Podobne
- Strona startowa
- Makuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec (SCAN dal 1
- Parsons Tony Mezczyzna i chlopiec.BLACK
- Parsons Tony Mezczyzna i chlopiec
- Hornby Nick Byl sobie chlopiec
- Makuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec
- Rok1794 t. 3 Reymont
- Rok1794 t.2 Reymont
- Wampir Reymont
- Stanislaw Lem Pokoj na Ziemi (4)
- Administrator Linux (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- La ciebiem ostawiła, Jantoś.To z tej maciory, coś to ją kazał zaszlachtować przed Wielkanocą.- No, no, niezgorsze pęto, ale da Bóg, że je zmożemy.Hale, Rochu, a kajże to nasze gościńce?Stary podsunął spory tobół, z którego Antek jął wyjmować różności, a podawać każdej z osobna.- Naści, Hanuś, to la ciebie, jak ci kaj droga wypadnie - podał jej wełnianą chustę, takusieńką, jakąmiała organiścina, całkiem czarna i w czerwone i zielone kraty.- La mnie.%7łeś to pamiętał, Jantoś - jęknęła z niezgłębioną wdzięcznością.- Ba, żeby nie Rocho, to bym był zabaczył, ale przypomnieli i poszlim razem wybierać i kupować.A sporo nakupił, gdyż dodał żonie jeszcze trzewiki i chusteczkę na głowę jedwabną, modrą w żółtekwiatuszki.Józce dał taką samą, jeno co zieloną, oraz fryzkę i parę sznurków paciorków z długachnąwstęgą do zawiązywania, zaś la dzieci przywiózł pierników i organki, nawet miał la kowalowej, bo cosikodłożył obwiniętego w papier, a nie zapomniał Witka ni też o parobku.Jaże krzyknęły z podziwu na coraz nowe cudności, oglądając je i przymierzając z taką radością, żeHance łzy kapały po zrumienionej twarzy, a Józka za głowę chytała się w podziwie.Rocho się uśmiechał zacierając ręce, Antek zaś jeno pogwizdywał.- Zarobiliśta sobie na gościniec.Rocho powiadał, jak to wszyćko szło składnie w gospodarce.Dajcie nospokój, nie la dziękowań przywiezłem - wołał broniąc się, bo rzuciły się go ściskać i całować.- Ani mi się kiej śniły takie cudności - szepnęła łzawo Hanka siadając przymierzać trzewiki.- Ciasnezdziebko, nogi mi nabrzmiały od bosaka, ale na zimę będą w sam raz.Rocho jął się rozpytywać o wieś i różne sprawy, opowiadała jeno piąte przez dziesiąte krzątając się takpilnie kole jadła, że pokrótce zastawiła przed nimi ziemniaków szczodrze omaszczonych tęgą michę inie mniejszą barszczu, w którym kieby koło pływała kiełbasa.Skwapnie się przypięli do śniadania.- To mi dopiero jadło - pokrzykiwał wesoło - kiełbasa galancie czujna.Po tym to człowiek poczuje jakąśwagę w żywocie.A to me paśli w tym kreminale, żeby ich wciorności.- Dopieroś to się, chudziaku, namorzył głodem.- Jakże, toć w końcu już nic jeść nie mogłem.- Powiadali chłopy, jak tam żywią, że pono pies jeno z głodu chyciłby się takiego jadła, prawda to?- Juści, co prawda, ale najgorsze, że trza było siedzieć zawarty.Póki było zimno, to jeszcze, ale skorodogrzało słońce i zaleciało mi ziemią, to myślałem, co się już wścieknę.Pachniała mi wola lepiej nizli takiełbasa.Jużem kraty próbował rwać, jeno co przeszkodziły.- Prawda, co tam biją? - spytała lękliwie.- A biją! Są tam bowiem i takie zbóje, które już z czystej sprawiedliwości powinny co dnia brać kije.Mnie się ta nie ważono tknąć ni palcem.Niechby jucha spróbował który, dałbym mu tabaki, no!- Juści, kto by cię ta przemógł, mocarzu, kto? - przyświadczała radośnie, wpatrzona w niego iczuwająca na najlżejsze skinienie.Rychło się jednak uwinęli z jadłem i zaraz poszli spać do stodoły, kaj już naniesła im Hanka do sąsiekapierzyn i poduszek.- Bójcie się Boga, toć stopimy się na skwarki - zaśmiał się Rocho.Już nie odrzekła, ale zawarłszy za nimi wrota, wtedy dopiero całkiem osłabła i uciekła na ogród dopielenia pietruszki.Rozglądała się chwilę dokoła i buchnęła płaczem.Płakała z radości, płakała, żesłońce przygrzewało ją w plecy, że zielone drzewa chwiały się nad głową, że ptaki śpiewały, żepachniało wszystko i kwitnęło i że jej było tak dobrze, tak cicho i tak błogo na duszy, jakby po tejświętej spowiedzi abo i jeszcze lepiej.- %7łeś to wszystko sprawił, mój Jezu! - jęknęła podnosząc łzawe oczy ku niebu, w najszczerszej, zgołaniewypowiedzianej podzięce za tyle dobra, jakie ją spotkało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]