Podobne
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Harrison Stalowy Szczur idzie do wojska
- Harry Harrison Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Harrison Harry Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Harrison Harry Stalowy Szczur idzie do wojska
- sielanki
- R 12 01
- Blake, William Complete Poetry And Prose
- Honore de Balzac Ojciec Goriot
- 1 Dowódca Sophie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lockhart, ubrany w okropn¹ bladoró¿ow¹ szatê, znakomicie pasuj¹c¹ do dekoracji, macha³ rêk¹, aby uciszyæ salê.Reszta nauczycieli mia³a grobowe miny.Pani profesor McGonagall nerwowo drga³ policzek.Snape wygl¹da³, jakby przed chwil¹ wypi³ wielki kubek SzkieleWzro.- Witajcie w walentynki! - krzykn¹³ Lockhart.- I niech mi bêdzie wolno podziêkowaæ tym czterdziestu szeœciu osobom, które przys³a³y mi kartki! Tak, pozwoli³em sobie na zaaran¿owanie tej ma³ej niespodzianki.ale nie koniec na tym! Klasn¹³ w d³onie i do sali wkroczy³ tuzin doœæ gburowato wygl¹daj¹cych krasnoludów.Nie by³y to jednak byle jakie krasnoludy.Lockhart podoczepia³ im z³ote skrzyde³ka; ka¿dy niós³ te¿ harfê.- Moje s³odkie kupidyny, niebiañscy pos³añcy! - zawo³a³ rozpromieniony Lockhart.- Dzisiaj bêd¹ kr¹¿yæ po szkole, rozdaj¹c wam walentynkowe kartki! I na tym nie koniec zabawy! Jestem pewny, ¿e moi szanowni koledzy chêtnie siê do niej przy³¹cz¹! Dalej, m³odzie¿y, nie wahaj siê poprosiæ profesora Snape'a, by puœci³ w obieg Eliksir Mi³oœci! A jeœli ju¿ jesteœmy przy tym temacie, to zapewniam was, ¿e profesor Flitwick wie wiêcej o zaklêciach wprawiaj¹cych w upojny trans ni¿ jakikolwiek inny czarodziej! Nu¿e, stary szelmo, poka¿ im, co potrafisz! Profesor Flitwick ukry³ twarz w d³oniach.Snape wygl¹da³, jakby zamierza³ podaæ truciznê pierwszej osobie, która go poprosi o Eliksir Mi³oœci.- Hermiono, b³agam ciê, powiedz, ¿e nie by³aœ jedn¹ z tych czterdziestuszeœciu osób, które mu pos³a³y kartki - powiedzia³ Roñ, kiedy wyszli z Wielkiej Sali, udaj¹c siê na pierwsz¹ lekcjê.Hermiona zaczê³a nagle gor¹czkowo przetrz¹saæ swoj¹ torbê w poszukiwaniu rozk³adu zajêæ i w zwi¹zku z tym nic nie odpowiedzia³a.Przez ca³y dzieñ, ku zgrozie nauczycieli, krasnoludy w³óczy³y siê po klasach, wrêczaj¹c kartki walentynkowe.PóŸnym popo³udniem jeden z nich wypatrzy³ Harry'ego, który razem z innymi Gryfonami szed³ po schodach na lekcjê zaklêæ.- Hej, ty! HArry Potter! - krzykn¹³, a wygl¹da³ na wyj¹tkowego gbura.I ruszy³ ku Harry'emu, roztr¹caj¹c innych uczniów ³okciami.Na myœl o tym, ¿e zaraz dostanie kartkê walentynkow¹ na oczach t³umu pierwszoroczniaków (tak siê z³o¿y³o, ¿e by³a wœród nich Ginnyj, Harry'emu zrobi³o siê gor¹co.Karze³ zrêcznie torowa³ sobie drogê, kopi¹c ludzi w golenie i dopad³ go, zanim Harry zrobi³ dwa kroki.- Mam wiadomoœæ muzyczn¹, któr¹ muszê osobiœcie przekazaæ Harry'emu Potterowi - oznajmi³, szarpi¹c struny harfy w bardzo niebezpieczny sposób.- Nie tutaj - sykn¹³ Harry, próbuj¹c uciec.- Stój! - rykn¹³ krasnolud, chwytaj¹c torbê Harry'ego i ci¹gn¹c go z powrotem.- Puœæ mnie! - warkn¹³ Harry, wyrywaj¹c mu torbê.Torba rozdar³a siê z g³oœnym trzaskiem.Ksi¹¿ki, ró¿d¿ka, pergamin i pióro wysypa³y siê na pod³ogê, a na to wszystko upad³ ka³amarz i roztrzaska³ siê na drobne kawa³ki.Harry pad³ na kolana, ¿eby to pozbieraæ, zanim krasnolud zacznie œpiewaæ.Na korytarzu zrobi³ siê okropny korek.- Co tu siê dzieje? - rozleg³ siê zimny g³os Dracona Malfoya.Harry zacz¹³ gor¹czkowo zgarniaæ wszystko do rozdartej torby, pragn¹c za wszelk¹ cenê opuœciæ tê scenê, zanim Malfoy us³yszy jego muzyczn¹ walentynkê.- „Co to za zbiegowisko? - zapyta³ inny znajomy g³os.Na scenê wkroczy³ Percy Weasley.Harry straci³ g³owê i rzuci³ siê do ucieczki, ale krasnolud z³apa³ go za nogi i powali³ na posadzkê.- SiedŸ cicho - mrukn¹³, przygniataj¹c mu stopy.- Oto twoja œpiewaj¹ca walentynka.Ma oczy zielone jak pikle z ropuchy Jego w³osy s¹ czarne jak tablica.O, gdyby moim zosta³, bohater mych snów, Œluzy la³bym mu jak diablica.Harry odda³by ca³e z³oto Gringotta, gdyby móg³ wyparowaæ z tego miejsca.Staraj¹c siê dzielnie œmiaæ razem z wszystkimi, wsta³, chwiej¹c siê na nogach zdrêtwia³ych od ciê¿aru krasnoluda.Percy Weasley robi³, co móg³, ¿eby rozpêdziæ zbiegowisko.Wiêkszoœæ rycza³a z uciechy.- Rozejœæ siê, rozejœæ siê, ju¿ piêæ minut po dzwonku, do klasy, no ju¿! - nawo³ywa³ Percy, zaganiaj¹c stadko m³odszych uczniów.- Ty te¿, Malfoy.Harry zobaczy³, ¿e Malfoy pochyla siê i szybko podnosi coœ z pod³ogi, a potem pokazuje to Crabbe'owi i Goyle'owi, patrz¹c na nich znacz¹co.Pozna³ dziennik Riddle'a.- Oddaj to - wycedzi³ przez zêby Harry.- Ciekawe, co te¿ Potter w nim zapisa³ - powiedzia³ wolno Malfoy, który najwidoczniej nie zauwa¿y³ roku na ok³adce i by³ pewien, ¿e to dziennik Harry'ego.W t³umie rozleg³ siê szmer i zapad³a cisza.Ginny spogl¹da³a to na dziennik, to na Harry'ego, wyraŸnie przera¿ona.- Oddaj to, Malfoy - powiedzia³ Percy groŸnym tonem.- Oddam, tylko sobie popatrzê - odrzek³ Malfoy, wymachuj¹c czarnym notesem.- Jako prefekt szko³y.- zacz¹³ Percy, ale Harry straci³ ju¿ cierpliwoœæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]