Podobne
- Strona startowa
- Makuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec (SCAN dal 1
- Hornby Nick Byl sobie chlopiec
- Makuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec
- Reymont Chlopi IV
- Reymont Chlopi III (2)
- Chłopi tom 1 W.S.Reymont
- Reymont Chlopi III
- Chłopi tom 2 W.S.Reymont
- Morrell Dav
- Access 2002 Bible
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mizuyashi.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale co powiesz na cornetto w czekoladzie?* * *Płaciłem właśnie lodziarzowi za trzy lody 99, kiedy zza rogu wyszła Cyd. Chcesz dziewięćdziesiątkędziewiątkę? zapytałem ją.340 Co to jest dziewięćdziesiątkadziewiątka? To takie lody wyjaśniłem. Rożki z wiórkami czekolady.Są świetne. Nie, dziękuję odparła. Zachowam siły na kolację.Co u ciebie? Wszystko w porządku powiedziałem, pochylając się do przodu i całując jąw usta.Nie wysiliła się zbytnio, by odwzajemnić pocałunek. Myślałem, że jesteś wpracy. Dostałam telefon, żeby odebrać Peggy oznajmiła. Bianca nie mogła po niąprzyjść.Przepraszam cię za kłopot.Wpatrywałem się w nią przez moment, nie potrafiąc w żaden sposób powiązać zesobą tych dwóch światów. Znasz Peggy? zapytałem.Cyd potrząsnęła głową.Nie umiałem przyjąć tego do wiadomości, prawda? To moja córka, Harry.Staliśmy przy frontowych drzwiach do mojego domu.Cyd spojrzała na mnie tymiszeroko osadzonymi brązowymi oczyma.Czekając. Peggy jest twoją córką?341 Miałam zamiar ci to powiedzieć stwierdziła. Słowo daję. Roześmiała sięcicho i ten śmiech świadczył o tym, że wiedziała, iż to wcale nie jest takie zabawne.Czekałam po prostu na odpowiedni moment.To wszystko. Odpowiedni moment? Dlaczego nie powiedziałaś mi od razu? Dlaczego to niebył odpowiedni moment? Wyjaśnię ci pózniej. Wyjaśnij teraz. Dobrze odparła, przymykając frontowe drzwi, żeby nie usłyszały nas dzieci.Nasze dzieci. Ponieważ nie chcę, żeby moja córka poznawała obcych mężczyzn,którzy mogą wkrótce zniknąć z mojego życia. Nie chcesz, żeby poznawała obcych mężczyzn? O czym ty opowiadasz, Cyd? Janie jestem obcym mężczyzną.Ona spędza w tym domu więcej czasu niż gdziekolwiekindziej.Peggy dobrze mnie zna. Zna cię jako tatę Pata.Nie zna cię jako mojego.Kim ty właściwie dla mniejesteś, Harry? Domyślam się, że moim chłopakiem, prawda? No więc nie zna cię jako342mojego chłopaka.A ja nie chcę, żeby poznawała mojego chłopaka, dopóki nie spędzę znim pewnego czasu.Rozumiesz?To, co mówiła, nie miało według mnie sensu.Strumyczek roztopionego loda pociekłmi po ręce. Ale w zeszłym tygodniu prawie codziennie jadła tu kolację! zawołałem.Widuje mnie częściej niż tego gamonia, za którego wyszłaś! Nie znasz go.To mi się spodobało. Aha.więc facet jest w porządku? Może nie jest przyznała. Ale nie chcę, żeby Peggy dorastała, uważając,że każdy mężczyzna zniknie kiedyś w taki sam sposób, w jaki zniknął jej ojciec.Niechcę, żeby oglądała w moim łóżku obcych facetów.a ty jesteś obcy.Jeśli o to chodzi,jesteś obcy, Harry.Nie chcę u siebie obcych facetów, kiedy ona się obudzi.Nie chcę,żeby myślała, że to nie ma znaczenia.I nie chcę, żeby przywiązała się do kogoś, ktobyć może długo u nas nie zabawi.343Próbowała zachować spokój, ale co jakiś czas załamywał jej się głos i miałem ochotęją objąć.Co mogłoby się zle skończyć, ponieważ w ręku nadal trzymałem trzy roztapia-jące się lody. Nie chcę, żeby cierpiała więcej, niż już się wycierpiała dodała. Nie chcę,żeby oddała swoje serce komuś, kto potem ot, tak sobie, od niechcenia je złamie.Rozu-miesz, Harry? Rozumiesz? Rozumiem odparłem. Rozumiem.Cyd zamrugała oczyma i zacisnęła usta, a ja wytarłem poplamione lodami ręce.Apotem weszliśmy do domu i przekonałem się, że dziecko nie dziwi się niczemu.Być może kiedy ma się kilka lat, życie obfituje w tyle cudownych zjawisk, że taknaprawdę nic nie stanowi niespodzianki.A może dzieci adaptują się po prostu szybciejod dorosłych.Tak czy inaczej ani Peggy, ani Pat nie zemdleli z wrażenia, kiedy Cydweszła do salonu. Mama zawołała Peggy i w tym momencie przypomniałem sobie, gdzie wcze-śniej widziałem te oczy.344Cyd usiadła na podłodze i wysłuchała swojej córki, która wyjaśniła jej, jak urządzo-ne są wnętrza Sokoła Milenium.Zdjęła słuchawki z głowy mojego syna i wysłuchałapiosenki, która mu się podobała.A potem, kiedy wszyscy zjedliśmy lody, zakomuniko-wała Peggy, że czas wracać do domu. Zadzwonię do ciebie powiedziałem. Jeśli masz ochotę odparła. Wiem, że to musiał być dla ciebie szok. Zwariowałaś czy co? Oczywiście, że mam ochotę. Jesteś pewien? Jestem stwierdziłem, dotykając jej ramienia. To niczego nie zmienia.To zmieniało wszystko.Rozdział 25 Kochałeś się z wizażystką? zapytałem.Eamon zerknął na moje odbicie w lustrze w garderobie i miałem wrażenie, że cośpojawiło się na jego twarzy.Może strach.A może gniew.Chwilę pózniej to coś zniknęło. %7łe co? Słyszałeś dobrze, co powiedziałem.Program się rozwijał.Oglądalność rosła i napływały do nas oferty reklam produ-centów piwa.Ale dla mnie Eamon wciąż był przestraszonym dzieciakiem z Kilcarneyz woskiem w uszach.346 Tak czy nie? Kochałeś się z wizażystką? Dlaczego pytasz? Bo dziewczyna płacze.Nie możemy pozwolić, żeby pudrowała nosy gościom,bo zalała łzami wszystkie swoje przybory.Zamókł cały puder. A co to ma wspólnego ze mną? Wiem, że w zeszłym tygodniu wyszliście razem ze studia.Eamon przekręcił sięna swoim małym obrotowym fotelu i spojrzał mi prosto w twarz.Jego głowę okalałyzamontowane na krawędzi lustra żarówki.Nie sprawiał już wrażenia wystraszonego,mimo że spod grubej warstwy pudru na jego czole wyciekał błyszczący strumyczekpotu. Pytasz, czy kochałem się z wizażystką? Zgadza się odparłem. Nie obchodzą mnie twoje zasady moralne, Eamon.Jeśli chcesz, możesz podczas przerwy na reklamy przelecieć dziewczynę od świateł.Nie dbam o to, co robisz, kiedy nie jesteś na wizji.Pod warunkiem, że to nie zakłócafunkcjonowania programu.A zapłakana wizażystką, która nie może wykonywać swojejroboty, zakłóca funkcjonowanie programu.347 Bardzo mi pomogłeś, Harry oznajmił cicho.Czasami mówił tak cicho, żetrzeba się było bardzo skoncentrować, żeby go w ogóle usłyszeć.To dawało mu pew-ną władzę. Od pierwszego naszego spotkania wszystko, co powiedziałeś, wydawałomi się bardzo sensowne. Pamiętaj, że mówisz zawsze do jednej osoby , stwierdziłeś. Jeśli ty dobrze się bawisz, wtedy oni też będą się dobrze bawić.Takie rzeczy możeniewiele dla ciebie znaczą, ale pomogły mi przez to przebrnąć.Pomogły mi zaistnieć.Bez ciebie nie dałbym rady i jestem ci wdzięczny.Dlatego nie gniewam się, kiedy zada-jesz mi pytanie, które.chyba się ze mną zgodzisz.? zabrzmiałoby nieco obcesowo,gdyby zadała je moja matka albo mój ksiądz proboszcz. Czy kochałeś się z wizażystką, Eamon? Nie, Harry.Nie kochałem się z wizażystką. To prawda? Prawda, Harry.Nie kochałem się z wizażystką. Dobrze.To wszystko, co chciałem wiedzieć. Ja przeleciałem wizażystkę. Widzisz tu jakąś różnicę?348 Bardzo dużą.To nie był początek jakiegoś ważnego związku, Harry.To był kul-minacyjny punkt czegoś kompletnie pozbawionego znaczenia.i to właśnie mi się wtym spodobało.A Carmen.tak ma na imię wizażystką, Harry, tak brzmi jej imię.może i martwi się dzisiaj, że nie będzie powtórki z rozrywki, ale mocno podejrzewam,że to też jej się w tym spodobało.Sam fakt, że to było trochę ostre, trochę brutalne itylko na jedną noc.Czasami kobieta chce, żebyś się z nią pokochał.Innym razem chce,żebyś ją tylko przeleciał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]