Podobne
- Strona startowa
- Ken Kesey Lot nad kukulczym gniazdem (2)
- Ken Kesey Lot Nad Kukulczym Gniazdem
- McClure Ken Dawca
- Grisham John Komora
- Sw. Brygida
- Jefremow Iwan Mglawica Andromedy (SCAN dal 11
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)
- Francoise Sagan Witaj smutku
- Chronicles of Nick 3 Infamous Sherrilyn Kenyon
- Kenneth Goddard Alchemik
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najadł się tyle strachu w czasie zadawania pytań, że teraz nie był jużpo prostu w stanie martwić się czymkolwiek. Zrobiliśmy wszystko, żeby się wydostać pomyślał. Więc jeśli terazmają nas postawić pod ścianą i zastrzelić, niech tak będzie.Bolourian wrócił, nabijając broń.Coburn spojrzał na Simonsa.Jego wzrok przykuwał stary karabinek typu Ml,który wyglądał, jakby pochodził z czasów II wojny światowej. Nie uda mu się nas wszystkich z tego zastrzelić pomyślał Coburn.Bolourian wręczył karabin tłumaczowi i powiedział coś w farsi.Coburn zebrał się do skoku.Powstałoby potworne zamieszanie, gdyby otwo-rzyli ogień w tym pokoju.Tłumacz wziął broń.297 Teraz będziecie naszymi gośćmi i napijecie się herbaty oznajmił.Bolo-urian napisał coś na kawałku papieru i podał tłumaczowi.Coburn zrozumiał, żewydał on mu po prostu broń i dał pozwolenie na noszenie jej. Chryste, myślałem, że nas pozabija wymamrotał.Twarz Simonsa niewyrażała niczego.Podano herbatę.Na zewnątrz było już ciemno.Rashid zapytał, czy nie znala-złoby się jakieś miejsce na nocleg dla Amerykanów. Będziecie naszymi gośćmi odparł tłumacz. Ja osobiście będę sięwami zajmował. Czy do tego potrzebna mu broń? pomyślał Coburn.Tłumacz ciągnął da-lej: Rano nasz mułła napisze parę słów do mułły Rezaiyeh, prosząc go, abypozwolił wam przyjechać. Jak pan myśli? spytał półgłosem Coburn Simonsa. Powinniśmy tuzostać na noc, czy jechać dalej? Wątpię, czy mamy jakiś wybór odparł Simons. Nazywając nas go-śćmi był po prostu grzeczny. Teraz pojedziemy na obiad oznajmił tłumacz, gdy wypili herbatę.Wstalii włożyli buty.Gdy wychodzili do samochodów, Coburn zauważył, że Gaydenutyka. Coś ci się stało w nogę? spytał. Nie tak głośno zasyczał Gayden. Mam wszystkie pieniądze upchanew czubkach butów i piją mnie stopy.Coburn zaśmiał się.Wsiedli do samochodów i ruszyli, ciągle w towarzystwie kurdyjskich strażni-ków oraz tłumacza.Gayden ukradkiem poluzował buty i ułożył lepiej pieniądze.Zajechali na stację benzynową. Gdyby nie mieli zamiaru nas puścić, raczej nie dawaliby nam zatankować,nie? mruknął Gayden.Coburn wzruszył ramionami.Pojechali do miejscowej restauracji.Gdy ludzie EDS zajęli miejsca za stołami,strażnicy obsiedli ich, odcinając w ten sposób od ludzi z miasta.Włączony był telewizor i właśnie przemawiał Chomeini. Jezu, czy ten facet musiał dojść do władzy akurat teraz, gdy mamy kłopoty? pomyślał Paul.Po chwili tłumacz powiedział im, że ajatollah prosił, aby nie naprzykrzanosię Amerykanom i pozwolono im, całym i zdrowym, opuścić Iran.Paul odetchnąłz ulgą.Podano im chella kebab mięso jagnięcia z ryżem.Strażnicy, położywszykarabiny obok talerzy, jedli z apetytem.298Keane Taylor zjadł trochę ryżu i odłożył łyżkę.Bolała go głowa prowadziłna zmianę z Rashidem i czuł się, jakby przez cały dzień miał słońce w oczy.Byłteż niespokojny, bo przyszło mu do głowy, że Bolourian może w nocy zadzwonićdo Teheranu, aby wybadać sprawę EDS.Strażnicy cały czas gestami namawialigo do jedzenia, ale Keane siedział i popijał tylko Coca Colę.Coburn też nie był głodny.Przypomniało mu się, że miał zadzwonić do Ghola-ma.Było już pózno w Dallas musieli się mocno denerwować.Ale co powinienpowiedzieć Gholamowi że wszystko w porządku czy też, że mają kłopoty?Po posiłku wywiązała się krótka dyskusja co do uiszczenia rachunku.Rashidtwierdził, chcą to zrobić strażnicy.Amerykanie za nic nie chcieli nikogo urazićpropozycją zapłacenia, skoro mieli być gośćmi, z drugiej jednak strony chętniezjednaliby sobie tych ludzi.W końcu Keane Taylor zapłacił za wszystkich. Bardzo chciałbym zadzwonić do Teheranu, aby przekazać naszym ludziom,że wszystko z nami w porządku zagadnął tłumacza Coburn, gdy wychodzili. OK odparł młodzieniec.Pojechali na pocztę.Coburn i tłumacz weszli do środka.Tłum ludzi czekał,żeby skorzystać z trzech czy czterech automatów telefonicznych. Wszystkie linie do Teheranu są zajęte.Bardzo trudno uzyskać połączenie powiedział tłumacz, porozmawiawszy chwilę z kimś z pracowników. Czy moglibyśmy wrócić pózniej? W porządku.Wyjechali z pogrążonego w ciemnościach miasta.Po kilku minutach zatrzy-mali się przed jakąś bramą.W świetle księżyca widać było odległe zarysy czegoś,co mogło być zaporą wodną.Długo trwało, zanim znalazły się klucze od bramyi wjechali do środka.Znalezli się w małym parku, otaczającym nowoczesny, bo-gato zdobiony, piętrowy budynek z białego granitu. To jeden z pałaców szacha wyjaśnił tłumacz. Był w nim tylko raz,podczas otwarcia elektrowni.Dzisiaj my z niego skorzystamy.Weszli do środka.Było przyjemnie ciepło. Ogrzewanie działa od trzech lat, na wypadek, gdyby szach zapragnął wpaśćtu na chwilę oznajmił z oburzeniem w głosie tłumacz.Poszli na piętro obejrzeć kwaterę.Były tam wspaniałe, królewskie apartamen-ty z ogromną, fantazyjnie urządzoną łazienką, a dalej wzdłuż korytarza mniejszepokoje, każdy z dwoma pojedynczymi łóżkami i łazienką, prawdopodobnie dlastraży osobistej szacha.Pod każdym łóżkiem stała para pantofli.Amerykanie zajęli pokoje straży, a powstańcy kurdyjscy rozgościli się w apar-tamentach szacha.Jeden z nich postanowił wziąć kąpiel Amerykanie słyszeli,jak chlapał na wszystkie strony, pogwizdywał i pokrzykiwał z uciechy.Po jakimśczasie wyszedł.Był największy i najbardziej krzepki ze wszystkich i włożył nasiebie jeden z wytwornych płaszczy kąpielowych szacha.Przeparadował wzdłużkorytarza, a jego koledzy pokładali się ze śmiechu.Podszedł do Gaydena.299 Skończony dżentelmen powiedział po angielsku, z silnym akcentem.Gayden nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Jaki jest plan na jutro? spytał Coburn Simonsa. Chcą odeskortować nas do Rezaiyeh i przekazać tamtejszemu wodzowi odparł Simons
[ Pobierz całość w formacie PDF ]