Podobne
- Strona startowa
- Lovecraft H.P 16 Opowiadan (www.ksiazki4u.prv
- Lovecraft H.P 16 opowiadan
- H.P. Lovecraft 16 opowiadan
- H.P. Lovecraft 16 opowiadan (2)
- H.P. Lovecraft Cos na progu (2)
- H.P. Lovecraft Dagon (3)
- Jon Trace Tom Shaman 01 Spisek Wenecki
- Proby Kristen Walcz ze mna
- Grisham John Wspolnik (2)
- Dziedzictwo Gregory Philippa(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastrzelił się.Nie powinien pan zmuszać Go do powrotu.Wie pan czego On chce? Ale pan się nie boi, tak jak tamten.Przydarzyło się panu coś bardzo dziwnego i przerażającego, ale nie posunęło się na tyle daleko, aby zranić pański umysł i osobowość.Jeśli zachowa pan spokój i pogodzi się z koniecznością uczynienia pewnych dość radykalnych zmian w pańskim życiu, będzie pan mógł spokojnie żyć, ciesząc się światem i owocami pańskiej wiedzy.Nie może pan tu zamieszkać - i nie sądzę, aby zechciał pan wrócić do Londynu.Radziłbym wybrać Amerykę.Nie wolno panu próbować niczego więcej z tą.Rzeczą.Teraz nie można już niczego odwrócić.Wszelkie próby uczynienia czegokolwiek tylko pogorszyłyby całą sprawę.Mogło przydarzyć się panu coś gorszego - w gruncie rzeczy nie jest aż tak l źle, ale musi pan natychmiast opuścić to miejsce i nigdy, przenigdy nie wolno tu panu powrócić.Niech pan dziękuje Niebiosom, że skończyło się tylko na tym.Zamierzam przygotować pana na szok i nie będę niczego owijał w bawełnę.Pański wygląd zmienił się, i to radykalnie.On zawsze to powoduje.Niemniej jednak, w innym kraju zdoła pan do niego przywyknąć.Na ścianie, po drugiej stronie pokoju wisi lustro - podejdę tam razem z panem.Przeżyje pan szok, aczkolwiek nie zobaczy pan niczego odrażającego.Cały aż dygotałem, zdjęty śmiertelna grozą, i brodacz wręcz musiał mnie podtrzymywać, kiedy podchodziliśmy do lustra; w wolnej ręce trzymał słabo świecącą lampę, która do tej pory stała na stole, i na którą zamienił przyniesioną przez siebie latarkę.A oto co zobaczyłem w lustrze.Chudego, posępnego mężczyznę około trzydziestki, odzianego w szatę duchownego kościoła anglikańskiego, z pozbawionymi oprawek okularami o stalowych skrzydełkach, błyszczącymi poniżej pożółkłego, ziemistego, nienaturalnie wysokiego czoła.Był to ów milczący przybysz, ten, który spalił swoje księgi.Przez resztę życia miałem wyglądać tak jak ten człowiek!Z otchłani (From Beyond)Przerażająca i niepojęta była zmiana, jaka nastąpiła w mym najlepszym przyjacielu, Crawfordzie Tillinghascie.Nie widziałem go od owego dnia, przed dwu i pół miesiącami, wtedy gdy powiedział mi ku jakiemu celowi prowadzą jego fizyczne i metafizyczne badania.Kiedy w odpowiedzi na moje pełne lęku i niepewności protesty zareagował wybuchem wściekłości i gwałtownie wyrzucił mnie za drzwi, musiał - odprawiwszy służbę - spędzić większość tego czasu zamknięty w swoim laboratorium na poddaszu, mając za jedynego towarzysza ową piekielną, przeklętą machinę, i raczę] mało jadał; zdziwiłem sił wszakże, że krótki, bądź co bądź, okres dziesięciu tygodni mógł do tego stopnia postarzeć i zdeformować człowieka.Nie jest rzeczą miłą ujrzeć, jak smukły ongi człek staje się chudy niczym szczapa, a jego ogorzała skóra żółta lub popielatoszara, oczy pałające nieziemskim blaskiem zapadają się głębiej, tworzą się pod nimi ciemne sińce, czoło pokrywa się bruzdami i żyłkami, a ręce dygoczą i drżą jak w malignie.Dodawszy do tego jeszcze ogólną niedbałość wyglądu - niechlujny strój, rozwichrzone ciemne włosy, przyprószone przy cebulkach siwizną, najeżoną szczeciną śnieżnobiałego zarostu pokrywającego gładko niegdyś ogolone policzki - połączony efekt jest raczej wstrząsający.Tak jednak wyglądał Crawford Tillinghast owej nocy, kiedy jego na wpół zrozumiała wiadomość przywiodła mnie, po tygodniach wygnania, do drzwi jego domu; wyglądał jak duch, gdy dygocząc na całym ciele wprowadził mnie do środka i - trzymając w jednym ręku świecę - raz po raz, ukradkiem, oglądał się przez ramię, jakby obawiał się niewidzialnych istot nawiedzających ów prastary, samotnie stojący dom, położony w pewnym oddaleniu od Benevolent Street.Błędem było, że Crawford Tillinghast zajął się studiowaniem nauk ścisłych i filozofii.Powinny być one zgłębiane przez kogoś o chłodnym i obojętnym umyśle, gdyż dla człowieka czynu, pełnego głębokich odczuć, prowadzić mogą do dwóch równie tragicznych alternatyw - rozpaczy, w przypadku gdy jego badania zakończą sił niepowodzeniem i niepojętej, niewyobrażalnej grozy, w razie odniesienia sukcesu.Tillinghast stał się niegdyś ofiarą porażki, samotności i melancholii, teraz jednak- co spowodowało, iż w moim wnętrzu pojawiły się przyprawiające o mdłości niepokoje - stwierdziłem, iż miałem przed sobą ofiarę sukcesu.Prawdą jest, iż przed dziesięcioma tygodniami, kiedy opowiedział mi o tym co zamierzał osiągnąć, ostrzegłem go przed skutkami tego odkrycia.Był cały rozpalony i podekscytowany, mówiąc wysokim i nienaturalnym, acz zawsze pedantycznym głosem.— Cóż wiemy — mówił — o świecie i wszechświecie, które nas otaczają? Nasze możliwości odbioru wrażeń są absurdalnie ograniczone, a możliwości postrzegania otaczających nas obiektów, nieskończenie zawężone.Postrzegamy to jedynie, co skutkiem naszej budowy, takiej a nie innej, jesteśmy w stanie zauważać i nie zdajemy sobie sprawy z ich absolutnej natury.Przy pomocy pięciu stałych zmysłów udajemy, iż rozumiemy bezgraniczną złożoność otchłani kosmosu, aczkolwiek istoty dysponujące szerszym, silniejszym lub innym rodzajem zmysłów, mogą nie tylko postrzegać rzeczy inaczej niż my, ale również widzieć i badać całe światy materii, energii i życia, znajdujące się tuż obok nas, na wyciągnięcie ręki, a jednak niedostępne i niezbadane przy pomocy naszych zmysłów.Zawsze wierzyłem w istnienie, obok nas, takich światów.A TERAZ WIERZĘ, ŻE ZNALAZŁEM SPOSÓB NA PRZEŁAMANIE CHRONIĄCYCH JE BARIER.Nie żartuję! W przeciągu dwudziestu czterech godzin ta machina przy stole wytworzy fale działające na nierozpoznane organy zmysłowe, które tkwią w nas, naturalnie w formie szczątkowej, gdyż uległy gwałtownej atrofii.Fale te odkryją przed nami obrazy, jakich nigdy nie widziało ludzkie oko, a także wizje jakich nigdy nie doświadczyła żadna forma organicznego życia.Ujrzymy na co psy wyją w ciemności, i z jakich powodów koty po północy czujnie nasłuchują.Ujrzymy wszystkie te rzeczy i jeszcze inne, jakich nie oglądała żadna istota z krwi i kości.Przeskoczymy czas, przestrzeń i wymiary, by nie wykonując nawet jednego cielesnego ruchu, zajrzeć na samo dno Stworzenia.Kiedy Tillinghast opowiedział mi o tym, gwałtownie zaprotestowałem, gdyż znałem go dostatecznie dobrze, aby przyjąć jego słowa z niepokojem miast z rozbawieniem czy ironią, jednak on, ogarnięty fanatycznym pragnieniem doprowadzenia swego eksperymentu do końca, po prostu wyrzucił mnie z domu.Obecnie jego fanatyzm nie stracił ani trochę na sile, ale najwyraźniej pragnienie rozmowy przemogło zranione uczucia i oburzenie, gdyż wysłał mi kartkę - napisaną odręcznie, prawie niemożliwymi do odczytania bazgrołami - w której nalegał, abym niezwłocznie do niego przybył.Gdy wszedłem do domu mego przyjaciela, tak nieoczekiwanie przemienionego w upiornego gargulca, ogarnęła mnie zgroza, zdająca czaić się w każdym zalegającym w kącie cieniu.Słowa i wierzenia, jakimi Tillinghast podzielił się ze mną przed dziesięcioma tygodniami, zdawały się przybrać cielesną postać i miałem wrażenie, że kryły się gdzieś tam, w ciemnościach, poza niewielkim kręgiem światła ze świecy, a pusty, zmieniony głos mego gospodarza przyprawił mnie o lodowate ciarki.Zaczęło mi brakować obecności służących i wcale mi się nie spodobało, kiedy usłyszałem, że wszyscy oni opuścili dom Tillinghasta przed trzema dniami.Wydawało mi się dziwne, że nawet stary Gregory opuścił swego pana nie powiadomiwszy o tym tak wypróbowanego przyjaciela, jakim dla niego byłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]