Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Hume Dav
- Sławomir Nowakowski Uroda i zdrowie
- King Stephen Miasteczko Salem (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na to Winnetou wyciągnął do mnie rękę i odrzekł z błyszczącymi oczyma: Masz słuszność.Jesteś wolny, a tamte blade twarze również, z wyjątkiem tego, który sięnazywa Rattler.Darzysz mnie zaufaniem, więc i ja ci go nie odmawiam. Zaufasz mi tak jak ja tobie.Zaczekaj tylko trochę.Chodz teraz do ojca! Tak, chodzmy! Muszę go zobaczyć z bliska, bo gdy Old Shatterhand uderzy, łatwo możenastąpić śmierć, choć sam nie miał zamiaru jej zadać.Podeszliśmy do cedru i rozwiązaliśmy ręce wodzowi.Winnetou zbadał go i rzekł: %7łyje, ale nieprędko się zbudzi i będzie go długo bolała głowa.Nie mogę tutaj, pozostać,przyślę mu więc kilku ludzi.Niech mój brat Old Shatterhand pójdzie ze mną!142Pierwszy raz wyraził się o mnie ,,mój brat.Ileż razy pózniej słyszałem to z jego ust, a jakpoważnie, wiernie i szczerze brzmiały zawsze te słowa!Poszliśmy znowu ku rzece i przepłynęliśmy na drugą stronę.Czerwonoskórzy z niecier-pliwością czekali na nas na brzegu.Widząc nas płynących spokojnie obok siebie, zauważyli,że jesteśmy w zgodzie, i musieli także uznać, że niesłusznie byłem przedmiotem ich szyder-stwa i śmiechu.Kiedy wyszliśmy na brzeg, Winnetou wziął mnie za rękę i rzekł donośnymgłosem: Old Shatterhand zwyciężył.On i jego trzej towarzysze są wolni! Uff, uff, uff! zawołali Apacze.Tangua stał na boku i patrzył ponuro przed siebie.Miałem się z nim jeszcze policzyć, gdyżnależało go ukarać, i to nie tylko z naszego powodu, lecz także ze względu na przyszłość zewzględu na tych białych, z którymi mógł się jeszcze zetknąć.Winnetou przeszedł wraz ze mną obok niego, nie rzuciwszy nań okiem, i zaprowadziłmnie do słupów, do których przywiązani byli moi towarzysze. Jesteśmy ocaleni! zawołał Sam. Już nas nie sprzątną! Człowieku, mężu, przyjacielu,młodzieńcze, greenhornie, jak wam się to udało?Winnetou podał mi swój nóż mówiąc: Odetnij ich! Zasłużyłeś na to, żebyś sam to uczynił.Zrobiłem to.Ledwie moi towarzyszepoczuli się wolni, rzucili się na mnie, wzięli w swoich sześć ramion i zaczęli tak ściskać ignieść, że aż mnie strach zdjął.Sam pocałował mnie nawet w rękę, a z małych oczek kapałymu łzy w bór jego zarostu, gdy mówił; Sir, jeśli wam to kiedyś zapomnę, to niech mnie połknie pierwszy niedzwiedz, któregospotkam.Jak zabraliście się do tego? Zniknęliście.Tak bardzo obawialiście się wody, żewszyscy myśleli, iż utonęliście. Czyż nie powiedziałem: jeśli utonę, będziemy ocaleni? Old Shatterhand tak powiedział? spytał Winnetou. A więc to wszystko było tylkoudane? Tak potwierdziłem. Mój brat wiedział, co robi.Przypuszczam, że popłynął tuż pod wodą przeciw prądowi, apotem w dół rzeki.Mój brat jest nie tylko mocny jak niedzwiedz, lecz także chytry jak lis naprerii.Kto jest jego wrogiem, ten musi się mieć na baczności. A Winnetou był moim wrogiem? Byłem nim, lecz już nie jestem. Więc nie wierzysz już temu kłamcy, Tanguy, lecz mnie?Spojrzał na mnie znowu tak poważnie i długo jak na tamtym brzegu, podał mi rękę i od-rzekł: Twoje oczy są dobre, a twoim rysom obca jest nieuczciwość.Wierzę ci.Włożyłem zdjęte uprzednio ubranie, wyjąłem z kieszeni puszkę od sardynek i rzekłem: Mój brat Winnetou trafił w sedno.Udowodnię mu to zaraz.Myślę, że pozna to, co mu te-raz pokażę.Wyjąłem zwinięty kosmyk włosów, wyprostowałem i podałem Winnetou.W pierwszejchwili sięgnął po nie ręką, lecz nie dotknął, zaskoczony zupełnie tą niespodzianką cofnął się okrok i zawołał: To moje włosy! Kto ci je dał? Inczu-czuna wspomniał, że byliście przywiązani do drzew, gdy naraz dobry Wielki Duchzesłał wam niewidzialnego wybawcę.Tak, był on niewidzialny, gdyż nie mógł pokazać sięKeiowehom, lecz teraz nie ma już potrzeby kryć się przed nimi.Teraz już chyba uwierzysz,że byłem zawsze twym przyjacielem, a nie wrogiem. Więc to ty.ty.ty nas odwiązałeś? Więc tobie zawdzięczamy i wolność, i życie! wy-buchnął, wciąż jeszcze bardzo stropiony, chociaż był człowiekiem, którego nie łatwo było143wprawić w zdumienie ani zaskoczyć.Następnie wziął mnie za rękę i zaprowadził na miejsce,na którym obserwując nas ustawicznie, stała jego siostra.Zatrzymał się przed nią wraz zemną i powiedział: Nszo-czi widzi tu dzielnego wojownika, który wyswobodził potajemnie mnie i ojca, kie-dy Keiowehowie przywiązali nas do drzew.Niechaj Nszo-czi mu podziękuje!Po tych słowach przycisnął mnie do siebie i pocałował w oba policzki.Ona podała mi rękęi rzekła tylko jedno słowo: Przebacz!Miała podziękować, a tymczasem prosiła o przebaczenie! Dlaczego? Zrozumiałem to do-brze.Wyrządziła mi w duszy krzywdę.Znała mnie lepiej niż inni, a mimo to, gdy dla podstę-pu udawałem tchórzostwo, uwierzyła, że to jest prawda.Uważała mnie przez chwilę za bo-jazliwego, niezgrabnego mazgaja i przeproszenie za to mylne mniemanie było dla niej sprawąważniejszą od podziękowania, którego domagał się Winnetou.Uścisnąłem jej rękę i odrze-kłem: Nszo-czi przypomina sobie zapewne wszystko, co jej powiedziałem.Teraz to nastąpiło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]