Podobne
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Harrison Stalowy Szczur idzie do wojska
- Harry Harrison Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Harrison Harry Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Harrison Harry Stalowy Szczur idzie do wojska
- Orson Scott Card Siodmy syn (2)
- Masterton Graham Nocna Plaga
- clibk
- D'Amato Brian Królestwo Słońca 01 2
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A może lepiej.zagrajmy w szachy wypalił albo w gargulki.Percyzostawił komplet. Nie, idziemy odwiedzić Hagrida powiedział stanowczo Harry.Udali się więc do swoich sypialni po peleryny, przelezli przez dziurę za portre-tem ( Stawajcie i walczcie, żółtobrzuche kundle! ), a potem powędrowali przezopustoszały zamek i wyszli przez dębowe drzwi na zaśnieżone błonia.Szli wolno, zostawiając za sobą w sypkim śniegu płytką ścieżkę, a skarpetkii brzegi peleryn szybko im się przemoczyły.Zakazany Las wyglądał jak zaczaro-wany; wszystkie drzewa powleczone były srebrem, a chatka Hagrida przypomi-nała lodowy tort.Ron zapukał, ale nie usłyszeli żadnej odpowiedzi. Czyżby wyszedł? zapytała Hermiona, trzęsąc się pod swoją peleryną.Ron przyłożył ucho do drzwi. Jakiś dziwny odgłos.Posłuchajcie.czy to Kieł? Harry i Hermiona teżprzyłożyli uszy do drzwi.Z wewnątrz dochodziły ciche jęki i skomlenia. Może lepiej pójdzmy po kogoś powiedział Ron, rozglądając się nerwo-wo. Hagridzie! krzyknął Harry, waląc pięścią w drzwi. Hagridzie, jesteśtam?Usłyszeli ciężkie kroki i po chwili drzwi otworzyły się z hukiem.Hagridstał na progu; oczy miał czerwone i zapuchnięte, a na skórzaną kamizelę kapa-ły obficie łzy. Słyszeliście?! ryknął i objął Harry ego za kark, wieszając się na nimcałym ciężarem.Hagrid był wzrostu przynajmniej dwóch normalnych ludzi, więc Harry jęk-nął, zachwiał się i byłby upadł, gdyby Ron i Hermiona nie złapali Hagrida pod139łokcie i zaciągnęli, z pomocą Harry ego, z powrotem do chaty.Dowlekli go donajbliższego krzesła, na które się osunął, oparłszy łokcie na stole.Przez cały czastrząsł się i szlochał, a policzki lśniły mu od łez, które nikły w jego rozwichrzonejbrodzie. Hagridzie, o co chodzi? zapytała przerażona Hermiona.Harry dostrzegł jakiś urzędowy list leżący na stole. Co to jest, Hagridzie?Hagrid załkał jeszcze gwałtowniej, ale podsunął list Harry emu, który wziąłgo i przeczytał na głos:Szanowny Panie Hagridzie!W toku naszego dochodzenia w sprawie ataku hipogryfa naucznia podczas prowadzonej przez Pana lekcji przyjęliśmy zapew-nienie profesora Dumbledore a, że nie ponosi Pan odpowiedzialnościza ten żałosny incydent, No to wszystko jest okej! ucieszył się Ron, klepiąc Hagrida po ramieniu.Hagrid nie przestawał jednak szlochać i machnął jedną ze swoich olbrzymichrąk, zachęcając Harry ego, by czytał dalej.Musimy jednak stwierdzić, że rzeczony hipogryf wzbudził naszniepokój.Postanowiliśmy więc rozpatrzyć oficjalną skargę, złożonąprzez pana Lucjusza Malfoya, powierzając dalsze dochodzenie Ko-misji Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń.Przesłuchanie odbędziesię 20 kwietnia i prosimy, aby stawił się Pan w tym dniu, razem z rze-czonym hipogryfem, w biurze komisji w Londynie.Do tego czasuhipogryf powinien zostać spętany i odizolowany.Aączymy wyrazy szacunku.Pod spodem widniała lista nazwisk członków rady nadzorczej Hogwartu. Ojej jęknął Ron. Ale przecież sam mówiłeś, że Hardodziob nie jestzłym hipogryfem.Założę się, że jak go zobaczą. Nie znacie tych gargulców z komisji! wykrztusił Hagrid, ocierając oczyrękawem. Oni nienawidzą niezwykłych stworzeń!Nagle z kąta chaty dobiegł ich dziwny odgłos.Odwrócili się szybko i zoba-czyli w kącie hipogryfa, który rozszarpywał coś dziobem.Podłoga obryzgana byłaświeżą krwią. Nie mogłem go zostawić spętanego na tym śniegu! ryknął Hagrid.Samiuteńkiego! W Boże Narodzenie!Harry, Ron i Hermiona spojrzeli po sobie.Wiedzieli już, czym dla Hagridasą niezwykłe stworzenia ; inni nazywali je po prostu przerażającymi potwora-mi.Z drugiej strony Hardodziob wyglądał całkiem niewinnie, w każdym razie140w porównaniu ze smokami i olbrzymimi trójgłowymi psami.Biorąc pod uwagęzwykłe upodobania Hagrida, można go było nawet uznać za milutkie stworzenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]