Podobne
- Strona startowa
- Lovecraft H.P 16 Opowiadan (www.ksiazki4u.prv
- Lovecraft H.P 16 opowiadan
- H.P. Lovecraft 16 opowiadan
- H.P. Lovecraft 16 opowiadan (2)
- H.P. Lovecraft Cos na progu (2)
- Lovecraft H.P Dagon
- ABC Osobisteg Oddania Sie Maryi
- Ekspedycja Kolitz Katarzyna Rygiel
- Saylor Steven Roma sub rosa t Ramiona Nemezis
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze wierzyłem w istnienie, obok nas, takich światów.A TERAZ WIERZĘ, ŻE ZNALAZŁEM SPOSÓB NA PRZEŁAMANIE CHRONIĄCYCH JE BARIER.Nie żartuję! W przeciągu dwudziestu czterech godzin ta machina przy stole wytworzy fale działające na nierozpoznane organy zmysłowe, które tkwią w nas, naturalnie w formie szczątkowej, gdyż uległy gwałtownej atrofii.Fale te odkryją przed nami obrazy, jakich nigdy nie widziało ludzkie oko, a także wizje jakich nigdy nie doświadczyła żadna forma organicznego życia.Ujrzymy na co psy wyją w ciemności, i z jakich powodów koty po północy czujnie nasłuchują.Ujrzymy wszystkie te rzeczy i jeszcze inne, jakich nie oglądała żadna istota z krwi i kości.Przeskoczymy czas, przestrzeń i wymiary, by nie wykonując nawet jednego cielesnego ruchu, zajrzeć na samo dno Stworzenia.Kiedy Tillinghast opowiedział mi o tym, gwałtownie zaprotestowałem, gdyż znałem go dostatecznie dobrze, aby przyjąć jego słowa z niepokojem miast z rozbawieniem czy ironią, jednak on, ogarnięty fanatycznym pragnieniem doprowadzenia swego eksperymentu do końca, po prostu wyrzucił mnie z domu.Obecnie jego fanatyzm nie stracił ani trochę na sile, ale najwyraźniej pragnienie rozmowy przemogło zranione uczucia i oburzenie, gdyż wysłał mi kartkę - napisaną odręcznie, prawie niemożliwymi do odczytania bazgrołami - w której nalegał, abym niezwłocznie do niego przybył.Gdy wszedłem do domu mego przyjaciela, tak nieoczekiwanie przemienionego w upiornego gargulca, ogarnęła mnie zgroza, zdająca czaić się w każdym zalegającym w kącie cieniu.Słowa i wierzenia, jakimi Tillinghast podzielił się ze mną przed dziesięcioma tygodniami, zdawały się przybrać cielesną postać i miałem wrażenie, że kryły się gdzieś tam, w ciemnościach, poza niewielkim kręgiem światła ze świecy, a pusty, zmieniony głos mego gospodarza przyprawił mnie o lodowate ciarki.Zaczęło mi brakować obecności służących i wcale mi się nie spodobało, kiedy usłyszałem, że wszyscy oni opuścili dom Tillinghasta przed trzema dniami.Wydawało mi się dziwne, że nawet stary Gregory opuścił swego pana nie powiadomiwszy o tym tak wypróbowanego przyjaciela, jakim dla niego byłem.To on przekazywał mi wszelkie informacje na temat Tillinghasta od dnia, kiedy z hukiem wyleciałem z jego domu.Niebawem jednak mój niepokój zastąpiło uczucie ciekawości i fascynacji.Mogłem się jedynie domyślać czego chciał ode mnie Tillinghast, nie ulegało jednak wątpliwości, iż pragnął podzielić się ze mną jakimś niewiarygodnym sekretem lub odkryciem.Wcześniej zaprotestowałem przeciwko jego nienaturalnym próbom zgłębienia nieznanego, teraz jednak, kiedy -jak wszystko na to wskazywało - odniósł znaczący sukces, nieomal podzieliłem jego euforyczny nastrój, pomimo niewątpliwie przerażających kosztów, jakie przyszło mu ponieść.Wszedłem na mroczne poddasze, podążając za dzierżoną w dłoni, kołyszącą się świecą.Wyglądało na to, iż prąd został wyłączony, a kiedy zapytałem o to mego przewodnika, oznajmił, iż były po temu ważkie powody.- Tego byłoby zdecydowanie za wiele.Nie odważyłbym się - mamrotał bezustannie pod nosem.Zauważyłem u niego nowy, acz niespotykany dotąd, nawyk dziwnego mamrotania, gdyż dotąd nie miał w zwyczaju mówić sam do siebie.Weszliśmy do laboratorium na poddaszu i wzrok mój padł na upiorną, elektryczną machinę pulsującą chorobliwym, złowieszczym, fioletowym blaskiem.Była podłączona do silnego chemicznego akumulatora, ale prąd chyba do niej nie dopływał; przypomniałem sobie bowiem, jak we wcześniejszej fazie eksperymentów, głośno perkotała i buczała, kiedy była włączona.W odpowiedzi na moje pytania Tillinghast wymamrotał, że ta jednostajna poświata nie była elektryczna, w żadnym znaczeniu, które byłbym w stanie zrozumieć.Posadził mnie obok niej, tak, że miałem ją teraz po prawej stronie i przekręcił włącznik ukryty gdzieś poniżej kilku rzędów pękatych, szklanych żarówek.Usłyszałem znajome perkotanie, które przeszło z wolna w mechaniczne zawodzenie, a zakończyło się łagodnym pomrukiem, tak cichym, że sądziłem, iż lada chwila urządzenie ucichnie zupełnie.Tymczasem luminescencja przybrała na sile, przygasła, po czym zmieniła barwę na blade outre lub może raczej mieszankę barw, której nie potrafiłem określić, ani tym bardziej opisać.Tillinghast obserwował mnie i zauważył moje zakłopotanie.- Wiesz, co to takiego? - wyszeptał.- TO ULTRAFIOLET.- Zachichotał dziwacznie, widząc moje zdumienie.- Sądziłeś, że ultrafiolet jest niewidoczny i to prawda, ale teraz promienie są już widoczne, podobnie jak wiele innych rzeczy.Posłuchaj! Fale z tego urządzenia pobudzają tysiące uśpionych w nas zmysłów, zmysłów, które odziedziczyliśmy po eonach ewolucji, przechodząc ze stanu swobodnych elektronów do zorganizowanego człowieczeństwa.Widziałem prawdę i pragnę ukazać ją także tobie.Zastanawiasz się jak będzie wyglądać? Powiem ci.- Tu Tillinghast usiadł dokładnie naprzeciw mnie, zdmuchnął świeczkę i spojrzał mi prosto w oczy.- Twoje istniejące organy zmysłów - sądzę, że najpierw uszy - odbiorą wiele rozmaitych wrażeń, bowiem są blisko połączone z uśpionymi zmysłami.Potem włączą się kolejne.Słyszałeś o szyszynce? Śmieszą mnie ci płytcy endokrynolodzy, równie oszukańczy i parweniuszowscy jak freudyści.Szyszynka to główny organ zmysłowy I NIE MAM CO DO TEGO WĄTPLIWOŚCI, SAM TO SPRAWDZIŁEM.To jak inny rodzaj widzenia, gdzie odbierane przy pomocy szyszynki obrazy przekazywane są do mózgu.Jeśli jesteś normalny, powinieneś móc zobaczyć większość tych rzeczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]