Podobne
- Strona startowa
- Briggs Patricia Mercedes Thompson 08 Niespokojna Noc
- Anne McCaffrey & Mercedes Lacke Statek ktory poszukiwal
- Foster Alan Dean Gwiezdne Wojny Nadchodzšca Burza
- Lackey Mercedes Dixon Larry Trylogia wojen magow 3 Srebrzysty Gryf
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Biernacki Loriliai Renowned Goddess of Women Sex and Speech in Tantra
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Lumley Brian Nekroskop III
- Parsons Tony Mezczyzna i chlopiec
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem o tym, a moje nerwy są w porządku - odrzekł.- Wiem, co robię.Szczerze mówiąc, w tej chwili i tak nikt nie potrzebuje moich zdolności.- Oj, przyjacielu - westchnął Srebrny Lis.- Twoje ciało mówi coś zupełnie innego.- Prześlizgnął się obok maga, wracając do poprzedniej pozycji; jego twarz była bardzo poważna.- Podstawowym językiem kestra'chern są emocje.Nasze umiejętności dotyczą przede wszystkim serca, a nie ducha lub umysłu: pierwsze zostawiamy kapłanom, drugie uczonym.Tak właśnie działamy, ale dochodzimy do punktu, kiedy nie możemy wykonać zadania bez współpracy.Zamiast uniknąć niebezpiecznych tematów, poruszyli je bezpośrednio.Śpiew Ognia udał niezrozumienie i tłumione zaskoczenie.- Dlaczego potrzebujesz mojej współpracy do czegokolwiek ponad to, co już zdobyłeś?Ale Srebrny Lis zmarszczył się.- Znasz już odpowiedź na to pytanie.Oczywiście nie wiem wszystkiego, ale wiem wystarczająco dużo.Jesteś samotny i głęboko nieszczęśliwy, żyjesz w domu zbudowanym dla dwojga, ale jesteś w nim sam, na wzmiankę o Karalu lub rzemieślnikach spinasz się z gniewu, a kiedy pojawia się imię An'deshy, sztywniejesz z bólu.Twoje serce ogarnął zamęt, twoje ciało to odzwierciedla, a twój umysł z konieczności oddaje stan i jednego, i drugiego.Nawet czeladnik mojej sztuki zdołałby dodać te fakty i wyciągnąć wnioski.- Czy sam do tego doszedłeś? - odparł Śpiew Ognia ostrzej, niż zamierzał.Srebrny Lis spojrzał magowi prosto w oczy.- Tak, sam, i nie mówię tego, żeby się chwalić.To moje powołanie, jak twoim jest magia.Pogłębiam moją wiedzę i wykorzystuję ją równie długo, jak ty swoją.Przez czas wchodzenia po schodach Śpiew Ognia nic nie mówił, ale kiedy weszli, odwrócił ku kestra'chern gniewną twarz.- Zapewne potrafisz poradzić coś na to, że An'desha odwrócił się ode mnie, tak? Możesz uciszyć tego wścibskiego smarkacza Karala, aby nie podsuwał An'deshy głupich pomysłów i nie zarażał go obsesją mistycyzmu? Dopóki on się nie zjawił, między nami układało się doskonale! Jeśli można kogoś winić, to Karala! An'desha zależał ode mnie, nie od głupiego kapłana z kraju, w którym lud Gwiaździstookiej uważa się za jedzących surowe mięso barbarzyńców!Zbyt późno zdał sobie sprawę, że znów się zdradził.Zarumienił się, odwrócił i nadąsany rzucił na posłanie.Żeby nie patrzeć na Srebrnego Lisa, spojrzał w okno.Łatwiej było utrzymać język za zębami, jeśli nie patrzyło się w oczy kestra'chern.Gdyby tylko udało się również utrzymać emocje na wodzy.Za oknem siatka ciemnych, bezlistnych gałęzi na tle śniegu przypominała zaciśnięte pazury.Cichy szelest materiału powiedział mu, że Srebrny Lis usiadł obok, ale nie na sofie.- An'desha nie jest twoim partnerem na całe życie i wiedziałeś o tym od chwili, kiedy zaczął się oddalać.Musisz też wiedzieć, że cokolwiek zrobiłeś lub powiedziałeś, nie mogło uczynić z niego kogoś, kim nie był - wytknął kestra'chern z zimną logiką.- A co do tego, że An'desha już od ciebie nie zależy: czy to wynik wtrącania się Karala, czy twoich własnych działań? Jesteś adeptem uzdrowicielem, Śpiewie Ognia - twoje serce na pewno ci mówiło, że taka zależność, jaką mi opisałeś, nie jest zdrowa.Sam musiałeś zacząć działania, które w końcu doprowadziły do tego, że An'desha się od ciebie odsunął; nie możesz zdradzić swego powołania.Musiał wyzdrowieć, nawet jeżeli oznaczało to odejście od ciebie.Śpiew Ognia znów się zarumienił i zanim zdołał się powstrzymać, odwrócił się ku kestra'chern, ogarnięty rosnącym gniewem, który szukał ujścia.- Ale Karal zepsuł wszystko! Poprowadził An'deshę w kierunku, którego w ogóle nie przewidywałem! - wybuchnął, mówił coraz głośniej, w miarę jak czuł coraz większy ucisk w gardle i ściskał pięści w ledwie powstrzymywanej wściekłości.- Do licha z nim! Nie ma pojęcia o tym, jak muszę nad sobą panować, mogłem zabić go sto razy, żeby usunąć go z naszego życia! - jego wściekłość przeradzała się w żądzę mordu.- Nadal mogę! - wrzasnął.- Chciałbym tego!W przeciwnym kącie komnaty Aya ćwierknął przenikliwie, a jednocześnie rozpadł się wazon.Srebrny Lis nawet się nie skrzywił, ale dźwięk tłuczonego szkła uśmierzył gniew Śpiewu Ognia bardziej skutecznie, niż kubeł zimnej wody wylany na głowę.Mag spojrzał na szklane odłamki, czując, że usta mu się otwierają.“Co ja robię? Od czasów, kiedy byłem uczniem, nie straciłem nad sobą panowania! Co się ze mną dzieje? Gdzie moja samokontrola?”- Śpiewie Ognia, gdyby nie był to Karal, pojawiłby się ktoś inny - powiedział spokojnie Srebrny Lis w martwej ciszy.- Skoro An'desha to półkrwi Shin'a'in, zapewne zajęłaby się nim Ouerna.Nie wyobrażam sobie, że Zaprzysiężona Bogini mogłaby zostawić go w stanie, który wczoraj mi opisałeś.Musiał dojrzeć i wyrosnąć, a oprócz zniszczenia jego umysłu nic, co byś zrobił, nie mogło tego zmienić.“Przyznałem, że chcę zabić Karala, a on nic nie mówi.Czy mu nie zależy?”- Jak byś się czuł, gdyby była to Querna, a nie Karal? - naciskał Srebrny Lis.- Czy byłoby ci łatwiej, kiedy by od ciebie odchodził? Czy byłbyś mniej rozgniewany niż teraz?“Oczywiście, że mu zależy, po prostu zdaje sobie sprawę, że wciąż panuję nad sobą na tyle, by nie zabić Karala.Na pewno?”- Nie - powiedział powoli.- Nie.Gdyby była to Querna, prawdopodobnie wyszłoby jeszcze gorzej.Karal nie ma takiego autorytetu, jaki ona posiada; Zaprzysiężona Bogini skierowałaby uwagę An'deshy w stronę mistycyzmu jeszcze szybciej niż Karal.Dopiero teraz Srebrny Lis wstał i zajął miejsce na sofie obok Śpiewu Ognia, choć nie usiłował go dotykać.- Jak sam powiedziałeś, gdyby to Querna pomogła mu szukać odpowiedzi na pytania, straciłbyś go jeszcze szybciej - odezwał się kestra'chern cicho.- An'desha i Karal razem brnęli przez mgłę niepewności w poszukiwaniu prawdy i dzięki temu miałeś go przy sobie dłużej.Nie możesz utrzymać pisklęcia w skorupce, przyjacielu, niezależnie od tego, jak bardzo się starasz.Śpiew Ognia nie miał na to odpowiedzi, ale Srebrny Lis chyba jej nie oczekiwał.“Świetnie, nie mogłem go utrzymać - ale dlaczego w ogóle musiał się ode mnie odsunąć?”- Jego duch został zraniony na wiele sposobów, o których ty ani ja, dzięki bogom, nie będziemy nigdy mieli pojęcia - ciągnął Srebrny Lis z zamyśleniem w niebieskich oczach.- Rozmawiałem z nim po moim przyjeździe, kiedy dowiedziałem się o twoich kłopotach.“Rozmawiał? Nie wiedziałem o tym.”Srebrny Lis przerwał i uśmiechnął się lekko.- Od razu wiedziałem, że nie pomogę mu w jego poszukiwaniach, ale czegoś się dowiedziałem.Może nigdy nie nawiąże silnej emocjonalnej więzi z inną osobą - nie dlatego, że nie jest do tego zdolny, ale z innych powodów.Widział, jak uczucia mogą stać się bronią w ręku takiego kogoś bez skrupułów, jak Zmora Sokołów, i według mnie unika więzi emocjonalnych ze strachu przed wykorzystaniem ich w ten sposób - kestra'chern na chwilę zamknął oczy.- Dla niego najlepsza i najpewniejsza może się okazać ścieżka ducha i intelektu, a nie serca.Dla twojego dobra chciałbym, żeby było inaczej, ale tak sądzę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]