Podobne
- Strona startowa
- Gail Z. Martin Polegli królowie 01 Zaprzysiężeni
- Amis Martin Strzala Czasu (SCAN dal 749) (2
- Amis Martin Strzala Czasu (SCAN dal 749)
- Orwell George Rok 1984 (SCAN dal 755)
- Orwell George Rok 1984 (SCAN dal 755) (2)
- Smith Martin Cruz Skrzydla nocy
- Gray Martin Wszystkim, ktorych kochalem
- Martin Gray Wszystkim, ktorych kochalem
- Faulkner William Azyl
- Steiner Rudolf Sedno kwestii spolecznej
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lubił wówczas podróżować pocałym królestwie.Kiedy przybył doWinterfell, towarzyszyła mu królowa,sześć smoków i połowa jego dworu.Król musiałomówić różne sprawy z namiestnikiempółnocy i Alysanne poczuła sięznudzona.Dlatego dosiadła swegosmoka Srebrnoskrzydłego i poleciała napółnoc zobaczyć Mur.Ta wioska jestjednym z miejsc, w których sięzatrzymała.Potem prostaczkowiepomalowali szczyt warowni napodobieństwo złotej korony, którąnosiła, gdy się u nich zatrzymała.- Nigdy nie widziałam smoka.- Nikt nie widział.Ostatni z nichdokonał życia co najmniej sto lat temu.To jednak wydarzyło się dawniej.- Mówisz, że to była królowaAlysanne?- Potem nazwano ją dobrą królowąAlysanne.Jednemu z zamków na Murzerównież nadano nazwę na jej cześć.Bramie Królowej.Przed jej wizytązwał się Znieżną Bramą.- Gdyby była taka dobra, kazałabyrozebrać ten Mur.Nie - pomyślał.Mur broni królestwa.Przed Innymi.i przed tobą i twoimipobratymcami, słodziutka.- Miałem już kiedyś przyjaciela, którymarzył o smokach.Był karłem.Powiedział mi, że.- JONIE SNOW! - Jeden z Thennówzatrzymał się nad nimi z zasępionątwarzą.-Magnar chce.Jon pomyślał, że to może być ten samczłowiek, który go znalazł pod grotą wnoc poprzedzającą wspinaczkę na Mur,nie był jednak tego pewien.Wstał.Ygritte poszła z nim.Styrowi nigdy się to nie podobało, leczgdy tylko próbował ją odesłać,przypominała mu, że jest wolną kobietą,a nie klękaczką, i chodzi tam, gdziechce.Magnar stał pod drzewem, którewyrastało z podłogi głównej izbygospody.Jeniec klęczał przedkominkiem, otoczony kręgiemdrewnianych włóczni i mieczy z brązu.Patrzył na zbliżającego się Jona, lecznie odezwał się ani słowem.Deszczspływał po ścianach i uderzał wnieliczne liście, które jeszcze trzymałysię gałęzi.Z kominka buchał gęsty dym.- On musi umrzeć - oznajmił magnarStyr.- Zrób to, wrono.Mężczyzna nie odzywał się ani słowem.Patrzył tylko na stojącego międzydzikimi Jona.Pośród deszczu i dymu,rozświetlanego jedynie blaskiem ognia,z pewnością nie mógłdostrzec, że chłopak jest cały odziany wczerń, pomijając baranicę.A może towidzi?Jon wyciągnął z pochwy Długi Pazur.Deszcz spłynął po stali, a blask ogniaodbił się w klindzeciemnopomaranczową łuną.Taki małyogień będzie kosztował go życie.Przypomniałsobie, co powiedział Qhorin Półręki,gdy zauważyli ognisko w WąwoziePisków. Tu, w górach, ogień znaczyżycie, ale może też oznaczać śmierć.To jednak było wysoko w MroznychKłach, w głuszy za Murem, gdzie nieobowiązywało prawo.Terazznajdowali się w Darze chronionymprzez Nocną Straż i potęgę Winterfell.Człowiek powinien móc rozpalić tuogień, nie płacąc za to życiem.- Czemu się wahasz? - zapytał Styr.-Zabij go.Jeniec nadal się nie odzywał.Mógłbypowiedzieć: Aaski albo: Zabraliściemi konia, pieniądze i żywność,pozwólcie mi chociaż zachować życiebądz też: Nie, błagam, nie zrobiłemwam nic złego.Mógłby powiedziećtysiąc różnych rzeczy, płakać albowzywać bogów.%7ładne słowa nie mogłygo jednak uratować.Być może o tymwiedział, zachował więc milczenie,spoglądając na Jona z oskarżeniem ibłaganiem w oczach. Musisz spełnićwszystkie ich polecenia.Bądz ichtowarzyszem, jedz i walcz razem znimi. Ten człowiek nie stawiałjednak oporu.Miał pecha, to wszystko.Kim był, skąd tu przybył, dokąd chciałdojechać na swej żałosnej chabecie złukowatym grzbietem.nic z tego niemiało znaczenia.Jest stary - przekonywał się Jon.Mapięćdziesiąt, może sześćdziesiąt lat.%7łył dłużej niż większość ludzi.Thennowie i tak go zabiją.Nie uratujego żadne moje słowo ani czyn.DługiPazur wydawał się cięższy niż ołów, takciężki, że nie był w stanie go podnieść.Mężczyzna wpatrywał się w niegooczyma wielkimi i czarnymi jak studnie.Wpadnę w te oczy i utonę.Magnar również na niego patrzył, zniemal dotykalną nieufnością.Tenczłowiek jest już trupem.Co zaróżnica, czyja ręka go zabije?Wystarczy jedno cięcie, szybkie iczyste.Długi Pazur wykuto zvalyriańskiej stali.Jak Lód.Jonprzypomniał sobie inną śmierć,klęczącego dezertera, jego głowę, którapotoczyła się na bok, jaskrawą plamękrwi na śniegu.miecz ojca, słowaojca, twarz ojca.- Zrób to, Jonie Snow - nalegałaYgritte.- Musisz to zrobić, byudowodnić, że nie jesteś wroną, alejednym z wolnych ludzi.- Staruszka, który siedział sobiespokojnie przy ogniu?- Orell też siedział przy ogniu iwykończyłeś go bez wahania.-Przeszyła go twardym spojrzeniem.-Mnie też chciałeś wtedy zabić, dopókinie zobaczyłeś, że jestem kobietą.Aprzecież spałam.- To było co innego.Byliścieżołnierzami.wartownikami.- Tak jest, a wy nie chcieliście, żebyktoś was zobaczył.My też nie chcemy.To jest to samo.Zabij go.Odwrócił się plecami do jeńca.- Nie.Magnar podszedł bliżej, wysoki, zimnyi grozny.- Kazałem ci go zabić.To ja wydajętutaj rozkazy.- Rozkazujesz Thennom - sprzeciwił sięJon - nie wolnym ludziom.- Nie widzę tu wolnych ludzi, tylkowronę i wronią żonę.- Nie jestem wronią żoną! - Ygrittewyciągnęła nóż.Postawiła trzy szybkiekroki, złapała staruszka za włosy,odciągnęła mu głowę do tyłu ipoderżnęła gardło od ucha do ucha.Mężczyzna nie krzyknął nawet w chwiliśmierci.- Nic nie wiesz, Jonie Snow! -krzyknęła, rzucając mu okrwawiony nóżpod nogi.Magnar powiedział coś w starymjęzyku.Być może rozkazał Thennomzabić Jona.Chłopak nigdy już nie miał siędowiedzieć, jak było naprawdę.Z niebauderzył piorun, oślepiająca,niebieskobiała błyskawica, która trafiław szczyt wieży na jeziorze.Czulizapach jej furii.Gdy nadszedł grom,jego łoskot wstrząsnął nocą.I skoczyła między nich śmierć.Oślepiony błyskawicą Jon nic niewidział w ciemności, zauważył jednakcień, który skoczył w górę, a półuderzenia serca pózniej usłyszał krzyk.Pierwszy Thenn zginął tak samo jakjeniec.Z jego rozprutego gardła trysnęłakrew.Potem blask zgasł, sylwetkaodskoczyła, warcząc, w bok i drugiwojownik runął na ziemię.Słychać byłoprzekleństwa, krzyki i wycie bólu.Wielki Czyrak zatoczył się do tyłu,przewracając trzech stojących za nimmężczyzn.Duch - pomyślał Jon w chwiliszaleństwa.Duch przeskoczył Mur.Potem jednak błyskawica zamieniła nocw dzień i zobaczył wilka, który stał napiersi Dela.Z pyska ściekała mu czarnakrew.Szary.Jest szary.Razem z grzmotem nadeszła ciemność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]