Podobne
- Strona startowa
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (3)
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Trylogia Hana Solo.03.Han Solo i utracona fortuna (2)
- Cornwell Bernard Kampanie Richarda Sharpe'a 03 Forteca Oblężenie Gawilghur, 1803
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- Ossendowski A. F. Przez kraj
- Tajfun i inne opowiadania
- CROWLEY Aleister Księga Jogi i Magii
- Ludlum Robert Krucjata Bourne'a
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie po dzisiejszym dniu,nie teraz, gdy wiedziała - gdy wreszcie w pełni doceniła - jak wiele onmoże jej dać.Pomijając okoliczność, że dzięki niemu z królowej-dziewicypozostałaby jedynie królowa.Dzieci.Nigdy nie brała pod uwagę posiadania dzieci z jakimkolwiekinnym mężczyzną.Nadal nie potrafiła sobie tego wyobrazić.Tylko zLoganem.Z Logawem.potrafiła, a jeśli go poślubi, jeśli Bóg pozwoli, zajego sprawą wypełni ową bolesną pustkę pod sercem.Usłyszała jego kroki pod drzwiami i spiesznie raz jeszcze przejrzałaswe wnioski.Skinęła głową.Na ile była w stanie, wiedziała, czego chce.Zaciągnęła storę.Odwróciła się od okna i czekała, gdy Logan wszedł,zobaczył ją, zamknął drzwi i ruszył ku niej.Na toaletce płonęła świeca, wjej słabym świetle Linnet spostrzegła, że on.wprawdzie nie srożył brwi,ale ów chmurny wyraz czaił się na dnie jego oczu.- O co chodzi?Pytanie wyraznie go zaskoczyło.Otwarcie zmarszczył czoło.311- Myślałem.- Zatrzymał się przed nią, lekko skrzywił, wsunął ręce wkieszenie spodni i wbił spojrzenie w podłogę.- Pomyślałem, że możebędzie dla ciebie bezpieczniej, jeśli pojedziesz z Penny i Phoebe.Zamrugała.Niewykluczone, że dla niej byłoby to bezpieczniejszerozwiązanie, ale co z nim?- Nie.- Zacisnęła usta w wąską kreskę, jak jej często mówiono,wyrażającą upór.Popatrzyła mu w oczy, gdy podniósł wzrok, i pokręciłagłową.Stanowczo.- Wykluczone.Jadę z tobą.Także zacisnął wargi.-Ale.- Nie.- Odwróciła się i sztywnym krokiem ruszyła w kierunku łóżka.-Nie, nie, nie.- Okręciła się na pięcie, przyszpilając go spojrzeniem.- Toty zniosłeś mnie z mojego statku, na oczach mojej załogi, na litość boską.Tak, wiem, że zdołałeś wpoić im fałszywe przekonanie, iż tak będzie dlamnie najbezpieczniej, nie zmienia to jednak faktu, że to był twój pomysł,ty chciałeś, żebym z tobą jechała, żebyśmy podróżowali razem aż dozakończenia twojej misji.A zatem teraz mówię nie".Nie zmienisz nagleśpiewki.- Wysunęła brodę.- Zostaję z tobą, podróżuję z tobą do końca i,jeśli o mnie chodzi, to by było na tyle.Przyglądał się jej dłuższą chwilę.Wreszcie uniósł brwi, wyjął ręce zkieszeni i niespiesznie podążył w jej stronę.Zatrzymał się przed nią,zaglądając jej w twarz.W jego spojrzeniu nadal czaił się niepokój.- Jesteś całkowicie pewna, że tego właśnie chcesz? Zmierzyć się zkażdym zagrożeniem, jakie napotkamy po drodze?Spojrzała mu bacznie w oczy, odnajdując podobieństwa między jegomisją a ich życiem.ich domniemaną przyszłością, co do której niczegojeszcze nie rozstrzygnęli.Czy była gotowa zmierzyć się z każdymzagrożeniem, jakie napotkają po drodze? To pytanie dało się odnieśćrównież do owej prywatnej sfery.312Czy jej odpowiedz brzmiałaby tak samo?Nie wiedziała, lecz znała właściwą odpowiedz tu i teraz.- Tak.Jestem całkowicie pewna.- W porządku.- Wolno skinął głową, ale niepokój nie zniknął z jegotwarzy.Raptem zrozumiała, czym się dręczył.- Przestań się martwić.- Przysunęła się doń, oplatając ramionami jegoszyję.- To moja decyzja, a ty będziesz na miejscu, przez cały czas u megoboku, w razie gdybym potrzebowała ratunku.Przylgnęła do niego, on zaś instynktownie ją objął.Spojrzała na jegowargi, uśmiechnęła się, a pózniej spod osłony rzęs popatrzyła mu w oczy.- Pomyśl tylko, jak bardzo będę ci wdzięczna, gdy rzeczywiście mnieuratujesz.Skapitulował z westchnieniem.Nachylił głowę.- Bylebyś była bezpieczna - szepnął na moment przed tym, nimwargami musnął jej wargi.- Będę - odparła również szeptem.- Bo ty będziesz przy mnie.Z tymi słowy go pocałowała, on zaś choć raz oddał jej prowadzenie.Pozwolił, by zadowoliła siebie, zadowalając jego, a potem łagodnieprzejął wodze i zwróci! jej tę przyjemność.W obfitości.Potwierdzil, nie słowami, lecz czynem, z oddaniem, namiętnością ipożądaniem, prawdziwość tego, co deklarował wcześniej - że byłakobietą, której pragnąl, jedyną, której pożądał, że dla niego byławszystkim.W niej znajdował - i zawsze będzie znajdował - zaspokojeniewszystkich swoich potrzeb i pragnień.Znacznie pózniej, kiedy leżała pod nim, syta i bezwładna,przeczesując niemrawo palcami jego włosy, dostrzegła prawdę, która ażdo tej pory jej umykała.W nim znajdowała - i zawsze będzie znajdowała - zaspokojeniewszystkich swoich potrzeb i pragnień.313Rozdzial 1318 grudnia 1822Droga z Paignton Hall do ExeterNa pierwszą zasadzkę natknęli się osiem kilometrów od PaigntonHall.Wybrzeże zasnuwała gęsta mgla.Wyłoniwszy się nagle z mroku,powóz zaskoczył ośmiu rozespanych członków kultu, którzy obozowaliza przydrożnym rowem.Nieporadnie ustawili się w poprzek drogi,wymachując kindżałami.Stangret, David, wybrany przez Deverella i Charlesa - jak uznałaLinnet, ze względu na skłonność do brawury - popędził konie, gnającprosto na tę ludzką zaporę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]