Podobne
- Strona startowa
- Campbell Joseph The Masks Of God Primitive Mythology
- Joseph P. Farrell Wojna nuklearna sprzed 5 tysięcy lat
- Conrad Joseph Zlota strzala (SCAN dal 767)
- Joseph Campbel The hero with a thousand faces [pdf]
- Farrel Joseph P. Wojna nuklearna sprzed 5 tysicy lat
- Conrad Joseph Ze wspomnien (SCAN dal 947)
- Cornwell Patricia Post Mortem
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci
- Dzieła ÂŚw. Jan od Krzyża
- Hobb Robin Wyprawa Skrytobojcy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Tak — powiedział pułkownik — ale chciałbym wiedzieć, czy pan uważa, że to da u nas pozytywne rezultaty.— Tak, panie pułkowniku — odpowiedział kapelan po chwili.— Myślę, że tak.— Wobec tego chciałbym spróbować.— Ciężkie, mączyste policzki pułkownika zabarwiły się nagle różowymi plamami entuzjazmu.Zerwał się na nogi i w podnieceniu zaczął chodzić po pokoju.— Niech pan popatrzy, jak to pomogło tym ludziom w Anglii.Tu jest zdjęcie pułkownika, którego kapelan organizuje modlitwy przed każdą akcją.Skoro modlitwy pomogły jemu, to powinny pomóc i nam.Może, jeżelibędziemy się modlić, to i moje zdjęcie zamieszczą w “The Saturday Evening Post".Pułkownik usiadł z powrotem i uśmiechnął się z rozmarzeniem do swoich myśli.Kapelan nie miał pojęcia, co powinien—tełaz zrobić.Kiedy tak stał z wyrazem zadumy na długiej, bladej twarzy, jego wzrok zatrzymał się na wysokich koszach czerwonych, dorodnych pomidorów, które stały w rzędach pod wszystkimi ścianami namiotu.Udawał, że zastanawia się nad odpowiedzią, ale po chwili zdał sobie sprawę, że wpatruje się w całe rzędy koszy z czerwonymi, dorodnymi pomidorami, i tak go zaintrygowało zagadnienie, co robią kosze pełne czerwonych, dorodnych pomidorów w biurze dowódcy grupy, że całkowicie zapomniał o dyskusji na temat modlitw.— Chciałby pan kupić pomidorów? — wtrącił pułkownik Cathcart tonem towarzyskiej dygresji.— Przyjechały prosto z farmy, którą pułkownik Korn i ja mamy w górach.Mogę panu odstąpić po cenach hurtowych.— Ależ nie, panie pułkowniku.Dziękuję.— Nic nie szkodzi — zapewnił go pułkownik łaskawie.— Nie musi pan.Milo chętnie złapie wszystko, co wyprodukujemy.Te zerwano zaledwie wczoraj.Niech pan spojrzy, jędrne i dojrzałe, jak piersi młodych dziewcząt.Kapelan stanął w pąsach i pułkownik natychmiast zorientował się, że popełnił błąd.Opuścił głowę zażenowany, jego toporna twarz płonęła wstydem.Czuł, że palce u rąk ma grube i nieposłuszne.Wezbrała w nim paląca nienawiść do kapelana za to, że jest kapelanem i że uwaga, która w każdej innej sytuacji zostałaby uznana za dowcipną i wytworną, nabrała cech grubej niezręczności.Bezskutecznie usiłował znaleźć jakieś wyjście z katastrofalnie niezręcznej dla nich obu sytuacji.Wyjścia nie znalazł, ale przypomniał sobie, że kapelan jest tylko kapitanem i natychmiast wyprostował się z gniewnym sapnięciem.Twarz ściągnęła mu się wściekłością na myśl, że dał się wciągnąć w upokarzającą sytuację komuś, kto będąc prawie jego rówieśnikiem ma zaledwie stopień kapitana, i mszcząc się zwrócił się do kapelana z wyrazem tak morderczej wrogości, że pod tym ugięły się nogi.Pułkownik z sadyzmem ukarał go długim, przeszywającym, złowrogim, jadowitym, milczącym spojrzeniem.— Mówiliśmy o czymś zupełnie innym — przypomniał po chwili kapelanowi zjadliwie.— Nie o jędrnych, dojrzałych piersiach pięknych młodych dziewcząt, ale o czymś zupełnie innym.Mówiliśmy o zorganizowaiu modlitw w pokoju odpraw przed każdą akcją bojową.Czy widzi pan jakieś przeszkody?— Nie, panie pułkowniku — wyjąkał kapelan.— W takim razie zaczniemy jeszcze dziś po południu.— Wrogość pułkownika słabła stopniowo, w miarę tego jak przechodził do szczegółów.— Chciałbym, aby pan dobrze się zastanowił nad doborem modlitw.Nie chcę nic ciężkiego ani smutnego.Ma to być coś lekkiego i błyskotliwego, coś, co wprawi chłopców w dobry nastrój.Rozumie pan? Nic z tych rzeczy w rodzaju “królestwa Bożego" czy “cienia śmierci".To zbyt ponure.Dlaczego robi pan taką kwaśną minę?— Przepraszam, panie pułkowniku — zająknął się kapelan.— Ale właśnie myślałem o psalmie dwudziestym trzecim.— Jak to idzie?— To jest właśnie ten, o którym pan pułkownik wspomniał.“Pan mię rządzi, a ninaczem mi schodzić nie będzie".— To jest właśnie ten, o którym wspomniałem.Odpada.Co pan ma jeszcze?— “Wybaw mię, Boże; boć weszły wody aż do duszy mojej".— Wody odpadają — postanowił pułkownik przedmuchując głośno cygarniczkę, z której przed chwilą wybił niedopałek do popielniczki z polerowanego mosiądzu.— Może coś z muzyką? Może o tych “muzyckich naczyniach na wierzbach"?— Tam są rzeki babilońskie, panie pułkowniku — odpowiedział kapelan.— “.tameśmy siedzieli i płakali, gdyśmy wspominali na Syjon".— Syjon? Zostawmy to w takim razie.Ciekawe, skąd on się tam w ogóle wziął.Czy nie ma pan czegoś wesołego, co nie wspomina o wodach, cieniach i Bogu? W miarę możności wolałbym w ogóle unikać tematów religijnych.— Żałuję bardzo, panie pułkowniku — powiedział kapelan przepraszającym tonem — ale prawie wszystkie znane mi modlitwy mają nastrój raczej poważny i przynajmniej mimochodem wspominają o Bogu.— No to postarajmy się o jakieś nowe.Moi ludzie i tak skarżą się, że wysyłam ich na akcje, więc po co ich jeszcze drażnić Bogiem, Śmiercią i Rajem? Dlaczego nie mielibyśmy spróbować bardziej pozytywnego podejścia? Czy nie możemy modlić się o coś dobrego, na przykład o bardziej precyzyjne bombardowanie?— Myślę, że tak, panie pułkowniku — odpowiedział kapelan z wahaniem.— Jeżeli tylko o to panu chodzi, to ja jestem właściwie zbyteczny.Pan pułkownik może to zrobić sam.— Wiem, że mogę — uciął pułkownik cierpko — ale od czego mam pana? Mogę też sam robić zakupy, ale od tego jest Milo, i dlatego on kupuje żywność dla wszystkich grup stacjonujących w okolicy.Pana obowiązkiem jest dowodzić nami w modlitwie i od dzisiaj będzie pan przed każdą akcją dowodzić nami w modlitwie o bardziej precyzyjne bombardowanie.Czy to jest jasne? Uważam, że bardziej precyzyjne bombardowanie jest celem, o który warto się modlić.W ten sposób wszyscy zdobędziemy uznanie w oczach generała Peckema.Generał Peckem jest zdania, że zdjęcia lotnicze wyglądają znacznie lepiej, kiedy bomby wybuchają blisko siebie.— Generał Peckem, panie pułkowniku?— Tak jest, kapelanie — potwierdził pułkownik i roześmiał się dobrotliwie na widok zdziwienia kapelana.— Nie chciałbym, aby to się rozniosło, ale wygląda na to, że generał Dreedle ostatecznie odchodzi i na jego miejsce przyjdzie generał Peckem.Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko temu.Generał Peckem jest bardzo odpowiednim człowiekiem i myślę, że wszystkim nam będzie lepiej po jego rozkazami.Z drugiej strony może do tego nie dojść i generał Dreedle pozostanie.Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko temu, ponieważ generał Dreedle jest także bardzo odpowiednim człowiekiem i myślę, że wszystkim nam będzie lepiej również pod jego rozkazami.Mam nadzieję, że zachowa to pan dla siebie.Nie chciałbym, żeby któryś z nich pomyślał, że popieram drugiego.— Tak jest, panie pułkowniku.— Wszystko to ładnie — zawołał pułkownik i wstał w dobrym humorze — ale za te pogwarki nie napiszą o nas w “The Saturday Evening Post", prawda, kapelanie? Zastanówmy się teraz nad ustaleniem procedury.Nawiasem mówiąc, ani słowa o tym pułkownikowi Kornowi.Jasne?— Tak jest, panie pułkowniku.Pułkownik Cathcart zaczął przechadzać się w zamyśleniu wąskimi przejściami pomiędzy koszami dorodnych pomidorów, biurkiem i krzesłami na środku pokoju.— Myślę, że będzie pan musiał czekać na zewnątrz do końca odprawy, ponieważ wszystkie informacje są tajne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]