Podobne
- Strona startowa
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Susan C. W. Abbotson Critical Companion to Arthur Mi
- Crosland Susan Niebezpieczne gry
- Lewis Susan Skradzione marzenia 2
- Wright Austin Tony i Susan
- Beauman Sally Krajobraz miłoÂści
- Simak Clifford D W pulapce czasu
- Jose Saramago Miasto Slep
- Clancy Tom Zeby tygrysa
- Adams Douglas Dlugi mroczny podwieczorek dusz (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Domyślasz się więc, jak się poczułam, kiedy niespodziewanie wszystkie moje planystanęły pod znakiem zapytania, a to za sprawą osoby, ze strony której najmniej się tegospodziewałam.Reginald przyszedł dziś rano do mojej garderoby i z niezwykle uroczystą minąjął się szeroko rozwodzić nad tym, jak wysoce niewłaściwie postępuję, pozwalając, by sirJames Martin zalecał się do mojej córki wbrew jej własnym skłonnościom.Wprawiło mnie tow całkowite zdumienie.Kiedy odkryłam, że nie uda mi się po prostu go wyśmiać, spokojniezażądałam wyjaśnień.Byłam ciekawa, co go skłoniło, by mnie pouczał.Wyznał mi wówczas okraszając przemowę kilkoma zuchwałymi komplementami i niefortunnymi zapewnieniamio swym oddaniu, których wysłuchałam z doskonałą obojętnością że moja córka zaznajomiła23go z paroma okolicznościami dotyczącymi jej osoby, sir Jamesa i mnie.Rzecz jasna,wzbudziło to w nim głęboki niepokój.Krótko mówiąc, odkryłam, że Fryderyka napisała do niego z prośbą o pomoc, on zaś,otrzymawszy list, odbył z nią na ten temat rozmowę.W ten sposób poznał szczegóły iupewnił się co do jej rzeczywistych intencji!Nie mam cienia wątpliwości, że dziewczyna skorzystała z okazji, by wyjawić mu swojąmiłość.Wnoszę to ze sposobu, w jaki zaczął o niej mówić.Zaiste, dużo dobrego wynikniedlań z tej miłości! Zawsze będę pogardzać mężczyzną, który zadowala się uczuciem, jakiegowcale sobie nie życzył ani o jakie nie zabiegał.Do końca życia będę też ich obojenienawidzić! Okazuje się, że Reginald nie żywił dla mnie prawdziwej miłości inaczej niesłuchałby Fryderyki.Ona zaś, ze zbuntowanym sercem i właściwym sobie brakiemdelikatności, oddała się w opiekę młodego mężczyzny, z którym zamieniła w życiu nie więcejniż dwa słowa.Jestem w równym stopniu skonfundowana jej zuchwalstwem, co jegołatwowiernością.Jak śmiał uwierzyć jej słowom, które tak bardzo świadczyły na mojąniekorzyść? Czy nie powinien zakładać, że miałam widocznie swoje powody, by takpostąpić? Gdzie się podziało jego przekonanie o moim rozsądku i dobroci? Gdzież nienawiść,jaką prawdziwa miłość kazałaby mu odczuwać wobec osoby rzucającej na mnie oszczerstwa?Osoby, która jest przy tym dzierlatką, dzieckiem bez uzdolnień i wykształcenia! Kimś, kimzawsze uczono go pogardzać!Przez pewien czas rozmawiałam z nim spokojnie, ale nawet największa cierpliwość kiedyśsię wyczerpie.Mam nadzieję, że mimo wszystko do końca pozostałam dlań uprzejma.Reginald długo próbował złagodzić moją niechęć, ale tylko głupia kobieta obrażonaoskarżeniami da się przebłagać komplementami.W końcu odszedł, równie poirytowany izagniewany, jak ja sama.Odnosiłam się do niego z chłodną obojętnością, on natomiast był wnajwyższym stopniu oburzony mogę więc chyba liczyć, że skoro jego uczucia są takgwałtowne, szybko zeń opadną.Niewykluczone, że znikną nawet zupełnie, ale jeśli chodzi omoje, pozostaną na zawsze głębokie i nieprzejednane.Reginald siedzi teraz zamknięty w swoich pokojach, dokąd, jak słyszałam, udał się prostopo rozmowie ze mną.Można sobie wyobrazić, jak niemiłe dręczą go myśli.Cóż, uczucianiektórych ludzi bywają niepojęte.Nie uspokoiłam się jeszcze dostatecznie, by się rozmówićz Fryderyka.Nieprędko, zapewniam Cię, zapomni ona dzisiejsze wydarzenia! Udowodnię jej,że na próżno opowiedziała Reginaldowi swą wzruszającą historyjkę o miłości, na zawszewystawiając się na pogardę całego świata i najsurowszą niechęć ze strony urażonej matki.Twoja oddanaS.VernonList 23Pani Vernon do lady de CourcyChurchillPogratuluj mi, droga Matko.Kwestie, które przepełniały nas takim niepokojem, zmierzająku szczęśliwemu rozwiązaniu.Perspektywy są wprost zachwycające, a sprawy przybrały takdobry obrót, że żałuję wręcz, iż w ogóle dzieliłam się z Tobą swoimi obawami.Jednakżeradość na wieść, że wszelkie niebezpieczeństwo minęło, musiała prawdopodobnie zostaćokupiona tym, co wycierpiałaś wcześniej.Jestem tak przepełniona szczęściem, że ledwie trzymam pióro, postanowiłam jednakskreślić parę zdań i przesłać Ci list przez Jamesa.Wyjaśni to rzecz, która musi szczerze Cięzdumieć, a mianowicie powrót Reginalda do Parklands.24Jakieś pół godziny temu siedziałam z sir Jamesem w pokoju śniadaniowym, kiedy wywołałmnie stamtąd mój brat.Natychmiast spostrzegłam, że coś musiało się stać był zarumienionyi mówił z wielkim przejęciem.Wiesz, droga Matko, jak niecierpliwie się zachowuje, gdy jestczymś wzburzony. Wracam dziś do domu, Katarzyno oświadczył. Przykro mi cię opuszczać, ale muszęjechać.Upłynęło sporo czasu, odkąd po raz ostatni widziałem matkę i ojca.Zamierzamnatychmiast wysłać przodem Jamesa z moimi końmi do polowania.Jeśli masz list dorodziców, może go przy okazji zabrać.Ja sam nie dotrę do domu przed środą lub czwartkiem,udaję się tam bowiem przez Londyn, gdzie mam do załatwienia kilka spraw.Zanim jednakodjadę ciągnął nieco cichszym, ale wciąż wzburzonym głosem muszę cię ostrzec co dopewnej rzeczy.Nie pozwól, by sir Martin unieszczęśliwił Fryderykę Vernon.Pragnie jąpoślubić, a jej matka także sprzyja temu małżeństwu, ale Fryderyka drży ze strachu nawet nasamą myśl o tym.Możesz być pewna, że to, co mówię, jest prawdą.Wiem, że córkę ladySusan przeraża już sama obecność tego człowieka w twoim domu.To słodka dziewczyna izasługuje na lepszy los.Odeślij go stąd jak najszybciej.To zwykły głupiec, ale Bóg jedenraczy wiedzieć, do czego zmierza jej matka.%7łegnaj dodał, ściskając czule moją dłoń. Niewiem, kiedy znów się zobaczymy.Pamiętaj jednakże o tym, co ci powiedziałem.Wiem, żedobro Fryderyki bardzo leży ci na sercu.To miła, nader inteligentna panna, której rozsądkowizawsze powinniśmy ufać.To rzekłszy, zostawił mnie i zbiegł po schodach.Nie próbowałam go zatrzymywać,wiedząc, jak musi się czuć.To, co działo się ze mną samą, gdy słuchałam jego słów, nie dasię wprost opisać.Przez parę minut nie byłam nawet zdolna się poruszyć: zamarłam zezdumienia.Jakże wszelako miłego! Po chwili zaś, kiedy jeszcze raz przemyślałam to, copowiedział, ogarnęło mnie uczucie niezmąconego niczym szczęścia.W dziesięć minut po moim powrocie do pokoju śniadaniowego pojawiła się w nim ladySusan.Domyśliłam się, oczywiście, że ona i Reginald musieli się pokłócić, z napięciem iciekawością szukałam więc w jej twarzy potwierdzenia moich przypuszczeń, jednakże, jakprzystało na mistrzynię oszustwa, wyglądała na niczym nieporuszoną.Poszczebiotawszychwilę na błahe tematy, odezwała się do mnie w te słowa: Dowiedziałam się od Wilsona, że utracimy towarzystwo pana de Courcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]