Podobne
- Strona startowa
- Jakes John ZÅ‚ota Kalifornia tom I
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze
- Reymont Chlopi III (2)
- Conrad Joseph Zlota strzala
- Szczypiorski Andzej Poczatek
- 05wininout (6)
- Balzac Honoriusz Ojciec Goriot
- Prawo Turystyczne R. Walczak
- Harpie
- Wojownicy Nocy t.2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ani siê ona jeszcze wam uka¿e z nieba,Ani dziS, ani jutro, ani ty ¿ycz sobieZrywaæ owocu, który jeszcze nie na dobie.Kwiat tylko widzisz darów tobie obiecanych;DziS nadzieje, a potym doznasz uciech samych,Którym jeszcze i s³oñca, i pogody wielePotrzeba, nim ich bêdziesz mog³a za¿yæ Smiele.Wszystko latom podlega, a jako przesta³eNiewielk¹ korzySæ nios¹, tak i niedojrza³e.Ani siê st¹d ucieszy³, kto nazbyt leniwieSzed³ za chêci¹, abo kto nazbyt ukwapliwie.Ani siê to zdarzy³o snadx samej Wenerze,Chociaj ona jakoby namêdrsza w tej mierze.Bowiem sw¹ kwapliwoSci¹ cnego AdoninaUtyra³a, królewny cynirejskiej syna,Któremu za onych lat tam, gdzie s³oñce wstaje,Równia nie mia³y Swietne asyryjskie kraje.Jakowe na obraziech piêkne KupidynyMaluj¹ abo inszych g³adkich bogiñ syny:Lato ledwie piêtnaste, a przy fraucymerze66Nie rozeznaæ go by³o, jedno po ubierze.A miedzy rzexwi¹ m³odzi¹ sam królewic prawy,Kiedy przysz³o pokazaæ rycerskie zabawy,Przed wszystkimi i konia ochotniej doskoczyæ,I przystojniej go osieSæ, i g³adzej nim toczyæ,I drzewem z³o¿yæ miernie lub te¿ lotne strza³yZ ciêg³ego ³uku równy pierScieñ ubija³yLub oszczepem do mieSca rzuciæ przychodzi³o;Przed wszystkimi mu szczêScie pochwa³ê darzy³o.Ani na wyScig ¿aden równa³ mu r¹czoSci¹,Ani w inszych przystojnych igrzyskach dzielnoSci¹.Osobliwie Minerwa za jedno kochanieMia³a go i my, Muzy, przedniejsze staranieCzynie³ySmy o jego æwiczeniach uæciwych,Zaprawuj¹c mu serce do cnót SwiêtobliwychI do piêknej m¹droSci.Taki wiêc szczep nowy,Kiedy mu bujna ziemia s³u¿y i wiatr zdrowy,Pilnego ogrodnika rêk¹ uszczepiony,Przyodziewa siê barzo snadno w list zielonyI co rok podrastaniem nieleniwym wstaje,I nadziejê u¿ytku niepoznego daje.A jako s³oñce, kiedy swój wóz rano toczy,Do Swietnego promienia ludzkie ci¹gnie Oczy,Tak siê ku niemu wszystkich ludzi zapatrzaniaCi¹gnê³y i ozdobnych spraw oczekiwania.Snadx i niejedna w domiech wielkich urodzona,Skrytym cichej mi³oSci ogniem postrzelona,Gêste wzdychania na swym sercu powtarza³aI zamySlania swoje Wenerze zleca³a.67£akoma rzecz uroda; ani z³oto, aniRwietnych klejnotów promieñ serce tak urani.Snadx to i przyjacio³y ma³o wierne czyni,Bo ka¿dy sobie woli; wiêc te¿ i boginiCudze modlitwy g³uchym uchem omija³a,A na sw¹ stronê miasto nich zami³owa³a.Co j¹ za mySli, co j¹ za chêci miota³y?Jako na wielkim morzu rozigrane wa³yStyru nie s³uchaj¹cym okrêtem ciskaj¹,A w³adze ani wios³a, ani ¿agle maj¹,Tak Wenus w zapalonym sercu siê miesza³a.Bo acz wszystko po mySli mieæ siê nadziewa³a,Ale drobniejsze lata i wiek jeszcze miêki,I czekania dalekie, i zw³oki przez dziêkiW¹tli³y w niej otuchy i wolne nadzieje,Bo mi³oSæ za jeden dzieñ dosyæ osiwieje.Nie tak Snieg, gdy mu s³oñce na wiosnê dogrzywa,Prêdko taje i w wodny strumieñ siê rozp³ywa,Jako ona w szalonym umySle taja³a.Na koniec sercu swemu dosyæ udzia³a³a.Nazwa³a to ma³¿eñstwem.Czego nie czyni³yInsze nimfy, gdy jej tê skwapliwoSæ gani³y?Przynamniej aby by³a lat tych doczeka³a,Gdyby go prawym mê¿em zwaæ siê nie sroma³a,Ale rychlej by drzewa, rychlej twarde ska³yZdrowej porady, zdrowych namów us³ucha³yNi¿li mi³oSæ! £acniej byæ mog¹ hamowaneSzalone ko³a z przykrej góry rozbie¿ane.Ma Wenus Adonina wszystkiego w swej mocy,68A jako dzieñ siê ostaæ nie mo¿e przy nocy,Jako promienie gin¹ przy z³ej niepogodzie,Jako ryba odmienia smak nie w swojej wodzie,Tak on, wszystkim ucieszny, wszystkim ukochany,Cny królewic wzi¹³ wielkie w sprawach swych odmianyPod rz¹dem nowej paniej.Ju¿ go ani poleWidywa, ani koniem kr¹¿y w równym kole,Ju¿ i przed prochem, ju¿ i przed s³oñcem siê kryje,Ju¿ miedzy równ¹ sobie m³odzi¹ siê nie wije.Czasem po wirydarzach, po chodnikach schadza,A leda zabawami wiek i ¿ywot zdradza.NaczêSciej go muzyka i tañce trzymaj¹Abo ³agodne pieSni w ucho mu wlewaj¹Mali Kupidynowie, abo mu b³aznuj¹,I sen, i rozpieszczone pokoje cukruj¹.Zewsz¹d pi¿ma i drogie zalatuj¹ wonie,Ró¿e nigdy nie schodz¹ z utrafionej skronie,Bankiety ca³onocne, a chêæ piêknej s³awyZagas³a i rycerskie zginê³y zabawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]