Podobne
- Strona startowa
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Michael Barrier The Animated Man, A Life of Walt Disney (2007)(2)
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Michael Barrier Animated Man. A Life of Walt Disney (2007)
- Grisham John Lawa przysieglych (2)
- Ziemkiewicz Rafal A Pieprzony los kataryniarza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tamten wyłonił się nagle zza rogu, obrzucił uważnym spojrzeniem cały fronton i także ruszył z powrotem do samochodu.Ten pierwszy już siedział na przednim fotelu, obok miejsca kierowcy.Drugi otworzył drzwi i wsunął się za kierownicę.Kilka sekund później za niebieskim sedanem stanął biało-czarny radiowóz policyjny.Obaj mężczyźni obejrzeli się zdziwieni, lecz nadal siedzieli spokojnie w samochodzie.Gliniarze omietli ich wóz snopem światła z reflektora, wreszcie dowódca patrolu wysiadł i ostrożnie zbliżył się do podejrzanego auta od strony kierowcy.Przez pewien czas rozmawiał z obydwoma typkami, wreszcie nakazał im wysiąść.Cała trójka ruszyła w kierunku jej domu.Kiedy rozległ się dzwonek, Casey wyjrzała na zewnątrz.- Przepraszam, czy pani nazywa się Singleton? - zapytał młody policjant z patrolu.- Tak.- I pracuje pani w zakładach Norton Aircraft?- Owszem, ale.- Ci panowie są z zakładowych służb ochrony.Twierdzą, że otrzymali polecenie, by panią ochraniać.- Co takiego? - zdumiała się Casey.- Chce pani obejrzeć ich legitymacje służbowe?- Tak.Chętnie.Gliniarz poświecił latarką, podczas gdy obaj mężczyźni wyciągnęli w jej kierunku swoje identyfikatory.Nie ulegało wątpliwości, że są to ochroniarze z zakładów Nortona.- Przepraszamy za kłopot, proszę pani - odezwał się jeden z nich.- Sądziliśmy, że panią uprzedzono.Dostaliśmy rozkaz, aby dokładnie sprawdzać co godzinę teren wokół domu.Mam nadzieję, że to pani nie przeszkadza.- Nie.Wszystko w porządku.- A zatem sprawa została wyjaśniona? - spytał policjant.-Tak.Dziękuję-bąknęła zakłopotana Casey, cofając się do wnętrza domu.- Proszę starannie zaryglować drzwi - rzucił któryś ze strażników.- A owszem, przed moim domem też zrobili sobie posterunek - warknął Kenny Burne.- Śmiertelnie wystraszyli Mary.O co tu chodzi, do cholery? Według ostatniej ugody związkowcy mieli siedzieć cicho jeszcze przez najbliższe dwa lata.- Zadzwonię do Mardera - odparła Casey.- Wszystkim przydzieliłem ochronę - wyjaśnił dyrektor.- Skoro związek zagroził bojkotem prac zespołu, musiałem postawić straże w stan gotowości.Nie masz się czym martwić.- Nie rozmawiałeś z Brullem?- Owszem, przejaśniłem mu parę spraw.Ale na pewno upłynie trochę czasu, zanim ich komitet podejmie jakąś decyzję i wyda nowe polecenia.Do tego czasu wszyscy będziecie pozostawać pod strażą.- Rozumiem.- To zwykłe środki ostrożności, nic więcej.- Tak, jasne.- Życzę dobrej nocy.Manier odłożył słuchawkę.WtorekGLENDALEGODZINA 5.45Obudziła się niezbyt wypoczęta, jeszcze zanim zadzwonił budzik.Włożyła szlafrok, poszła do kuchni, włączyła ekspres do kawy i wyjrzała przez okno.Niebieski sedan stał w tym samym miejscu przy krawężniku, strażnicy siedzieli w środku.Przez chwilę się zastanawiała, czy wyruszyć na swój zwykły poranny bieg, którym codziennie rano pobudzała się do życia.Postanowiła jednak z niego zrezygnować.Nie sądziła, by ktokolwiek ją zaczepił w trakcie joggingu, lecz wolała uniknąć zbędnego ryzyka.Nalała sobie filiżankę kawy i usiadła w salonie.Wszystko wydało jej się nagle dziwnie odmienione.Jeszcze wczoraj czuła się całkiem bezpieczna w swoim domu, który dzisiaj sprawiał wrażenie ciasnego, odizolowanego od świata i wystawionego na łup złoczyńców.Casey mogła się tylko cieszyć, że akurat w rym tygodniu Allison przebywa pod opieką Jima.Kilkakrotnie zdarzało jej się już przeżywać trudne chwile w zakładach.Wiedziała, że telefoniczne pogróżki jeszcze o niczym nie świadczą.Niemniej powtarzała sobie w duchu, że musi zachować ostrożność.Już krótko po podjęciu pracy w fabryce Nortona przekonała się dobitnie, iż robotnicy tworzą tu nadzwyczaj zwartą społeczność, o wiele bardziej niż w zakładach Forda.Cóż, Norton Aircraft zaliczały się do nielicznych przedsiębiorstw, gdzie pracownik ze średnim wykształceniem, jeśli tylko brał trochę godzin nadliczbowych, mógł zarobić rocznie nawet osiemdziesiąt tysięcy dolarów.Takie miejsca pracy należały obecnie do rzadkości, toteż współzawodnictwo było bardzo silne.Wszyscy czuli się nadzwyczaj przywiązani do swoich stanowisk.W tej sytuacji związek zawodowy gotów był podjąć wszelkie, nawet niezgodne z'prawem działania, skoro zdaniem jego kierownictwa kontrakt z Chinami mógł w bliższej czy dalszej przyszłości doprowadzić do znacznego ograniczenia zatrudnienia.Casey przyłapała się na tym, że siedząc w wygodnym fotelu, z filiżanką gorącej kawy, zaczyna podświadomie rozważać, czy w ogóle ruszyć się tego dniaz domu.Nie było jednak wyjścia, musiała iść do pracy.Odstawiła więc filiżankę i poszła z powrotem do sypialni, żeby się ubrać.Kiedy zamknęła drzwi domu i wsiadała do swego mustanga, zwróciła uwagę, że za błękitnym sedanem ochroniarzy zatrzymał się drugi, identyczny wóz.Gdy zaś wyjechała na ulicę i skręciła w stronę zakładów, ten pierwszy ruszył jej śladem.Zatem Marder wyznaczył jej do ochrony aż dwa oddziały strażników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]