Podobne
- Strona startowa
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean Park
- Donaldson Stephen R Moc ktora oslania
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu (2)
- § Carter Stephen L. Wladca Ocean Park
- White Stephen Program (2)
- Stephen King Mroczna Wieza t3 Ziemie jalowe (rtf)
- May Karol Winnetou t III
- clibk
- Marczynski Antoni Bezglosny piorun
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, tak, już się kładę - odpowiedział i ponownie się uśmiechnął.- Tylko nie zapomnij umyć uszu.- Dobrze.Poruszając się z wdziękiem i gracją zszedł po schodach, żeby życzyć im dobrej nocy.W progu przystanął na chwilę i rzucił przelotne spojrzenie na stół zastawiony plastikowymi potworami.Szczerzący kły Dracula nachylał się groźnie nad leżącą na ziemi dziewczyną.Szalony Doktor torturował rozciągniętą na specjalnym rusztowaniu kobietę, Mr Hyde zaś podkradał się od tyłu do wracającego spokojnie do domu mężczyzny.Zrozumieć śmierć? Proszę bardzo.Śmierć przychodzi wtedy, kiedy dopadnie cię któryś z potworów.6Roy McDougall zajechał przed wejście do swojej przyczepy o wpół do dziewiątej wieczorem, dwa razy nacisnął mocno pedał gazu i przekręcił kluczyk w stacyjce starego forda.Tłumik był kompletnie przerdzewiały, nie działał żaden kierunkowskaz, a w przyszłym miesiącu trzeba będzie zapłacić następną ratę.Wspaniały samochód.Wspaniałe życie.Z wnętrza domu dochodził płacz dziecka i wrzask usiłującej je uspokoić Susan.Wspaniałe małżeństwo.Wysiadł z wozu i niemal natychmiast potknął się o jeden z kamieni, które ubiegłego lata naznosił przed dom, mając zamiar ułożyć z nich ścieżkę prowadzącą od podjazdu do samych drzwi.- Niech to szlag - mruknął, rozcierając stłuczoną łydkę.Był bardzo pijany.Skończył robotę o trzeciej, a potem siedział u Della pijąc na umór z Hankiem Petersem i Buddym Mayberrym.Hank ostatnio był przy forsie i wszystkim stawiał.Roy doskonale wiedział, co Susan myśli o jego koleżkach.I bardzo dobrze, niech ją drzwi ścisną.Co to, człowiek nawet w sobotę czy w niedzielę nie może wypić paru piw, choć cały tydzień haruje jak dziki osioł i nawet bierze nadgodziny w weekend, żeby trochę dorobić? Co ona, chce zgrywać jakąś świętą, czy co? Siedzi cały dzień w domu i nie ma nic innego do roboty jak tylko sprzątać, gadać o głupotach z listonoszem i pilnować dzieciaka, żeby nie wpełzł do piekarnika.Ostatnio coś słabo go pilnowała, bo cholerny gówniarz spadł jej ze stołu w czasie przewijania.Gdzieś ty była, do diabła?Trzymałam go, Roy, naprawdę, ale on tak strasznie się wyrywa.Wyrywa się, niech to szlag.Czując, jak wzbiera w nim wściekłość, ruszył w kierunku drzwi.Stłuczona noga bolała jak diabli, ale ona na pewno nie okaże mu nawet odrobiny współczucia.Co ona właściwie robi, kiedy on wyciska z siebie siódme poty, żeby nie podpaść temu skurwielowi mistrzowi? Czyta jakieś durnowate piśmidła i wsuwa wiśnie w czekoladzie albo ogląda telewizję i wsuwa wiśnie w czekoladzie, albo plotkuje przez telefon i wsuwa wiśnie w czekoladzie.Miała coraz więcej pryszczy na twarzy i na tyłku.Jeszcze trochę, a nie będzie można odróżnić jednego od drugiego.Otworzył z rozmachem drzwi i wszedł do środka.Widok, jaki ujrzał, uderzył go z wstrząsającą siłą, przebijając się przez mgłę alkoholowego zamroczenia niczym chlaśnięcie mokrym ręcznikiem : dziecko, nagie i zapłakane, z krwią cieknącą z nosa; trzymająca je oburącz Sandy w bluzce wysmarowanej krwią, spoglądająca przez ramię w kierunku drzwi z wyrazem zaskoczenia na twarzy; leżąca na podłodze pieluszka.Randy, wciąż jeszcze z podsiniaczonymi oczami, uniósł obie rączki w błagalnym geście.- Co tu się dzieje? - zapytał powoli Roy.-Nic, on tylko.- Uderzyłaś go -stwierdził bezbarwnym tonem.- Nie chciał leżeć spokojnie przy przewijaniu więc go uderzyłaś.- Nie! - zaprzeczyła pośpiesznie.- Po prostu wyszarpnął się i uderzył w nos, to wszystko.- Powinienem cię stłuc na kwaśne jabłko - powiedział.- Roy, on tylko uderzył się w nos.Poczuł, że nagle opuszcza go cała energia.- Co jest na kolację? - zapytał.- Hamburgery - odparła potulnie i wytarła dziecku nos skrajem bluzki, odsłaniając fałdę tłuszczu na brzuchu.Już nigdy nie będzie wyglądała tak, jak przed dzieckiem, pomyślał Roy.Nawet się nie stara.- Zrób coś, żeby się zamknął.- Przecież.- Ma się zamknąć, rozumiesz! - ryknął Roy i Randy, który już właściwie tylko cicho pochlipywał, rozwrzeszczał się ponownie.- Dam mu jeść - powiedziała Sandy.- Mnie też.- Ściągnął kurtkę.- Jezu, ale tu burdel.Co ty robisz przez cały dzień? Pieprzysz się sama ze sobą, czy jak?- Roy! - wykrztusiła, sprawiając wrażenie lekko zszokowanej, a potem zachichotała bez sensu.Niedawny napad wściekłości spowodowany przez dziecko, które nie chciało dać się spokojnie przewinąć, wydawał się już czymś odległym i nierzeczywistym.Równie dobrze mogła o tym czytać albo oglądać w telewizji.- Daj mi kolację i trochę posprzątaj ten pierdolnik.- Dobrze, Roy.Oczywiście.Wyjęła z lodówki butelkę i dała ją dziecku.Randy natychmiast zaczął łapczywie ssać, przenosząc spojrzenie małych, zapuchniętych oczu z matki na ojca i z powrotem.- Roy?- Czego?- Już się skończyło.- Niby co?- No, wiesz.Masz dzisiaj ochotę?- Pewnie - odpowiedział.- Pewnie - powtórzył po chwili.Wspaniałe życie, pomyślał.Nie ma co, wspaniałe życie.7Nolly Gardener słuchał stacji nadającej non stop przeboje rock and rollowe i pstrykał palcami w takt muzyki, kiedy zadzwonił telefon.- Przycisz trochę, co? - poprosił Parkins odkładając krzyżówkę.- Jasne.- Nolly przekręcił gałkę, ale nie przestał wybijać rytmu.- Halo? - powiedział Parkins podnosząc słuchawkę.- Szeryf Gillespie?- Tak.- Mówi agent Tom Hanrahan.Mam informacje, o które pan prosił.- Miło mi, że tak szybko się uwinęliście.- Niestety, nie jest tego zbyt dużo.- Trudno - odparł Parkins.- W takim razie, słucham.- Ben Mears był przesłuchiwany w związku z tragicznym wypadkiem motocyklowym w stanie Nowy Jork, ale nie wniesiono przeciwko niemu żadnego oskarżenia.Zginęła jego żona, Miranda.Według zeznań świadków jechał powoli, a w krwi nie stwierdzono alkoholu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]