Podobne
- Strona startowa
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Joanna Chmielewska Wszystko czerwone
- Craig Rice Roze Pani Cherington (2)
- Nienawisc w czasach internetu Alina Naruszewicz Duchlinska
- Stanislaw Lem Glos Pana (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jaciekrece.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Suka.Sztywna,policyjna suka.Valentina tymczasem podchodzi do panelu monitorów.Są wyłączone.- A to co? Czemu nie działają?Franco wzrusza ramionami.Valentina zagląda pod biurko i wsuwa wtyczki z powrotem w gniazdka.Ekranyrozjaśniają się z sykiem.- Zrób tu kilka ujęć, Mario.Ogólny widok całości, a potem poszczególne monitory.Idzie dalej, zastanawiając się, po co komu ekrany monitoringu w hangarze na łodzie.Zrozumiałe byłyby monitory pokazujące wnętrze hangaru zainstalowane na zewnątrz.Ale poco umieszczać w środku ekrany pokazujące otoczenie? Valentina krąży po hangarze.Wszędzie walają się zwoje lin, kanistry po paliwie i składane, metalowe skrzynki nanarzędzia.Na jednej ze ścian znajduje się szeroka, perforowana płyta kartonowa, obwieszonarozmaitymi kluczami.Poniżej stoi stół warsztatowy, na którym leży - Valentina staje jakwryta - piła łańcuchowa.Przed oczami stają jej poćwiartowane ciała z laguny.Rozgląda sięza funkcjonariuszem odpowiedzialnym za zbieranie dowodów.- Zapakuj wszystko do toreb i dokładnie opisz, zwłaszcza piłę.Tylko pamiętaj, żeby niedotykać łańcucha.Młody żandarm zabiera się do pracy.Tymczasem Valentina stara się powściągnąć emocje.Na wodzie kołysze się kilka łodzi.Motorówka warta dziesięć razy więcej, niż jejmieszkanie - najnowocześniejszy model Czeers MkI, napędzany energią słoneczną.Gumowyponton z silnikiem zaburtowym o mocy dostatecznej, żeby rozpędzić lokomotywę.Drewnianawiosłówka, zapewne do wypraw na ryby.Zabawki sławnych i bogatych.W pewnym momencie coś przyciąga jej wzrok.Gondola.Smukła, czarna sylwetkaprzypomina konika morskiego.W niczym nie ustępuje urodą motorówkom, ale wydaje się tujakby nie na miejscu.Valentina przywołuje do siebie funkcjonariusza z dochodzeniówki.- Zacznijcie od tego.Jak tylko Maria skończy robić te cholerne zdjęcia, macie sprawdzićtę gondolę na wylot: krew, włókna, DNA, włosy, odciski palców.Wszystko.CAPITOLO XLIVRok 1777Laguna WeneckaDroga powrotna przez wzburzone, stalowoszare wody laguny dłuży sięniemiłosiernie.Aódz, którą płyną, jest drugą największą jednostką należącą do klasztoru.Płaskodenna, wielokrotnie już naprawiana bragozzo, ofiarowana mnichom przed prawiepięciu laty, jest nieco większa od łódki, którą Tommaso wyprawia się na swoje poranneeskapady.Czterdziestoletni brat Maurizio, choć Wenecjanin z urodzenia, jest marnym żeglarzem.Nawet krótka podróż do miasta przyprawia go o bladość i mdłości.Tommaso nie zwraca uwagi na niewygody starszego mnicha.Jego myśli całkowiciepochłaniają opat i srebrna tabliczka.Zastanawia się, czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy.Obawia się, że na własne życzenie utracił ostatnie ogniwo łączące go z nieżyjącą matką inieznaną siostrą, i odczuwa z tego powodu coraz silniejsze wyrzuty sumienia.Steruje na północ i dalej nieco na wschód, do ujścia Rio Dell'Arsenale, biegnącej aż dostoczni.Budowniczowie okrętów w Wenecji mają ręce pełne roboty.Co miesiąc w stoczniachkończy się budowa zawrotnej liczby dwustu jednostek.Niebo wokół pochylni jak zwykleporasta gęsty las masztów.Wpływają do głównego basenu stoczni, skąd widać już majestatyczne bastiony iolbrzymie greckie lwy, strzegące Porta Magna, głównej bramy weneckiego Arsenału.Tommaso cumuje łódz w długim cieniu, rzucanym przez stojącą w oddali, prawie ukończonąpolacrę.Pełnomorski okręt zostanie zapewne włączony do służby we flocie wojennej,patrolując szlaki handlowe i chroniąc weneckie statki przed tureckimi i dalmatyńskimipiratami.Długie, wykonane z jednego pnia maszty niemal sięgają chmur, W oddali widaćtrójżaglową trabaccolo, halsującą na pełne morze.Na rufie okrętu dumnie powiewa czerwonaflaga ze skrzydlatym lwem - godłem Republiki Weneckiej.Tommaso rozgląda się ciekawie dookoła, pomagając pobladłemu Maurizio wydostać się złodzi.- Czy na pewno masz dość sił, żeby pójść do miasta, bracie? Jeśli wolisz, możesz zostaćtutaj, sam zajmę się zapasami.Na twarzy starszego mnicha pojawia się ulga. - Będę ci bardzo wdzięczny za trochę czasu dla siebie, Tommaso
[ Pobierz całość w formacie PDF ]