Podobne
- Strona startowa
- Maciarewicz Antoni Raport o działaniach służb specjalnych MON
- Diabel z wiezienia dluznikow Antonia Hodgston
- Homa Jan Antoni Ostatni koncert
- George Sand Grzech pana Antoniego
- Antoni Macierewicz Raport o dzialaniach WSI
- Bell Ted Alex Hawke 6 Zamach
- Ossendowski A. F. Przez kraj
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Quinnell A J Wiezy krwi
- Andrzejewski Jerzy Lad serca (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartakus.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez godzinÄ™!Nie skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ jednak na tym.Odprowadziwszy bratado drzwi, Witold zaraz powróciÅ‚ z hallu do gabinetu, poÅ‚Ä…czyÅ‚siÄ™ telefonicznie z willÄ… przy ulicy Podchorążych i w dziesięćminut pózniej Riano Baldi oraz Demmerowie przyjechali tutaksówkÄ…, aby odbyć walnÄ… naradÄ™.w gabinecie! Jakgdyby w tym mieszkaniu nie byÅ‚o innych pokojów! irytowaÅ‚a siÄ™ Krysia. Co siÄ™ staÅ‚o, Wit? zapytaÅ‚ profesor Otto Demmer.Wit powtórzyÅ‚ swÄ… rozmowÄ™ z bratem, po czym ciÄ…gnÄ…Å‚dalej: Jestem oburzony na niego, ale i wÅ›ciekÅ‚y na siebie.Boć ja was Å›ciÄ…gnÄ…Å‚em do Polski, a dziÅ› ta niby tolerancyjna,goÅ›cinna Polska chce was. BÄ…dzmy sprawiedliwi wtrÄ…ciÅ‚ profesor. To samospotkaÅ‚oby nas wszÄ™dzie, a nie wszÄ™dzie pozostawiono bynas tak dÅ‚ugo w spokoju, jak to byÅ‚o tutaj. Nie można siÄ™ też dziwić dorzuciÅ‚ Riano że twójbrat idzie w Å›lady wywiadów innych paÅ„stw, że pragnie jeuprzedzić.Z jego punktu widzenia Polska ma do naszychwynalazków wiÄ™ksze prawo niż& Nie ma żadne prawo! krzyknÄ…Å‚ Hans. Ani Polska,ani żaden Staat! Niestety, mój synu, haniebna zasada siÅ‚a przedprawem obowiÄ…zuje nadal i nie tylko w stosunkachmiÄ™dzynarodowych. Czy to znaczy, profesorze, iż chcesz skapitulować?! Nie, lecz widzÄ™, że aby ustrzec swe wynalazki przedeksploatacjÄ… sprzecznÄ… z naszÄ… ideÄ…, bÄ™dziemy zmuszenizniszczyć je sami. Zniszczyć swoje dzieÅ‚o jÄ™knÄ…Å‚ Riano. Już raz tomusiaÅ‚em uczynić, a teraz znowu? Znowu tyle miesiÄ™cypracy, tyle nocy bezsennych, tyle prób, eksperymentów, tylewysiÅ‚ków mózgu, nerwów.i wszystko na nic?.I to wtedy,gdy nareszcie stanÄ…Å‚em o krok od wytyczonego celu?! WiÄ™c wolisz, aby twój aparat wpadÅ‚ w rÄ™ce różnychmilitarystów?! Nie, Wit, nie, ale czy nie ma innego wyjÅ›cia? Jest! odezwaÅ‚ siÄ™ znów Hans Demmer. DieFlucht. Owszem, lecz jak wyobrażasz sobie ucieczkÄ™ wobectego, co mi przy koÅ„cu rozmowy oÅ›wiadczyÅ‚ mój z piekÅ‚arodem braciszek?Hans na poczekaniu wymieniÅ‚ kilkanaÅ›cie tricków,majÄ…cych na celu zmylenie poÅ›cigu i jeden z nich zyskaÅ‚ogólne uznanie. Ja mam dwa samochody plus sześć ciężarówek wfabryce zliczaÅ‚ Witold plus dwanaÅ›cie taksówek, jakiebym wynajÄ…Å‚ na caÅ‚Ä… noc i. I niech sobie szpicle zgadujÄ…, którym z tychdwudziestu aut myÅ›my zwiali.Zanim nazajutrz przesÅ‚uchajÄ…wszystkich szoferów, zanim dowiedzÄ… siÄ™, który wiózÅ‚ nas,my zmienimy już ze cztery pociÄ…gi i bÄ™dziemy. Gdzie, miÅ‚y Riano, gdzie? wtrÄ…ciÅ‚ Otto. PlanHansa jest niezÅ‚y, lecz ma okropnÄ… dziurÄ™ w swej faziekoÅ„cowej.Bo za granicÄ™ przecież nie uciekniemy, musimy narazie zostać w Polsce, musimy znalezć tu jakiÅ› zapadÅ‚y kÄ…t,aby nikt. urwaÅ‚ w pół zdania i wlepiÅ‚ wzrok w portierÄ™,która dziwnie zafalowaÅ‚a.ZafalowaÅ‚a z winy osy.Krysia zawsze byÅ‚a za pan brat zpszczoÅ‚ami, za to baÅ‚a siÄ™ panicznie os.I jak na zÅ‚ość jedentaki przeklÄ™cie nachalny zwierzak przyleciaÅ‚ skÄ…dÅ› do jejkryjówki, co w koÅ„cu zmusiÅ‚o dziewczynÄ™ do samoobronnychodruchów. Przecież to trzecie okno także jest zamkniÄ™te,prawda? Tak, profesorze. A pomimo to portiera.hm, czyżby mi siÄ™ zdawaÅ‚o?Hans zaintrygowany zerwaÅ‚ siÄ™ z fotela, pobiegÅ‚ wstronÄ™ okna najdalszego od biurka, odsunÄ…Å‚ portierÄ™ i. StaÅ‚o sjÄ™ mruknęła Krysia z rezygnacjÄ…. Panie, wrÄ™ce Twoje oddajÄ™ ducha mego, amen. Co to znaczy!! wrzasnÄ…Å‚ Witold. Kiedy pani tuweszÅ‚a?! Oj, chyba parÄ™ godzjin temu westchnęła. Ach tak! Pani nas podsÅ‚uchiwaÅ‚a! Z czyjegopolecenia?!Nic nie odrzekÅ‚a, zresztÄ… pan domu już woÅ‚aÅ‚ dalej: Czy szpieguje nas pani na rachunek mego brata?!Krysia zbladÅ‚a, zachwiaÅ‚a siÄ™ na nogach, w oczachzawirowaÅ‚o jej mnóstwo szkarÅ‚atnych plam.KrzywdzÄ…cyzarzut, jaki jej uczyniono zabolaÅ‚ jÄ… tym bardziej, iż jegoautorem byÅ‚ Witold Rodawski, w którym zakochaÅ‚a siÄ™ nazabój.I wÅ‚aÅ›nie on, przy Å›wiadkach, nazwaÅ‚ jÄ… szpiegiem!CaÅ‚Ä… siÅ‚Ä… woli powstrzymujÄ…c Å‚zy, staÅ‚a w milczeniuprzed tym areopagiem, chociaż czuÅ‚a, że powinna siÄ™ bronić,mówić, dopóki nie przekona go o swojej niewinnoÅ›ci.Lecz wtakim razie trzeba by powiedzieć prawdÄ™, trzeba by przyznaćsiÄ™ do swego afektu wzglÄ™dem eks-wujcja.Ów zaÅ› w koÅ„cuprzestaÅ‚ grzmieć i znowu jÄ…Å‚ wynioÅ›le cedzić słówka polordowsku , co byÅ‚o dla niej jeszcze gorsze niż jawny gniew: Może pani nareszcie zechce mi Å‚askawie wyjaÅ›nić,dlaczego zaszczyciÅ‚a mnie dzisiaj wizytÄ… podczas mojejnieobecnoÅ›ci. WyjasnjÄ™.ale nie panu wyszeptaÅ‚a. Tylko komu?Komu? PodniósÅ‚szy gÅ‚owÄ™, musnęła wzrokiem twarzRiana, potem Hansa i jego ojca; tego ostatniego po krótkimnamyÅ›le wybraÅ‚a na swego powiernika. Panu to ja powiem caÅ‚Ä… prawdÄ™, jak na swjÄ™tejspowiedzji, kiedy bÄ™dzjemy sami.Na ostatnich sÅ‚owach poÅ‚ożyÅ‚a taki nacisk, że tamcitrzej od razu skierowali siÄ™ ku drzwiom.Na progu jednakWitold zatrzymaÅ‚ siÄ™, odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™ i przypomniaÅ‚profesorowi po niemiecku: Mój brat wygadaÅ‚ siÄ™ tutaj, że ma wÅ›ród nas jakiegoÅ›szpicla, który donosi mu o wszystkim! Któż może nim być,jak nie ona?! Dobrze, dobrze, bÄ™dÄ™ o tym pamiÄ™taÅ‚ odparÅ‚ OttoDemmer, tylko nie przeszkadzajcie mi, nie wchodzcie tu,póki was nie przywoÅ‚am.Czekali na to przeszÅ‚o pół godziny, potem ojciec HansawyszedÅ‚ do nich tak pogodnie uÅ›miechniÄ™ty, jak gdybyzupeÅ‚nie zapomniaÅ‚ o groznym ultimatum majora BolesÅ‚awaRodawskiego. Podejrzenie byÅ‚o caÅ‚kiem niesÅ‚uszne oÅ›wiadczyÅ‚.Ta dziewczyna, och, jak ona Å‚kaÅ‚a, biedactwo.tadziewczyna jest niewinna, za to ja rÄ™czÄ™! A po co tu przyszÅ‚a? MiaÅ‚a interes do twojego sÅ‚użącego Jana. Jaki interes? Może Jan odpowie ci na to pytanie, drogi uczniu, mnietego uczynić nic wolno.WymogÅ‚a na mnie sÅ‚owo honoru tustary profesor uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zagadkowo że tej przeogromnej tajemnicy nie zdradzÄ™. Niech i tak bÄ™dzie wtrÄ…ciÅ‚ Riano skoro jednakona przyszÅ‚a tutaj z jakÄ…Å› sprawÄ… do Jana, to czemu skryÅ‚asiÄ™ za portierÄ…, czemu podsÅ‚uchiwaÅ‚a cudze rozmowy przeztak dÅ‚ugi czas? SÅ‚uszne pytanie, bardzo sÅ‚uszne potakiwaÅ‚ Witold. Twój nieoczekiwany powrót do domu zaskoczyÅ‚ jÄ…tam, w gabinecie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]