Podobne
- Strona startowa
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo (3)
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (3)
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd (2)
- Dav
- Tony Buzan Podrecznik szybkiego czytania (
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Dunant Sarah Krew i Piękno
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Klinga przytaknęła żałośnie. Zwięte słowa rzekła.Dodałaby coś jeszcze, ale w tej samej chwili usły-szała znajome głosy dobiegające spod krawędzi klifu.Prawie natychmiast Tad ostrzegawczo wskazał dziobem trzy szybko zbliżają-ce się gryfy, które mogły być tylko jego rodzicami i bratem. Do kompletu potrzeba nam tylko Judeth i Aubriego mruknęła Klinga,z rezygnacją myśląc o długim i skomplikowanym pożegnaniu, co znacznie skróciświatło dzienne, przy którym mogli podróżować. Narzekasz czy żądasz? Komandor Judeth stanęła na progu kwater Sre-brzystych, uśmiechając się.Nie była Kaled a in; jej włosy, zanim stały się śnież-nobiałe, były ciemnoblond, a oczy przejrzyste i szarozielone.Była jednym z ge-nerałów Urtho i rozumiała rolę oddziałów złożonych z nieludzi, dowodząc nimiz wyczuciem i troską i wszyscy byli szczęśliwi, że znalazła się wśród k Leshya,gdy ostatnia Brama się zapadła.Wielokrotnie dowodziła swej odwagi, tak pod-czas przemierzania ziem nękanych burzami magicznymi, jak i w Białym Gryfie.48Ze swym partnerem Aubrim rozpoczęła organizację Srebrzystych i naznaczyłaich piętnem swej osobowości.Ona jedyna nosiła coś na podobieństwo munduru;czarną tunikę i nogawice, pozostałość po starych strojach.Gryfia odznaka lśniładumnie na elegancko odzianej piersi.Podeszła do lądowiska, mierząc Tada i Klingę taksującym spojrzeniem. Czy mam rozumieć, iż twoja uwaga sugerowała, że mogę przyczynić siędo opóznienia odlotu? spytała.Klinga zaczerwieniła się, a starsza kobieta pozwoliła, by po jej wargach prze-mknął cień uśmiechu. Zapewniam was, Aubri i ja przyszliśmy tu tylko po to, aby upewnić się, żewasi drodzy krewni nie będą przeszkadzać rzuciła sucho i odchrząknęła. Baczność! zawołała głosem, którym dowodziła tysiącami, gdy tylkoBursztynowy %7łuraw i Zimowa Aania pojawili się na ścieżce. Ruszać się, że-gnać się, z życiem! To nie wakacje, tylko operacja wojskowa! Do dzieła! Dzięki bogom szepnęła Klinga, gdy ich rodzice rzucili się wypełniaćrozkaz. Może jednak wylecimy stąd przed południem! Za kwadrans odparła pewnie Judeth. Albo wszyscy, zanim się obej-rzycie, zaliczycie karny tor przeszkód!Klinga zaśmiała się Judeth nie składała czczych deklaracji i spełniłaby swąpogróżkę.To, co zapowiadało się jako trudny odlot, przemieniło się w radosne pożegna-nie, nawet gdy zbliżyły się rozczulone rodziny.Mogło być tylko lepiej.ROZDZIAA TRZECIDługo po tym, jak Srebrna Klinga i Tadrith zniknęli z zasięgu jego niezwy-kłego wzroku, Skandranon wpatrywał się w połacie niebieskiego bezchmurnegonieba.Kilka razy oszukiwał się, że czarna kropka na horyzoncie to oni, ale dał zawygraną; jego wzrok stopniowo tracił ostrość, a myśli zaczęły wędrować.Był rozdarty między dumą i niepokojem.Ich odlot zostałby przez wszystkichuznany za bardzo dobry: stylowy, szybki, profesjonalny.%7ładnych pokazów lataniaz figurami, ani jednego błędu w manewrowaniu.Gdyby on był w wieku Tadai miał taką widownię, kusiłoby go popisanie się paroma sztuczkami.I byłyby duże szansę na to, że wykonałbym je pierwszorzędnie.Ale z drugiejstrony wyrobiłem już swój limit popisów.Ponieważ wschodzące słońce świeci-ło mu prosto w oczy, dalsze wypatrywanie przestawało mieć sens.Powstrzymałwestchnienie i nakazał obolałemu żołądkowi, aby się pilnował; system trawien-ny gryfów i tak był wystarczająco delikatny, nie potrzeba mu było wrzodów zezmartwienia.Cóż, polecieli.Mój pisklak naprawdę się opierzył, przestał być podrostkiemi teraz.leci w swoją stroną po własne przygody.Prawdziwe przygody, a niewysokie wyniki na torze przeszkód.Zapracuje na rozgłos zupełnie jak ja.Popatrzył na Zhaneel i w jej wzroku dostrzegł odbicie swojej dumy i lęku.Nieokazałaby ich przed chłopcem i rzeczywiście przybrała dzielny i radosny wyraztwarzy, ale wiedział, że denerwował ją ten nagły odlot.Próbował wyglądać na absolutnie pewnego siebie, ale musiał stoczyć walkęze swym sercem i wcale nie był pewien wygranej.Przygody.Ha! Kiedy przygodynie były jego udziałem, nie uważał, że ich poszukiwanie było takim doskona-łym pomysłem.Czy Tad był gotowy? W czasie wojny nie mieli wyboru, musielistawić czoło niebezpieczeństwu, czy byli gotowi, czy nie, ale teraz mieli pokóji wydawało mu się, że mogli sobie pozwolić na większą ostrożność.Rozpościerał skrzydła w miarę, jak rosła pokusa, aby wzbić się i polecieć zanimi.Mógłbym trochę poćwiczyć.Lady Cinnabar zawsze mi powtarza, że powi-nienem więcej latać.A gdybym przypadkiem przeciął ich kurs. Obiecałeś, że nie polecisz jako skrzydłowy, kiedy dzieci wyprawią się naposterunek szepnęła Zhaneel na tyle cicho, aby nikt inny nie mógł jej usłyszeć.50 Pamiętaj.Obiecałeś.Psiakrew.Obiecał.A ona czytała w nim jak w otwartej księdze.Rozpostarłskrzydła i ostentacyjnie je strzepnął. Cieszę się, że nie muszę lecieć powiedział, by zapewnić ją, że słyszałi pamięta o obietnicy.Oczywiście, ostatniej nocy przyłapała go w chwili niezwy-kłej słabości, ale nie zmieniało to faktu, że złożył przyrzeczenie.Jeśli Czarny Gryfnie potrafił dotrzymać słowa danego żonie, kto mu zaufa?Aubri parsknął kpiąco: Nie byłbyś w stanie odbyć takiego lotu, ptaku rzucił. Są od ciebiedużo młodsi i przede wszystkim w lepszej formie.Skan szykował się do ciętej riposty, ale nagle zamilkł, myśląc.Tym razem nieda Aubriemu wygrać! Och, teoretycznie mógłbym powiedział tonem starej matrony. Tobiesię udało, a jestem w lepszej formie od ciebie.Co więcej, Tad ciągnie koszyk,więc poleci w tempie, które nawet ty mógłbyś utrzymać.Ale w czym rzecz? Comiałbym udowadniać? %7łe jestem na tyle głupi, aby wyruszać w bezcelową podróżtylko po to, aby pokazać, że dorównuję młodzikowi? Byłaby to strata czasu, naktórą mnie nie stać.Aubri wyglądał na zaskoczonego i zawiedzionego, że tym razem Skan nienadął się i nie zaczął przechwalać.Zhaneel rzuciła mu wdzięczne spojrzenie, zapowiadające kolejny interesującywieczór i kojące zranioną dumę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]