Podobne
- Strona startowa
- Parsons Tony Mezczyzna i chlopiec.BLACK
- Parsons Tony Mezczyzna i chlopiec
- Hornby Nick Byl sobie chlopiec
- Reymont Chlopi IV
- Reymont Chlopi III (2)
- Chłopi tom 1 W.S.Reymont
- Reymont Chlopi III
- Chłopi tom 2 W.S.Reymont
- Diogenes Zywoty i poglady slynnych filozofow
- Novell Netware 5 Advanced Admin Instructor guide
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młode, jastrzębie oczy przejrzały na wskroś i dostrzegły wielką treść tego niepozornego siwego człowieka: serce — szlachetne, pełne niezmiernej dobroci serce.Cały pan Raczek był tylko dodatkiem do swego serca.Przejrzysty był jak jasna, kryniczna.woda, prosty jak owi rybacy znad Genezaretu, co poszli głosić miłość, przebaczenie i miłosierdzie.Pan Raczek był starym dzieckiem, łatwowiernym i bezbronnym, które każdy mógł oszukać i omamić.A jednak nikt tego nigdy nie uczynił, bo najgorszy człowiek zawaha się, zanimby skrzywdził dziecko albo takiego starego człowieka, który ma w oczach dziecięcą, uśmiechniętą ufność.Ignaś kochał go całą mocą młodego serca.Kiedyś, kiedy dorośnie, odpłaci mu się i odwdzięczy, utuli jego starość, otoczy go ramieniem.A dziś uczyni wszystko, aby stary człowiek nie poczuł ciężaru, i nigdy nie przyprawi go o zmartwienie.Będzie dobry, będzie pilny i będzie strzegł radości, aby nigdy smutek nie zabłąkał się do ich mieszkania.Pan Raczek nie lubi smutku, więc go tutaj nie ujrzy.A ponieważ ciężko pracuje, i to nocami, Ignaś nie pozwoli, aby drobne przykrości życia mąciły mu wypoczynek.Chłopiec rozważał wszystko bystrze: zawarł przyjaźnie sąsiedzkie, spenetrował okolicę, a po kilku dniach znał ją tak, jak gdyby się tu urodził.Wiedział, gdzie można kupić najlepszego chleba i gdzie najtaniej dostać można drzewa na opał.Każdy z sąsiadów udzielał mu przemyślnych, fachowych wiadomości, a syn ogrodnika, będący w jego wieku, dopełnił jego oświecenia.„Stary” praktyk, którego uczyła ulica, zapobiegliwy i poradny, urządził gospodarstwo w sposób znakomity i puścił je w ruch ku wielkiemu zdumieniu Raczka, który znał drogi słońc, nigdy jednak nie wiedział dobrze, gdzie można kupić nafty.Raczek spał jeszcze, a Ignaś wiercił się jak wrzeciono, pracowity jak Kopciuszek; przyrządzał śniadanie, czyścił buty (Raczek, zapatrzony w gwiazdy, właził zawsze w najgłębsze kałuże) i szedł do szkoły nie budząc wielkiego astronoma.Szerokim wpływom Lepajłły, który miał nadzwyczaj rozgałęzione stosunki wśród żywych i umarłych, zawdzięczał, że się do niej dostał, przedziwne zaś sztuki, używane w handlu, sprawiły, że wyświechtany frak zacnego tego męża opłacił książki i kajety.Lepajłło uczynił ze sprawy Ignasia sprawę wielkiej wagi i mordował nią każdego, kogo posądzał o odrobinę dobroci.I oto — jak magik, co z pustego cylindra dobywa gęś, kaczkę, prosię, tuzin jaj i bukiet papierowych kwiatów — straszliwy szatan i czarnoksiężnik Lepajłło wydobył z ludzkiej dobroci uporczywym gadaniem, zaprawionym po trosze obelgami: ubranie i płaszcz, i chłopięcą bieliznę.Mało brakło, a Ignaś byłby dostał automobil od żywych znajomych Litwina albo karawan od tych, których on wysławiał pięknym słowem po zgonie.— Słuchaj no — mówił, wziąwszy Ignasia na stronę.— Wierzę ci, że jesteś dobry chłopak.Masz tu książki… Masz tu płaszcz… Ale gdybyś pana Raczka nie kochał z całej duszy, to byłbyś kapcan i małpa… Rozumiesz, brzdącu? Nie ma na całym świecie lepszego człowieka niż on… Nie powtarzaj mu tego, co ja ci tutaj gadam, za żadne skarby nie powtarzaj… Ale mi wierz! Gdyby takich było więcej jak on, lżej byłoby na świecie.— Ja strasznie kocham pana Raczka — mówił Ignaś namiętnie.— Wiem o tym, ale powiedzieć nie zawadzi.— I pana bardzo kocham — dodał chłopiec nieśmiało.Lepajłło oblał się krwistym rumieńcem.— Jak powiedziałeś?— Powiedziałem, że pana też bardzo kocham.— Jak to? Nie boisz się mnie?— Wcale się pana nie boję.Pana wszyscy kochają i nikt się pana nie boi.— Głupi jesteś! — wrzasnął Lepajłło.— Wszyscy się mnie boją… Nie umiem być słodki, z każdym szukam awantury.Nie przecz, bo ci zrobię jakąś krzywdę… Zresztą, pal cię licho! I kłaniaj się „swemu” panu Raczkowi.Odchodził, mrucząc, i dalej rozmyślał, co należy uczynić, aby ulżyć tej nienawistnej kreaturze Raczkowi i jego przybranemu synowi?A im było dobrze razem na własnym gospodarstwie.Po południu Raczek czytał uczone księgi albo się bawił głębokim rozmyślaniem, kiedy go księgi znużyły, Ignaś zaś uczył się niezmordowanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]