Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Barker Clive Wielkie sekretne widowisko (SCA
- Robert Jordan Wielkie Polowanie BMFXE6CH5QELW
- Przez bezmiar nocy Veronica Rossi
- Watala Elwira Seks w krolewskich alkowach
- Listy z Rosji Austolphe de Custine
- Mochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartakus.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponadto na każdejpółce przyczepiony był spis tego, co na niej stało, a na wszystkich grzbietach uda-ło nam się umieścić numery, przylepione taśmą klejącą, nieszkodliwą dla dzieła.Było tego razem dwadzieścia osiem tysięcy trzysta jedenaście sztuk.Odwaliłyśmyolbrzymią pracę i byłyśmy dumne z siebie do szaleństwa.Pan Heaston nie pojawił się więcej, ale nie zależało nam na nim, bo do pracyumysłowej nie był potrzebny.Odmowa sprzedaży wszystkiego musiała go znie-chęcić, a uczuciowość zapewne miał w zaniku, skoro nie poleciał na piękną i mło-dą kobietę w dwóch egzemplarzach.Być może, wolał pieniądze, kwestia gustu. Pan Terpillon przyjeżdża jutro w godzinach popołudniowych, tak? po-wiedziała Krystyna, kiedy wieczorem czciłyśmy zakończenie roboty. Do po-południa zdołamy chyba wytrzezwieć? Przysięgam Bogu, ja się dzisiaj upiję naj-lepszym winem świata! Też bym się urżnęła z przyjemnością, ale coś mnie męczy odparłamz westchnieniem. Wzięłyśmy takie tempo, że nie zdążyłam się nawet nad tymzastanowić ani tobie powiedzieć.Teraz mam wolny umysł, więc spróbuję, dopókijesteś trzezwa jak świnia. Pośpiesz się, bo robię, co mogę. Widzę.Zwolnij odrobinę.Otóż wczoraj rano weszłam do tego gabinetu podziadkach i babkach. Po cholerę? zdziwiła się Krystyna. Plątało mi się w oczach, że tam leżały jeszcze jakieś książki, dwie albotrzy, chciałam sprawdzić.Nie leżały, jedno to był spis inwentarza żywego, ściślebiorąc koni, hodowanych, krytych, sprzedawanych i tak dalej, w twardym brulio-nie książkowym, a drugie wycinki gazetowe i notatki o wygranych i przegranychgonitwach, z czasów, kiedy pradziadek jeszcze miał hodowlę.Nie w tym rzecz.Obok tej długiej szafeczki, tej z szufladkami.było trochę popiołu z papierosa.Odrobina, tyle co kot napłakał.Ale jednak.Zobaczyłam to, tknęło mnie, nic niepomyślałam, ślad jednakże pozostał i teraz zaczynam się zastanawiać.To nie byłostrząśnięcie, to było takie, jakbyś strząsnęła do popielniczki, którą trzymasz w rę-ku, a samo powietrze przeniosło ślad.Nie wchodziłyśmy tam wcale od tygodnia,paliłaś tam w ogóle.?Krystyna zatrzymała się w fazie między ustami a brzegiem pucharu i zmarsz-czyła brwi.76 Czy ja tam.nie.Ani razu nie weszłam z papierosem.Ty tam grzebałaś,jak mnie nie było, a potem już robiłam trasę sypialnia-biblioteka-jadalnia i z po-wrotem.Aazienki nie liczę.Ciekawe. No właśnie mówiłam dalej w zamyśleniu. Dziwię się samej sobie,ale słońce świeciło i jakoś wpadło mi w oko.Służba nie pali.Gryzie mnie toidiotyczne spostrzeżenie i nie wiem, co z nim zrobić.Moja siostra odstawiła kieliszek, potem ujęła go znów i wypiła zawartość. Co tu będziemy się łudzić, moja droga, ktoś nam składa wizyty.Nie wiem,którędy włazi, bo dom jest zamykany, trzeba, by sprawdzić.Pewnie pan Heaston,albo zostawił pomocnika.Ty się sama zastanów, chcesz przeszukać budowlę, dwiekretynki nie zgadzają się na sprzedaż, a za to same gmerają, co byś zrobiła? Zajęterobotą w bibliotece, uchetane, nic nie widzą, nic nie słyszą, śpią w nocy martwymbykiem.W przekupienie służby nie wierzę, wszyscy troje więcej dbają o ten maj-dan niż my.Szczerze ci powiem, że wolałabym zastanowić się nad tym jutro, bodzisiaj robię sobie relaks.Też zbuntowałam się nagle i postanowiłam zrobić sobie relaks. Nawet nie wiem, czy trzeba się będzie zastanawiać.Niczego przecież niekradnie, a diamentu niech szuka, ile mu się podoba.No, ewentualne listy.W ga-binecie więcej nie ma, sprawdziłam, a jutro odwalimy notariusza i zajmiemy sięresztą.Relaks zrobiłyśmy sobie rzetelny, udało nam się obudzić koło południa, tylkopo to, żeby niemrawo czekać na przybycie notariusza.Pokojówka przyniosła dojadalni śniadanko i zatrzymała się, jakoś zmieszana i zakłopotana. Bardzo przepraszam jaśnie panienki.Czy mogę o coś zapytać? Oczywiście, prosimy. Czy jaśnie panienki wysłały gdzieś Gastona? Nie ma go od rana, a nieuprzedził, nic nie powiedział.Popatrzyłyśmy na siebie i na nią, nieco zaskoczone, ale na razie jeszcze bezniepokoju. Nie odparłam, a Krystyna potrząsnęła głową, co mogła uczynić bezbo-leśnie, bo nie miałyśmy żadnego kaca.Wino było rzeczywiście szlachetne. Niewidziałyśmy go od wczoraj i nie dawałyśmy żadnych poleceń.Nic nie wiemy. Dziękuję bardzo powiedziała zmartwiona pokojówka, dygnęła szaleniestaroświecko i poszła sobie.Krystyna popatrzyła za nią, podniosła się od stołu i też dygnęła. Warto było odwalić tę galerniczą robotę, chociażby po to, żeby zobaczyć,jak baba po pięćdziesiątce dyga oświadczyła. Słuchaj, czy ja to robię taksamo? Zdaje się, że babcia usiłowała nauczyć nas w dzieciństwie dygania. I całkiem niezle jej wyszło pochwaliłam. Idzie ci to pierwszorzędnie.Możesz się zatrudnić jako pokojówka. Pewno mogę, ale nie chcę.Jak myślisz, co się stało z Gastonem?77Dygnęła jeszcze dwa razy i usiadła z powrotem przy stole.Nie wytrzymałam,wstałam z krzesła i też dygnęłam. No.? A ja? Może być.Babcia miała talent pedagogiczny albo może mamy to w genach.Dawniej wszystkie dziewczynki dygały, teraz już tylko niektóre.Szkoda, to ładne.Odczepiłam się od salonowych ćwiczeń gimnastycznych i usiadłam na swoimmiejscu. Co do Gastona, gdyby był o jakieś cztery dychy młodszy, podejrzewała-bym, że się gdzieś zabradziażył z panienkami.Ale w tym wieku.? Może wziął przykład z nas, tylko załatwił to w piwnicy i gdzieś tam jeszcześpi? Niewykluczone, chociaż wątpię.Jak odzyskam trochę wigoru, mogę goposzukać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]