerazliwie gorąco, na plecach czuł strużki potu.Uczynił do tyłu jeszcze dwa kroki.Zjawa nagle znikła.Januszek nie zdążył uświadomić sobie tego, nie zdążył ode-tchnąć, bo białe widmo wyrosło tuż przed jego nosem.Miotnął się do tyłu gwałtownie,duch wionął za nim.Januszek odruchowo, obronnym gestem, wyciągnął przed siebieręce, przestał już myśleć, że duchów nie ma i tylko kretyn mógłby się ich bać, w pamię-ci pozostało mu wyłącznie jedno zdanie. Byle nie ze schodów,, byle nie ze schodów. podsuwał spłoszony umysł.Dlatego też, kiedy na podeście klatki schodowej potknąłsię.i noga opadła mu z pierwszego stopnia, rzucił się rozpaczliwie całym ciałem kuprzodowi.Potknął się znów i nie zdoławszy pohamować rozpędu, runął rękami i twarząw coś, co zatrzeszczało pod nim i rozmazało się ślisko i obrzydliwie.Poderwał się. Bylenie ze schodów. pomyślał półprzytomnie i znieruchomiał na środku podesty.Po niewymownie długiej chwili jego jestestwo zaczęło odzyskiwać odrobinę równo-wagi.Uświadomił sobie, że klęczy na podeście z rękami wyciągniętymi do przodu i teręce zaczynają mu już drętwieć.Opuścił je i stwierdził z kolei, że coś przeszkadza mupatrzeć.Oczy ma otwarte, ale trochę zle widzi.Chryste Panie, przeklęty duch zaszkodziłmu na oczy!!! Jest tam jeszcze to bydlę, czy już go nie ma.?158Klęcząc podczołgał się do progu i ostrożnie rozejrzał po komnacie.Mimo uszkodzo-nego wzroku dostrzegł otwory w murze i nawet lustro, ducha natomiast nie zobaczył.Nie czekał dłużej, zerwał się na nogi i galopem popędził na drugą stronę.Tereska i Okrętka odwróciły się od okna na tupot nóg i trzask otwieranych drzwi.Zygmunt podniósł głowę znad spisu wydarzeń.Wszyscy troje równocześnie spojrzelina wpadającą, niezwykle udekorowaną postać i wszystkim trojgu zabrakło głosu. Krzy. powiedział poszczekujący zębami, straszliwie zakurzony, dziwnie uma-zany i ciężko rozżalony Januszek. Krzy.krzywdę mi zrobił.Odpowiedzi nie usłyszał żadnej.Jego widok, połączony z treścią słów, sprawił, żenikt nie był zdolny do wydania najmniejszego dzwięku.Januszek usiłował mrugać, przyczym czuł opór coraz większy. Krzywdę mi zrobił! powtórzył rozpaczliwie. No mówię do was, ruszcie się!Zrobił mi krzywdę! Jaką.krzywdę.? spytała Tereska słabo, po następnej długiej chwili. Na oczy! Coś mi zrobił! Ja zle widzę! Niech ja skonam. wyszeptał osłupiały Zygmunt.Tereska otrząsnęła się naglei oprzytomniała. Jak zmyjesz te jajka z twarzy, od razu zaczniesz widzieć dobrze rzekła trzezwo. Co to w ogóle znaczy? Chcesz powiedzieć, że go widziałeś? Pojawił się.?!Januszek dopiero teraz obejrzał własne ręce.Rozpoznał mazidło i spłynęła na niegoniebotyczna ulga. Pojawił się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]