Podobne
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- Chmielewska Joanna Slepe szczescie
- Crichton Michael Jurassic Park (2)
- Kaska Zariatyda Zapolska G
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna
- ÂŚw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY
- Opowiesci Pielgrzyma
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Swiety relikw
- Reymont Chlopi IV
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przejmuję bramę.Zamieszki na bazie promowej.Ze statki: nadeszły rozkazy, by wyrzucić wszystkich Chirończyków i odizolować cały teren.Major Thorpe był tam z częścią kompanii “A" i odmówił przyjmowania rozkazów od SS.Mamy tam wysłać dwa plutony.Sirocco chce, żeby był z nimi Hanlon, a ty masz zabezpieczyć koszary na wypadek strzelaniny, jakby się to tutaj rozszerzyło.Colman jęknął cicho.Miał właśnie odpowiedzieć, gdy ujrzał kobietę stojącą po drugiej stronie bramy, naprzeciw wartowni.Miała na sobie beret i jasny płaszcz przeciwdeszczowy i starała się dyskretnie zwrócić jego uwagę.- O, Jezu - Popatrzył na pozostałych.Słuchajcie, potrzebuję paru minut.Jay, zostań tu.- Przeszedł na drugą stronę i dopiero gdy był tuż pyry kobiecie, rozpoznał Weronikę, która tym razem nie miała szelmowskiej ani złośliwej miny.- W tej chwili przybyłam ze statku, Steve.- Prawie przycisnęła go do słupka.- Czy nie sprawdzają tam, kto wychodzi? - szepnął zdziwiony Colman.- Oczywiście, że tak.Kompletny chaos.- Więc jak.?- Znam Crayforda i jego żonę.Jeden z załogi przeprowadził mnie.Ale to nieistotne.Idzie o Celię.Nie był to odpowiedni moment do podtrzymywania pozorów.Colman zafrasował się jeszcze bardziej.- O co chodzi? Nic jej nie grozi?Weronika potwierdziła szybkim uchem głowy.- Nie jest ranna, ani nic w tym rodzaju, ale ma ogromne trudności.Zadała się ze Stermem i nie może zrobić kroku bez nadzoru.Może jej naprawdę grozić niebezpieczeństwo, Steve.Musi się stamtąd wydostać.Colman zrobił głową gest zgody, ale równocześnie podniósł ręce do góry.- Okay, ale jak ona to zrobi?- Dziś późnym popołudniem przyleci o zmroku na powierzchnię, by zabrać papiery i swoje rzeczy.Ale będzie pod strażą.Mamy plan, ale najpierw ktoś musi mnie wprowadzić do domu, przed ich przybyciem, a później ją zabrać.Potem będę musiała jakoś wydostać się z bazy promowej, która będzie już zamknięta.Jesteś jedynym człowiekiem, któremu ufa.Czy możesz być wolny, powiedzmy, za godzinę?Colman patrzył przed siebie osłupiały.Hanlon i Armley niecierpliwie wyczekiwali, Jay patrzył błagalnie.Myślał gorączkowo.Nie wiedział, czemu Celii coś grozi i czemu rozpaczliwie chce uciekać, ale to się później wyjaśni.Jeśli powie, że musi się urwać na parę godzin, Sirocco to ukryje, z tym jest okay.Najpoważniejsza była groźba, że Chirończycy mogą zniszczyć statek, ale mało prawdopodobne, by to była sprawa najbliższych godzin.Z drugiej strony Celia już się zaangażowała w to, co wymyśliły z Weroniką i tego nie da się zmienić ani odwołać.Więc najpierw z Celią.Jay może wracać do domu i powiedzieć ojcu, że Colman będzie później; równocześnie uprzedzi rodziców, by się przygotowali na przyjęcie większego towarzystwa, bo Colman będzie musiał przyprowadzić Celię.I powinno to dobrze wypaść, bo umożliwi jej to potajemną ucieczkę z Phoenixa w jednej operacji wraz z Bernardem i tym drugim poszukiwanym, o którym wspomniał Jay.Maszyny odlatujące z Phoenixa były zaprogramowane na przelot jedynie wąskim korytarzem, chyba że zostaną specjalnie skierowane gdzie indziej, więc ucieczkę trzeba zorganizować przez granicę.Na pewno będzie mógł coś wykombinować wraz z Sirokkiem, gdy wróci do kancelarii, ale to mniejsza, bo sam Colman był już ekspertem nielegalnego przekraczania granicy.Wydostanie zaś Weroniki z bazy trzeba będzie powierzyć Hanlonowi.- Chyba możemy wymyślić sposób, byś się dostała do domu, Weroniko.Nie wiem, co się dzieje w tej chwili w bazie, ale lada moment powinna tam dotrzeć nasza jednostka.To znaczy, że musisz zaufać też innym facetom.Okay?- Jeśli tak uważasz.Czy mam wybór?- Nie.- Colman odwrócił głowę i przywołał Hanlona.- Bret, to jest Weronika.Nieważne czemu, ale będzie potrzebować pomocy, by się wydostać późnym wieczorem z bazy promowej.Co ty na to?- Coś wymyślimy.Gdzie i kiedy? - zapytał Hanlon.Colman spojrzał pytająco na Weronikę.- Prom odlatuje o 2130 ze stanowiska piątego - powiedziała.- Wysiądę z niego koło trzydziestu minut przed odlotem.Muszę tylko przedostać się na terytorium chirońskie.Dalej już dotrę na własną rękę.- Dokąd? - spytał Colman.- Przypuszczam, że do Caseya - odpowiedziała.- Czy Casey wie? - spytał Colman.Weronika zaprzeczyła ruchem głowy.Colman namyślał się parę sekund.- To, co tu się dzieje, pachnie nie tak, jak powinno - powiedział.- Czy znasz most na południe od bazy - tam gdzie rura maglewu przechodzi przez mały wąwóz koło stacji rozrządowej?- Zdaje mi się, że tak.W każdym razie go znajdę.- Dostań się na most i poczekaj tam - polecił Colman.Wyślę jednego z chłopców do Franklina z wiadomością dla Kath, żeby przysłała tam Caseya czy kogoś innego.Na pewniaka będą się włóczyły po okolicy patrole SS.Lepiej nie ryzykować.Weronika kiwnęła głową na znak zgody.- Teraz wracam do środka wszystko załatwić - rzekł Colman, idąc z nią do wartowni, skąd obserwowali go ciekawie Armley i Jay.- Mike - powiedział Colman, gdy zatrzymali się przed drzwiami - weź tych dwoje do środka, daj im kawy czy czegokolwiek, dobrze? Jay, poczekaj w środku z Weroniką.Wracam za parę minut.Nie martwcie się.Będzie okay.Dziesięć minut później, w zaciszu małego arsenału za kancelarią, Colman opowiedział Siroccowi wszystko, czego się dowiedział od Jaya i tyle, co uważał za stosowne o Celii i Weronice.Sirocco poinformował Colmana, że Stormbel przechwycił dowództwo nad Armią i poparł Sterma, a Stermowi udało się pozyskać większość tego, co zostało z wojska, grając na obawach starszych oficerów, że zabójstwo Kalensa jest symptomem generalnego zagrożenia przez Chirończyków.- Ale jeśli to, co mówisz, jest prawdą, Steve, statkowi grozi rzeczywiście niebezpieczeństwo - rzekł Sirocco, szarpiąc wąsa.Co to za broń i co może spowodować, by Chirończycy jej użyli? Muszę więcej o tym wiedzieć.Colman tylko potrząsnął głową.- Nie wiem.I Jay nie wie.Właśnie tego chcą się dowiedzieć Fallows i ten drugi.- Musimy utrzymać oddział w całości na wypadek ostatecznej rozgrywki - mruknął Sirocco.- I myślę, że jeśli chcemy zachować swobodę ruchów, musimy przez pewien czas udawać, że jesteśmy za Stormbelem.- Odwrócił się, przeszedł przez pokój, by spokojnie jeszcze pomyśleć, wreszcie okręcił się na pięcie i skinął głową.Okay, Bret, musisz zaraz udać się do bazy.Po prostu czekaj, aż ta Weronika wyjdzie z promu i rusz głową, jak ją stamtąd wydostać.Martw się tylko o to.No to w drogę.- Hanlon skinął głową i znikł w drzwiach do kancelarii.- Steve - powiedział Sirocco zbierz wszystkich, których chcesz wysłać do Franklina, a dalej już zostawmy to Kath.Potem znikaj i rób, co trzeba, by przerzucić Celię do domu Fallowsów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]