Podobne
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Wojciech Markert Generał brygady Stanisław Sosabowski
- Pagaczewski Stanislaw Gabka i latajace talerze (4)
- brzozowski stanisław legenda młodej polski
- Pagaczewski Stanislaw Porwanie profesora Gabki (2)
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (SCAN dal 1
- Estep Jennifer Akademia mitu 02 Pocałunek Gwen Frost
- Tolkien J R R Niedokonczone opowiesci T II
- Szklarski Alfred 6 Tomek wsrod lowcow glow
- KRZYŻACY tom I H. Sienkiewicz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- letscook2011.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak właśnie działo się jednego razu.Słonko grzało, cicho było w pracowni, przekaźniki ćwierkały i słychać było tylko rymowanie na dwa głosy.- Obmawian? - rzucił Turl.- Szczawian.- Zenek?- Tlenek.- Motylek?- Etylek.- Granat? - Wanad.- Ksieni?- Utleni.- Kniaź?- Maź.- Cóż, u licha, wciąż tylko chemia! - obruszył się Trurl.- Nie możesz ruszyć innym konceptem? Ubit!- Rubid.- Ożłopan?- Propan.- Stryjna?- Poliwalencyjna.- Przodek?- Jodek.- Sylen?- Etylen.- Dość tej chemii! - zgniewał się Trurl, widząc, że tak może to iść w nieskończoność.- A to czemu? - zaoponował Cyfranek.- Nic mi jej nie wzbrania.Nie można zmieniać reguł w toku gry!- Nie mądrz się! Nie będziesz mnie uczył, co można, a czego nie można.Tymczasem malec rzekł spokojnie:- Teraz ty.Benzen? Trurl milczał.- Hafn? Beryl? Ferryt? Azot? Dziękuję, wygrałem! - rzekł Cyfranio.Trurl dyszał przez chwilę, rozglądając się za śrubokrętem, lecz opanowawszy irytację, rzekł:- Dość na dziś zabawy.Zajmiemy się teraz sztuką wyższą, a mianowicie filozofią, jest to bowiem królowa nauk i jako taka dotyczy absolutnie wszystkiego.Spytaj mnie o coś, a udzielę ci odpowiedzi dwa razy, raz zwyczajnie, a raz filozoficznie!- Czy cieplica to wystygła zimnica? - spytała maszynka.Trurl odchrząknął i rzekł:- Nie, nie o takie pytania idzie - to dotyczy tylko słownika.- Ale powiedziałeś przecież, że filozofia dotyczy wszystkiego! - upierał się Cyfranek.- Spytaj mnie o coś innego, kiedy ci mówię!- Dlaczego dobry złodziej nie jest tym samym, czym zły dobrodziej?- Skąd bierzesz takie idiotyczne pytania?! - obruszył się Trurl.- No dobrze.Nie masz jeszcze wprawy, to zrozumiałe.Czy wiesz, czego pragniesz?- Poróżniczkować sobie trochę.- Nie w tej chwili, ośle, tylko w życiu!- Pragnę sławy większej niż twoja!- Jest to rzecz płonna, niegodna starań, a już na pewno nie nadaje się na życiowy cel!- To czemu wieszasz na ścianach wszystkie dyplomy i odznaczenia?- Tak sobie! To nie ma znaczenia.Nie przeszkadzaj mi wciąż, bo cię zaraz przeprogramuję!- Nie możesz tego zrobić, byłoby to nieetyczne.- Dosyć tego.Idziemy na strych - zrobię ci pokazową lekcję filozofii, tylko słuchaj, ucz się i nie przerywaj mi wciąż!Poszli więc, Trurl przystawił do dymnika drabinę, wlazł na nią, za nim wspiął się Cyfranek i obaj stanęli na dachu, skąd rozpościerał się rozległy widok.- Spójrz na drabinę, po której weszliśmy ze strychu - powiedział życzliwie Trurl.- Kupiłem ją okazyjnie, a że była zbyt długa i nie chciałem jej skracać, boż porządne drewno, wybiłem w dachu dziurę i wysunąłem nadmiar przez ten otwór.Jak widzisz, wystaje teraz dwa metry ponad dach.Kiedy włazisz na nią z dołu, każdy twój krok, postawiony na kolejnym szczeblu, ma sens zarazem jednoznaczny i wyraźny.Lecz jeśli będziesz leźć dalej, zostawiwszy pod sobą strych i dach, sens, jaki tkwił w poprzednich twoich stąpnięciach, ulotni się na poziomie kalenicy i już żadnego żadnego wtedy nie będzie, jak tylko ten, który sam włożysz w swe poczynania! Więc wolno mówić: “włażę na dach”, kiedy spytają o to, po co stawiamy nogi na niskich szczeblach, ale nie można już odpowiadać tak samo, kiedy się wysoko zalezie! Tam, na górze, mój Cyfraniu, trzeba już samemu wymyślać sobie cele i sensy.In ovo jest to cała teoria wyższych butów, czyli rozumu, który wychynąwszy z koziołków i awantur materii, poczyna się dziwować temu, że jest właśnie rozumny, i nie wie, co by miał z sobą począć, jako też, co oznacza ta jego rozterka! Zapamiętaj me słowa, bo to nader głęboka przypowieść z wydźwiękiem filozoficznym!- Czy nie znaczy to, że zaniosło nas zbyt wysoko? - spytał maluch.- Poniekąd z samego impetu, bo ten proces leci bez pohamowania, kiedy nabierze już rozpędu.Teraz skup się, bo będę ci mówił o różnicy między tym, co możliwe, i tym, co niemożliwe.- Sam słyszałem, jak mówiłeś wujkowi Klapaucjuszowi, że możesz wszystko! - wypalił Cyfranio.- Będziesz ty wreszcie cicho? Mówiłem to w innym sensie.Wiedza likwiduje zdziwienie, bo tego, kto wszystko wie, nic nie zaskoczy! Toteż nic nie może mnie zadziwić, uważasz?- A gdyby zaszło to, co masz za niemożliwe, też byś się nie zdziwił?- Nie mów głupstw.To, co niemożliwe, nie może zajść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]