Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Hugo Viktor Nedznicy t.1
- Komedia ludzka t.1 Balzac H
- Doyle Arthur Conan Przygody Sherlocka Holmesa (2)
- Denning Troy Gwiazda po gwiezdzie (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I w "Zwinkę" się zabawiali.A na ostatek któryś z drużbów, widzi mi się, Tomek Wachnik, bociana pokazywał; w płachtę na głowęsię przyokrył, a spod niej za dziób długi kij wypuścił i klekotał tak zmyślnie, kiej bociek prawdziwy, ażJózia, Witek i co młodsze zaczęły za nim gonić i krzyczeć:Kle, kle, kle,Twoja matka w piekle!Co ona tam robi?Dzieciom kluski drobi.Co złego zrobiła?Dzieci pomorzyła.I rozbiegały się z wrzaskiem, i kryły po kątach jak kuropatki, bo gonił, dziobał i bił skrzydłami.Izba aż się trzęsła od tych śmiechów, krzykań i przegonów.Z dobrą godzinę trwała zabawa, gdy starszy drużba dał znak, by przycichli.Kobiety wyprowadzały z komory Jagusię nakrytą białą płachtą i usadziły ją w pośrodku na dzieżypokrytej pierzyną - druhny porwały się niby to ją odbić, ale starsze i chłopi bronili, więc się zbiłynaprzeciw i smutno, jakby z płakaniem w głosach zaśpiewały:A już ci to, już!Po wianeczku tuż -Kornet wity.czepiec szyty,To la ciebie przyzwoity,To na główkę włóż!.Odsłonili ją wtedy.Czepiec już miała na zwiniętych, grubych warkoczach, ale jeszcze się urodniejsza wydała w tymprzybraniu, bo i roześmiana była, wesoła i jarzącymi oczami wodziła po wszystkich.Muzyka zagrała wolno i cały naród zebrany, starzy i młodzi, dzieci nawet, zaśpiewali "Chmiela" jednymogromnym głosem radości.A po prześpiewaniu same ino gospodynie brały ją do tańca.Jagustynka, że sobie już podpiła, ujęła się pod boki i nuż do niej przyśpiewkami rzucać:Da żebym ja wiedziała,Da że pójdziesz za wdowca,Da uzwiłabym ci wieniec,Da z samego jałowca!A insze jeszcze barzej przytykliwe i kolące.Ale nikt na to nie baczył, bo już muzykanci rznęli ze wszystkiej mocy i naród w tany szedł; zadudniało znagła, jakby sto cepów biło w boisko, i nierozplątana gęstwa zaroiła się w izbie, bo jedni za drugimiszli, para za parą, głowa przy głowie, a pędu nabierali - więc kapoty puścili na wiatr, kołysali sięszeroko, przybijali obcasami, kapeluszami potrząchali, a czasem któryś piesneczką huknął, to dzieuchyzawiedły "da dana" i wili się coraz prędzej , kolebali do taktu i szli w taki tan szybki , zadzierżysty ,kołujący, zapamiętały, że już i nie rozeznał nikogo w ciżbie; a co skrzypki huknęły nutą drygliwą, to stohołubców biło w podłogę, sto głosów krzykało z mocą i sto narodu zawracało w miejscu, jak kiebywicher zakręcił - że ino furkot szedł od kapot, wełniaków, chustek, wiewających po izbie, niby te ptakibarwiste.Przeszedł pacierz, dwa i trzy, a oni cięgiem tańcowali bez wytchnienia, bez przestanku, podłogadudniła, ściany się trzęsły i izba wrzała hukiem, a ochota jeszcze rosła, jak te wody po ulewie - to inokotłowało się i przewalało po izbie.A gdy skończyli, odprawować poczęli obrządki różne, jak to jest zwyczajnie przy oczepinach.Najpierw Jagusia musiała wkupywać się do gospodyń!A potem jednym ciągiem odprawiali drugie ceremonie; aż parobcy uczynili długie powrósło znieomłóconej pszenicy i opasali nim wielgachne koło, które druhny pilnie trzymały i strzegły, a Jagusiastojała w pośrodku: chciał z nią któren tańcować, podchodzić musiał, wyrywać przez moc i hulać wkole, nie bacząc, że go ta i prażyły drugimi powrósłami po słabiznie.Zaś na dokończenie młynarzowa i Wachnikowa zaczęły zbierać na czepiec.Pierwszy wójt rzucił złotypieniądz na talerz, a za nim, kiej ten grad brzękliwy, posypały się srebrne ruble i jako te listeczki najesieni, papierki leciały.Więcej nizli trzysta złotych zebrali!Sielny karwas grosza, ale mucha to la Dominikowej, nie stojała ona o darmochy, bo swojego miaładosyć, jeno że la Jagusi tak się ochotnie szkodowali, to ją całkiem rozebrało, że rzewliwego płakaniawstrzymać nie mogła; krzyknęła na chłopaków, by podawali gorzałkę, i sama jęła częstować, przepijać iprzez te łzy, co jej ciekły, kumy i kumów całowała.- Pijcie, sąsiedzi!.pijta, ludzie kochane, braty rodzone!.Jakobym zwiesnę w sercu miała.zaJagusine zdrowie.jeszcze ten kieliszek.jeszcze.- a za nią kowal przepijał z drugimi i chłopaki zosobna - boć narodu była gęstwa niemała; Jaguś znowu dziękowała od siebie za dobrość i co starszychpodejmowała za kolana!.Zawrzało w izbie, bo i kieliszki gęsto szły z rąk do rąk, i gorącość buchała ze wszystkich, i uciecha!Twarze się rumieniły, oczy połyskiwały i serca się rwały do serc, po bratersku, po sąsiedzku.Hej! Razkozie śmierć, tyle człowiekowego, co użyje z bratami, co się poweseli i zabaczy o świecie całym! Inokostucha bierze każdego z osobna, a na wesela trza chodzić kupą i radować się kompanią całą.Kupamiteż zalegali izbę, przepijali i raili wesoło, a każden swoje głośno przekładał, że już i jeden drugiego niesłyszał, ale nic to, bo i tak jedno czuli, i jedna radość ich sprzęgała do kupy i wskroś przenikała!A któren masz smutki, na jutro je ostaw, dzisiaj się zabawiaj, przyjacielstwa używaj, duszę ciesz! Jakotej świętej ziemi Pan Jezus daje odpoczywanie po letnim rodzeniu, tak i człowiekowi godzi się wypocząćjesienią, kiej w polu obrobił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]