Podobne
- Strona startowa
- Brian Herbert & Kevin J. Anderson Dune House Atreides
- Frank Cass Britain and Ballistic Missile 1942 2002
- Dikotter Frank Wielki głód
- Cervantes Saavedra de Miguel Niezwykłe przygody Don Kichota z la Manchy
- Księga tysiąca i jednej nocy
- Stephen King Marzenia i Koszmary 2 (4)
- Baldacci Dav
- Chmielewska Joanna Najstarsza prawnuczka
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz (SCAN d
- Brooks Terry Kapitan Hak scr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Idaho potrząsnął głową, jak gdyby reagując na jakiś glos wewnątrz niej.- Bene Gesserit wiedzą o tym kulcie - powiedział.Dopiero to zainteresowało Leto.- Zakon żeński nigdy nie wybaczył mi, że odebrałem im ich program eugeniczny - powiedział.- To nie ma z tym nic wspólnego.Leto ukrył rozbawienie.Duncanowie zawsze byli niezwykle wrażliwi na punkcie programu chowu, chociaż niektórzy z nich co jakiś czas mieli w nim do spełnienia jakąś rolę.- Rozumiem - rzekł Leto.- Cóż, wszystkie Bene Gesserit są nieco więcej niż trochę zwariowane, ale przecież szaleństwo to chaotyczny zbiór niespodzianek.Niektóre z nich mogą być wartościowe.- Niestety, nie dostrzegam w tym żadnych zalet.- Myślisz, że za tym kultem stoi zakon żeński? - zapytał Leto.- Tak.- Wyjaśnij to.- Mają świątynię.Nazywają ją "Świątynią Krysnoża".- Rzeczywiście? No więc?- A ich główna kapłanka zwie się "Strażniczką Światła Jessiki".Czy to nic nie sugeruje?- Urocze! - Leto nie starał się już ukryć swojego rozbawienia.- Co w tym uroczego?- Łączą moją babkę i ciotkę w pojedynczą boginię.Idaho powoli pokręcił głową z boku na bok, nic nie rozumiejąc.Leto pozwolił sobie na mała wewnętrzną pauzę, trwającą mniej niż mgnienie oka.Wewnątrz-babka nie przywiązywała szczególnej wagi do kultu z Giedi Prime.Zmusił się do oddalenia jej wspomnień i tożsamości.- Jak sądzisz, co jest celem tego kultu? - zapytał Leto.- To oczywiste.Konkurencja religijna dla podminowania twego autorytetu.- To zbyt proste.Czymkolwiek jeszcze mogą być, Bene Gesserit to nie prostaczki.Idaho czekał na wyjaśnienie.- Chcą więcej przyprawy! - powiedział Leto.- Więcej Matek Wielebnych.- Zatem będą cię nękać, dopóki się nie wykupisz?- Rozczarowujesz mnie, Duncanie.Idaho spojrzał na Leto, który wydobył z siebie westchnienie.Skomplikowany gest, nie przystający już do jego postaci.Duncanowie zazwyczaj byli bystrzejsi, ale Leto przypuszczał, że czujność tego właśnie Duncana jest przyćmiona planowanym spiskiem.- Wybrały Giedi Prime na swoją siedzibę - powiedział Leto.- Co to sugeruje?- Tam była twierdza Harkonnenów, ale to stara historia.- Twoja siostra umarła na Giedi Prime jako ich ofiara.Słusznie, że w myślach identyfikujesz tę planetę z Harkonnenami.Dlaczego nie wspomniałeś o tym wcześniej?- Nie sadziłem, że to istotne.Leto ściągnął usta w wąską linię.Nawiązanie do siostry zakłopotało Duncana.Ten człowiek wiedział - rozumowo - że był jedynie ostatnim z długiego szeregu cielesnych inkarnacji, wszystkich będących wytworami aksolotlowych zbiorników Tleilaxan, wywiedzionych na dodatek z oryginalnych komórek prawdziwego Idaho.Duncanowie nie mogli uciec od swoich wskrzeszonych wspomnień.Ten też wiedział, że Atrydzi uratowali go z harkonneńskiej niewoli."A czy ja niby jestem kimś innym? - pomyślał Leto.- Cały czas pozostaję Atrydą."- Co chcesz właściwie powiedzieć? - zapytał z naciskiem Idaho.Leto zadecydował, że sytuacja wymaga krzyku.Pozwolił sobie, by był głośny:- Harkonnenowie łupili Diunę z przyprawy!Idaho cofnął się o krok.Leto kontynuował już nieco cichszym głosem:- Na Giedi Prime jest ukryty skład melanżu.Zakon stara się go wyszperać - działając pod przykrywką tych swoich religijnych sztuczek.Idaho speszył się.To wyjaśnienie wydawało się być oczywiste."A ja się omyliłem" - pomyślał.Krzyk Leto wstrząsnął nim tak, że powrócił do roli Dowódcy Straży Królewskiej.Idaho znał ekonomię Imperium, uproszczoną do maksimum: niedozwolone było jakiekolwiek oprocentowanie; zawsze posługiwano się gotówką.Jedyna moneta nosiła podobiznę zakapturzonej twarzy Leto - Boga Imperatora.Niemniej jednak wszystko oparte było na przyprawie, której wartość, już obecnie niebotycznie wysoka, wciąż wzrastała.W ręcznym bagażu można było pomieścić równowartość ceny całej planety."Trzymajcie w ręku mennice i pałace - niech tłuszcza bierze resztę" - pomyślał Leto.Tak mówił stary Jacob Broom i Leto usłyszał w sobie jego rechotanie."Rzeczy nie zmieniły się wiele, Jacobie."Idaho zaczerpnął głęboko powietrza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]