Podobne
- Strona startowa
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Collins Suzanne Igrzyska mierci 01 Igrzyska mierci
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- c5 9aw. Jan Od Krzy c5 bca Dzie c5 82a
- Wharton William Wiesci
- Feliks W. Kres Pieklo i szpada (2)
- Card Orson Scott Dzieci Umyslu (2)
- Cook Robin Zabojcza kuracja by sneer
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagość wzmogła jej podniecenie, a sposób,w jaki patrzył teraz na jej ciało, rozpaliła w niej prawdziwy żar.Dotknięcie ciemnej, wypukłej brodawki sprawiło, że dotkliwepragnienie gdzieś w dole ciała jeszcze się powiększyło.Pieścił pierś,powoli pocierając sutek wnętrzem dłoni, aż poczuła, że jest niemalbliska łez.Nie czuła jednak żadnej ulgi i wciąż pragnęła więcej.Więcej mo-notonnego zaśpiewu w głowie.Więcej żądań ze strony mężczyzny,który wiódł ją ku namiętności.Nachylił się nad sutkiem i musnął gojęzykiem, jeszcze bardziej wzmagając to, co czuła.Przeciągnął rękamiwzdłuż jej nóg, za każdym ruchem unosząc suknię coraz wyżej, póki nieprzywarli do siebie gołymi ciałami.Instynktownie czuła, jaki jest cel tego wszystkiego.Nawet wrażeniadoznawane przez nią dzięki piersiom musiały być słabsze.Sądziła, żenie można odczuwać większego podniecenia, lecz okazało się, że byław błędzie.Kolejne dotknięcie wzbudziło w niej drżenie tak naglące,że straciła wszelką kontrolę nad sobą.Pragnęła spełnienia, a gdyby gonie otrzymała, postradałaby zmysły.Więcej! Rozsunął jej nogi i znalazł się pomiędzy nimi.Więcej!Pocałował ją jeszcze mocniej, tłumiąc w ten sposób dzwięki, którychnie słyszała, póki nie rozległy się ponownie w jej głowie.Więcej!Znowu wpiła się palcami w jego ramiona.Uniósł się nad nią i nie mogłago już przyciągnąć ku sobie.Sięgnął gdzieś niżej i znów jej tamdotknął, a potem poruszył się i usłyszała swój jęk.Jeszcze jedno pchnięcie, po którym całe jej ciało ogarnęło drżenie,a pózniej poczuła ból, który gwałtownie przegnał euforię.Otrząsnęła się z pożądania.Ujrzała nad sobą sufit strychu.Z okienpadało światło.Zdała sobie sprawę, że leży na niej mężczyzna.Byłduży, silniejszy od niej.I nagle zrozumiała, że jej się to podoba.Tenowe doznania sprawiły, że ból zniknął.Nachylił się, żeby ją pocałować.Spojrzała mu w oczy i dojrzaław nich coś nowego.Zaskoczenie.Poruszył się.Oszołomienie już nie powróciło.Nie zatraciła sięw zapomnieniu, przeciwnie, była przytomna i świadoma wszystkiego,wręcz nienaturalnie.Gwiazdziste rozbłyski powoli gasły.Zadowolenie ze spełnieniastopniowo go opuszczało.Spojrzał na kobietę leżącą koło niego.Obejmowała go niezręcznie ramieniem.Drugie spoczywało bezwładniewzdłuż jej ciała, zaplątane w ramiączko stanika i koszulę.Uniósł się narękach, a potem nachylił, by pocałować jej odsłoniętą pierś.Pięknąpierś, krągłą, pełną, kobiecą i miękką.Wstrząsnął nią dreszcz, co muuświadomiło, że nie doznała tego, co on.Wyglądała jak osoba do głębi zraniona, tak samo jak wtedy, gdywszedł na strych.- Sprawiłem ci ból?- Nie za duży, ale mimo wszystko.Myślę, że natura powinna siętrochę łagodniej obchodzić z kobietami.O mało się nie roześmiał.Drgnęła, kiedy się wycofywał, jakby niemogąc się zdecydować.Podniósł się, doprowadził strój do porządku.Raz jeszcze pocałowałjej piękną pierś i umieścił ramiączko stanika na miejscu.- Nie zawsze tak bywa.Tylko za pierwszym razem.Odwrócił się,chcąc zapiąć jej suknię.- Wyglądał pan na zaskoczonego, jakby nie dowierzał, że to mójpierwszy raz.Mimo wszystkiego, co mówiłam, sądził pan, że Beni ja byliśmy kochankami?Oby mógł stwierdzić, że tak właśnie sądził.Byłby to rodzajusprawiedliwienia.Mógłby się nim posłużyć.Tylko że czuł terazwyłącznie zadowolenie.Poczucie winy miało się pojawić pózniej.- Nie byłem zaskoczony, raczej zdumiony.Pragnąć jakiejś kobietyty to jedno, a urzeczywistnić tę chęć to całkiem coś innego.Uklękła, gdy tylko zapiął jej suknię, lecz nagle zamarła bez ruchu.Rozejrzał się, chcąc zrozumieć, co ją tak wytrąciło z równowagi.Wzrokmiała utkwiony w rozsypanych listach.- Pozbieram je - obiecał.- Byłabym za to bardzo wdzięczna.Pańska ciotka wkrótce wrócii nie mogę tu dłużej zostać.Muszę się przebrać, bo w przeciwnym razienie da się ukryć przed służbą tego, co się stało.Zaczerwieniła się i ruszyła ku wyjściu.Chwycił ją za ramię i za-trzymał.- Alexio.Zajrzała mu w oczy.- Nie.Proszę nic nie mówić.- Mamy sobie sporo do powiedzenia.- Bynajmniej.W każdym razie z pewnością nie w tej chwili.A byćmoże, jeśli będziemy obydwoje dość rozumni, już nigdy.- Oswobodziłaramię, które wciąż trzymał w uścisku, i się zatrzymała.- Niech się panzgodzi, żeby wszystko pozostało tylko wspomnieniem.- Spojrzała nalisty i odwróciła się od nich.- Bo widzi pan, w tym jestem bardzodobra.Alexia leżała w łóżku, usiłując wśród ciszy nocnej ponownie oswoićsię z własnym ciałem. Opuściła strych jako zupełnie inna osoba.Cały świat też wydawał sięjej teraz inny Podejrzewała, że widzi go prawdziwiej.Częściowosprawiło to rozczarowanie związane z Benem, ale też i wszystko, conastąpiło potem - zapomnienie się, intymne doznania, zdumiewającabłogość.Doznania, które dają kobiecie szczególną mądrość.Nie potępiała się z powodu tego, co się stało, nie biadała także nadutratą cnoty.Właściwie nie czuła żadnego żalu.Musiała przyznać, choćnie przyszło jej to łatwo, że dramatyczne obwinianie się byłobybezcelowe.Tylko w ten sposób mogła uczciwie stawić czołokonsekwencjom tego, co zaszło.Duma, a nie strach, żądała od niej, byopuściła ten dom.Kapelusz majaczył szarą plamą na jej biureczku.Mrok i muślinzacierały wprawdzie jego szczegóły, ale potrafiła go dokładnie ujrzećw wyobrazni.Nadal zamierzała go sprzedać.Nie zmieniła też innychswoich zamiarów.To, co się stało, nie zdoła zawrócić jej z raz obranejdrogi.Decyzje, jakie podjęła, były słuszne i powinna je urzeczywistnićmożliwie szybko, jeżeli chce poradzić sobie z tym wspomnieniem.Zamknęła oczy w nadziei, że zaśnie, ale nie mogła otrząsnąć sięz myśli o zdarzeniach na strychu.Obolałość nie pozwalała jej o nichzapomnieć.Zupełnie jakby wciąż jeszcze czuła go w sobie! Jakby całybył tuż obok.Ogarnęła ją melancholia.Chętnie by pozwoliła zagościć jejw swoim sercu na stałe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]