Podobne
- Strona startowa
- Agata Christie Smiertelna Klatwa i Inne Opowiadania
- Lem Stanislaw Ratujmy kosmos i inne opowiadan
- Lem Stanisław Ratujmy kosmos i inne opowiadania
- Bulyczow Kir Nowe Opowiadania Guslarskie
- Conrad Joseph Tajfun i inne opowiadania
- Niziurski Edmund Opowiadania.BLACK
- Niziurski Edmund Opowiadania.WHITE
- Willis Connie Przewodnik Stada
- Filozofia. Zarys historii A Karpiński, J Kojkoł
- Maciarewicz Antoni Raport o działaniach służb specjalnych MON
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt, tylko Obed mógł uwierzyć staremu diabłowi, ale kapitan mógł odczytywać tych ludzi, jakby z książek.He, he! Nikt nie wierzy mi teraz, kiedy mówię, i pan też chyba nie wierzy, młody człowieku, choć jak się na pana popatrzy, ma pan takie same bystre oczy jak Obed.- Tak, panie.Obed wiedział, że są rzeczy na ziemi, o jakich ludzie nigdy nie słyszeli i nie uwierzyliby, jakby usłyszeli.Zdaje się, że ci Kanakowie składali w ofierze uda młodych chłopców i dziewczyn jakimś bogom, co żyją pod morzem, i dostawali za to od nich wszystko, o co poprosili.Spotykali się z nimi na małej wyspie z dziwnymi ruinami i chyba te okropne obrazki z żaborybimi potworami były odbiciem tych bogów, jakich tam spotykali.Były to chyba takie stwory, jak syteny , o których opowiadają.Mieli różne miasta na dnie morza, a ta wyspa stamtąd się wysunęła.Podobno były jeszcze jakieś żywe stwory w kamiennych budowlach, jak się wyspa wyłoniła na powierzchnię.Stąd Kanakowie wiedzą, że była przedtem na dnie.Rozmawiali na migi i od razu nawiązali z nimi interes.Te istoty lubią ofiary z ludzi.Już bardzo dawno je dostawały, ale potem straciły kontakt ze światem.Co robią z tymi ofiarami, tego to ja nie wiem i chyba Obed też nie miał odwagi spytać.Ale odpowiadało to poganom, bo przyły na nich ciężkie czasy i w rozpaczy szli na wszystko.Oddają pewną ilość młodych ludzi tym morskim potworom dwa razy do roku.w maju i na Wszystkich Świętych.regularnie.Te potwory zgodziły się dać za to dużo ryb.ściągają je z całego morza.i jeszcze jakieś rzeczy ze złota co jakiś czas.Jak mówię, ludzie spotykali te potwory na małej wulkanicznej wyspie.popłynęli tam na łodziach ze swoimi ofiarami i przywieźli różne skarby niby ze złota.Z początku te potwory nigdy nie przybywały na główną wyspę, ale potem i tam się zjawiały.Chyba chciały się spotkać z ludźmi i w wielkie dni zaczęły się przyłączać do świętaowania - w Święto Majowe i we Wszystkich Świętych.Bo wie pan, one mogą żyć w wodzie i na powietrzu.chyba to się nazywa amfibia.Kanakowie powiedzieli, że ludzie z innych wysp mogliby ich włapać jakby się o nich dowiedzieli, ale oni powiedzieli na to, że się nie boją, bo oni by mogli zniszczyć wszystkich ludzi, gdyby chcieli.gdyby zastosowali takie znaki, jak dawne Stare Bóstwa, nie wiem jakie.Ale nie chcą i chowają się w wodzie, gdy ktoś pojawi się na wyspie.Jeśli chodzi o łączenie się z tymi żaborybami, to Kanakowie tego unikali, ale potem dowiedzieli się czegoś, co nadało temu inny sens.Wydaje się, że ludzie są jakoś pokrewni tym wodnym bestiom, że wszystko, co żywe, pochodzi spod wody i wystarczy tylko trochę coś zmienić, a mogą tam wrócić.Te potwory powiedziały Kanakom, że jak wymieszać krew, to dzieci z początku będą wyglądać całkiem jak ludzie, dopiero później się będą zmieniać jak one, aż w końcu przeniosą się do wody i przyłączą do nich tam w dole.A co ważne, młody człowieku, to jak już staną się rybą i pójdą w wodę, nigdy nie umierają.Bo te potwory nigdy nie umierają, chyba że je ktoś zabije.I tak, panie, jak Obed poznał tych wyspiarzy, mieli w sobie już dużo krwi tych potworów spod wody.Jak się starzeli i było to już widać, siedzieli w ukryciu, dopóki nie poczuli, że chcą iść do wody.Jedni zmieniali się szybciej a inni nigdy nie zmieniali się tak, żeby iść do wody, ale przeważnie się zmieniali, tak przynajmniej te potwory mówiły.Ci, co się rodzili bardziej do nich podobni, zmieniali się wcześniej, a ci, co bardziej byli podobni do ludzi, podobno żyli na wyspie więcej niż siedemdziesiąt lat, chociaż wypuszczali się głęboko w wodę, żeby spróbować.Ci, co już weszli pod wodę, zwykle przychodzą w odwiedziny, tak że człowiek może rozmawiać ze swoim praprapradziadkiem, co opuścił ziemię pięćset albo więcej lat temu.Wszyscy oni już nie myślą wcale o śmierci - chyba że giną na łodziach w wojnie z innymi wyspiarzami albo jako ofiary dla bogów na dnie morza, albo od ukąszenia węża, plagi, albo jakiś nagłych dolegliwości czy czegoś innego, nim zdążą skoczyć w wodę - tylko czekają na zmianę, co wcale nie wydaje im się straszne.Uważali, że to, co będzie potem, będzie tak samo dobre, jak to, co zostawią, i chyba Obed też tak pomyślał, jak się zastanowił nad tym, co Walakea mu opowiedział.Walakea jeko jeden z niewielu nie miał w sobie rybiej krwi, był z linii królów, którzy sią łączyli tylko z rodzinami królów na innych wyspach.Walakea pokazał Obedowi różne obrzędy i śpiewy, jakie dokonywali razem ze stworami z morza, i pokazał mu niektórych ludzi we wsi, jak zmieniali ludzkie kształty.Tylko że nigdy nie pokazał tych, co wyszli prosto z morza.Na koniec dał mu coś, co było zrobione z ołowiu czy czegoś innego, i powiedział, że to ściąga ryby z każdego miejsca w wodzie, gdzie ryby się gnieżdżą.Trzeba to tylko wrzucić w wodę i odprawić odpowiednie modły.Walakea pozwolił, żeby to rozrzucić po całym świecie, tak żyby każdy mógł znaleźć ryby i łowić, jak będzie potrzebował.Mattowi to się nie podobało i mówił, żeby się Obed trzymał od wyspy z daleka.Ale Obed się tam wyrywał, a jak się okazało, że te złote rzeczy są tanie, uznał, że opłaca mu się tym zająć.I tak trwało to przez parę lat, aż tyle nagromadził, że mógł założyć rafinerię w starym, zniszczonym młynie Walte'a.Nie Sprzedawał tego, bo nie chciał, żeby ludzie go wypytywali.Jego cała załoga dostawała kawałki złota i mogła je sprzedawać, tylko wszyscy musieli obiecać, że będą milczeć.Pozwolił też swoim kobietom stroić się w złoto, takie, co bardziej pasowało do ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]