Podobne
- Strona startowa
- Koneczny.Feliks Cywilizacja zydowska
- Moorcock Michael Corum 3 Krol Mieczy (SCAN dal 1059)
- Maurice Druon Krol z zelaza krolowie przeklec (3)
- Maurice Druon Krol z zelaza krolowie przeklec
- Makuszynski Kornel Krol Azis (SCAN dal 1023)
- Nicholas Negroponte Cyfrowe Zycie
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Cook Glen Biala Roza
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiazniku Tom 6
- Demostenes Mowy wybrane
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blueday.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widzieli go majtkowie, brodz¹cy po uda w wodzie, wzd³u¿ burt ³odzi.Nie widzia³ go jeszcze Raladan, wci¹¿ pogr¹¿ony w ponurych rozwa¿aniach.- Nie.- powiedzia³a.Wœciek³oœæ, budz¹ca siê dziœ tyle razy, wybuch³a znowu, gorzka tym razem i spleciona z uczuciem bezsilnoœci.- IdŸ precz! - wrzasnê³a chrapliwie, chwytaj¹c siê za w³osy przy skroniach.Raladan i majtkowie skierowali wzrok na ni¹, a potem - tam.Rzuci³a siê w morze, przewróci³a poœród fal, ale zaraz podnios³a, ociekaj¹c wod¹.- Dlaczego?! Powiedz dlaczego, ty draniu! Jestem twoj¹ córk¹, s³yszysz?! Jestem tak samo twoj¹ córk¹ jak ona!S³oñce nad horyzontem zdawa³o siê przygasaæ, krwista czerwieñ przesz³a niemal w br¹z.Riolata nie s³ysza³a i nie widzia³a niczego, poza upiornym kad³ubem, nadci¹gaj¹cym nieuchronnie, z³owieszczo, niepowstrzymanie, z prêdkoœci¹ gnanej wiatrem chmury.Z pok³adu okrêtu Lereny ludzie rzucali siê w fale, wp³aw zmierzaj¹c ku wyspie.- Zatrzymaj siê! - krzyknê³a, bij¹c piêœciami wodê.- Zatrzymaj siê! Opuœci³a rêce i powiedzia³a z rozpacz¹:- Ojcze.Czarny wrak przepad³ gdzieœ nagle, po czym wy³oni³ siê znik¹d - ju¿ bli¿ej.NiewyraŸny, zamglony od pêdu, otoczony g³uchym hukiem pêkaj¹cych fal, jak g³az ciœniêty rêk¹ olbrzyma, uderzy³ w burtê stoj¹cej na kotwicy kogi, wydŸwigaj¹c wielki okrêt ku niebu, z ³oskotem przewy¿szaj¹cym grzmot burzy.Czas jakby zwolni³ swój bieg, widzia³a ka¿dy szczegó³ - wiêc maszt pêkaj¹cy w po³owie, rozpadaj¹ce siê na wszystkie strony, jakby rozsadzone wybuchem deski burt, rozerwany pok³ad, ukazuj¹cy czarn¹ jamê ³adowni i figurki ludzi, wyrzucone wysoko w powietrze.W tym wszystkim dŸwiêk skona³ nagle, s³upy i œciany wodne, ³amane w³asnym ciê¿arem, opada³y bez g³osu, roztrzaskany ¿aglowiec przetoczy³ siê po widmowym kad³ubie i run¹³ w wodê, stêpk¹ do góry; za nim, dalej, straszny wrak przewala³ siê z burty na burtê, ociekaj¹c spienion¹ kipiel¹, znów nabieraj¹c szybkoœci, uchodz¹c.DŸwiêk wróci³.- Na wszystkie Pasma Szerni! - zawy³a.- Zniszczê ciê, czymkolwiek i kimkolwiek jesteœ! Klnê siê na swoje imiê, ¿e ciê zniszczê! Na wszystkie Ciemne Pasma, nich ciê morze poch³onie!Niebo pêk³o, uwalniaj¹c szerok¹ jak koszmar, czarn¹ wstêgê.Wicher przyby³, rycz¹c; ucich³ zaraz, przygnieciony cieniem nastêpnego Pasma, wy³aniaj¹cego siê obok pierwszego.Jakiœ ³oskot przetoczy³ siê pomiêdzy nimi.Coœ, jak czarny sztych, wystrzeli³o z nieba, uderzaj¹c daleki ju¿ wrak.S³up wody wytrysn¹³ ku niebu; jeszcze da³o siê widzieæ przez chwilê zdruzgotany, wypalony kad³ub, walcz¹cy ciê¿ko z falami, nim, ulegaj¹c ich mocy, znikn¹³ w g³êbi morza.Sta³a, a¿ niebo poch³onê³o czarne wstêgi, a wtedy opuœci³a uniesione nad g³owê ramiona, padaj¹c twarz¹ w wodê.* * *Raladan raz jeszcze rozejrza³ siê doko³a, ale w gêstniej¹cych ciemnoœciach nie dostrzeg³ nikogo.Chwyci³ dziewczynê za koszulê na karku i powlók³ dalej, ku jaskini.By³a jak pijana: zatacza³a siê, chwytaj¹c rêkami powietrze; gdyby nie trzyma³ mocno, nie przesz³aby i dwóch kroków.Ale przed wejœciem do jaskini zaczê³a nagle stawiaæ opór.- Nie.- wystêka³a - nie.Lecz on widzia³ i prze¿y³ tego dnia doœæ, by traciæ cierpliwoœæ ³atwiej ni¿ kiedykolwiek.Rzuci³ j¹ na ziemiê i chwyci³ za w³osy, padaj¹c obok na kolana.Pochyli³ siê mocno ku jej twarzy.- Pos³uchaj no - rzek³ chrapliwie.- Nie obchodzi mnie, czy jesteœ cz³owiekiem, potworem z innego œwiata, czy demonem.Rób, co ka¿ê, bo, na wszystkie moce, zabijê ciê - wyszarpn¹³ nó¿ i podsun¹³ jej przed oczy.- Tam jest.ona.- powiedzia³a z jêkiem.- Zabi³am j¹.Rozumiesz?Raladan opuœci³ broñ.Potem zerwa³ siê i obj¹³ g³owê d³oñmi.- Na wszystkie morza œwiata - rzek³ z prawdziw¹ groz¹ - co dla ciebie jest œwiête? Przypad³ do niej na powrót i chwyci³ za gard³o.- Tym bardziej, suko.idŸ tam!Oderwa³ j¹ od ziemi i pchn¹³ mocno, nie dbaj¹c, czy sobie co po³amie, czy nie.Wpad³a miêdzy ska³y.Raladan uj¹³ pod pachy sztywne ju¿ cia³o ¿o³nierza i poc¹c siê obficie, wci¹gn¹³ je do jaskini.W trakcie tego dojrza³ porzucon¹ przez Riolatê, zadeptan¹ pochodniê.Wzi¹³ j¹ te¿.Pamiêta³ o dziurze, zaraz za wejœciem.Poruszaj¹c siê po omacku, wepchn¹³ do niej trupa, a nastêpnie sk³êbione resztki ¿aglowego p³ótna, które kiedyœ maskowa³o wilczy dó³.Odpoczywa³ przez chwilê.- Gdzie jesteœ? - rzuci³.- Tutaj.- odpar³a tak cicho, ¿e niemal nies³yszalnie.Popchn¹³ j¹ znacz¹co.Rozbijaj¹c siê o ska³y, odpe³zli na czworakach dalej w g³¹b korytarza.Wydoby³ zza pazuchy krzesiwo i hubkê.By³y suche - cud prawdziwy, bo wyci¹gaj¹c Riolatê z wody, zamoczy³ siê niemal ca³y.Có¿, kiedy ze zmêczenia i od nadmiaru wra¿eñ, rêce dr¿a³y mu tak bardzo, ¿e nie móg³ uzyskaæ ognia.Myœl, ¿e mia³by przesiedzieæ tak, po ciemku, ca³¹ noc z t¹ kobiet¹, sprawi³a, ¿e mozolnie wgramoli³ siê dalej, odszuka³ uduszonego lin¹ dziesiêtnika i urwa³ kawa³ mundurowej tuniki.Zaciskaj¹c zêby, krzesa³ wytrwale, wreszcie rozdmucha³ p³omyk i zapali³ szmatê.Owin¹³ ni¹ upalone ³uczywo i wróci³.Riolata siedzia³a pod œcian¹, oparta bezw³adnie, ale po spojrzeniu, którym go obrzuci³a, pozna³, ¿e dochodzi do siebie.Wyci¹gn¹³ rêkê z pochodni¹ tak, ¿e p³omieñ omal smagn¹³ jej twarzy.Rzuci³a siê w ty³, uderzaj¹c g³ow¹ o ska³ê.Gestem rozkaza³, by sz³a w g³¹b jaskini.Ruszy³a pos³usznie.Obejrza³a siê raz i drugi; znów na jej twarzy by³ lêk.Wchodz¹c do skarbca, Raladan nie wiedzia³, co zobaczy.Gdy us³ysza³ o œmierci Lereny, pozna³ nagle, ¿e coœ go ³¹czy³o z t¹ dziewczyn¹.Mo¿e by³ to po prostu czas, jaki wspólnie spêdzili; mo¿e stary, zakorzeniony nawyk bycia w jakiejœ mierze lojalnym wobec kapitana, pod którym s³u¿y³, bez wzglêdu na to, kim ów kapitan by³.Nigdy tak naprawdê nie pragn¹³ œmierci Lereny, choæ czasem budzi³a w nim wœciek³oœæ, granicz¹c¹ z nienawiœci¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]