Podobne
- Strona startowa
- Walter Schellenberg Wspomnienia
- Walter Miller Kantyk dla Leibowitza
- James P.D Czarna wieza
- Terry Pratchett Ruchome Obrazki
- King Stephen Christine
- Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 3 Excalibur (3)
- Eddings, Dav
- Lesio
- Andrew Hunt, Dav
- Anderson Marina Mroczny Sekret
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze jedna lampka paliła się w niszy teologii moralnej, gdzie jakaś postać w sukni studiowała stary rękopis.Było już po prymie i zwykle o tej porze dnia większość wspólnoty przystępowała do swoich zajęć w opactwie, kuchniach, salach wykładowych i kancelarii, pozostawiając bibliotekę prawie pustą aż do późnego popołudnia i rozpoczęcia lectio devina[56].Tego jednak ranka w podziemiu było sporo mnichów.Trzej mnisi przechadzali się w cieniu panującym za nową machiną.Dłonie wsunęli w rękawy i przyglądali się czwartemu mnichowi, który stał u stóp schodów.Ów czwarty mnich patrzył cierpliwie w stronę piątego mnicha, który zajął stanowisko na podeście schodów i patrzył w stronę wejścia na schody.Brat Kornhoer pochylał się nad swym urządzeniem niby niespokojny ojciec, ale kiedy nie mógł już znaleźć drutów, które trzeba by ułożyć inaczej, ani niczego do poprawienia, wycofał się do niszy teologii naturalnej i czekał, pogrążywszy się w lekturze.Zrozumiałe byłoby, gdyby w ostatniej chwili raz jeszcze przypomniał pokrótce instrukcje swojemu zespołowi, ale w końcu postanowił zachować milczenie i jeśli jakakolwiek myśl, że oto nadchodzi moment osobistej chwały, przemknęła mu przy tym czekaniu przez głowę, wyraz twarzy klasztornego wynalazcy nie zdradzał tego w najmniejszym stopniu.Ponieważ opat nie raczył popatrzeć na demonstrację machiny, brat Kornhoer nie pokazywał po sobie, by oczekiwał na czyjeś oklaski, i przemógł nawet swoją skłonność do obrzucania dom Paula spojrzeniem pełnym wyrzutu.Niski gwizd od strony schodów znowu postawił całą suterenę w stan gotowości, chociaż już przedtem było kilka fałszywych alarmów.Najwyraźniej nikt nie zawiadomił sławnego thona, że cudowny wynalazek czeka w podziemiu na jego spojrzenie.Oczywiście, jeśli nawet mu o nim napomknięto, z pewnością pomniejszono jego wagę.Ojciec opat już zadbał o to, żeby musieli przestępować z nogi na nogę ze zniecierpliwienia.Takie właśnie uwagi wymieniali między sobą wymownymi spojrzeniami przez cały czas czekania.Tym razem nie był to fałszywy alarm.Mnich, który pełnił straż u szczytu schodów, obrócił się z namaszczeniem i skłonił się w stronę piątego mnicha, stojącego na podeście poniżej.- In principio Deus[57] - powiedział łagodnie.Piąty mnich obrócił się i skłonił w stronę czwartego mnicha, stojącego u stóp schodów.- Caelum et termin creavit - wyszeptał czwarty.Czwarty mnich zwrócił się w stronę trzech, którzy przechadzali się obok machiny.- Vacuus autem erat mundus - obwieścił.- Cum tenebris in superficie profundorum - ozwała się chórem mała grupka.- Ortus est Dei Spiritus supra aquas - zawołał brat Kornhoer, ze szczękiem łańcuchów odkładając książkę na półkę.- Gratias Creatori Spiritui[58] - odpowiedział cały zespół.- Dixitque Deus: “Fiat lux"[59] - rzekł wynalazca tonem rozkazu.Strażnicy ze schodów zeszli, żeby zająć swoje stanowiska.Czterech mnichów obsługiwało kierat.Piąty mnich krzątał się przy dynamie.Szósty wspiął się na drabinę i usiadł na samej górze na ławeczce, dotykając głową zwornika łuku sklepienia.Nasunął na twarz maskę zakopconego pergaminu, żeby chronić oczy, a następnie wymacał uchwyt lampy i śrubkę regulującą, a przez ten czas zdenerwowany brat Kornhoer przyglądał mu się z dołu.- Et lux ergofacta est - powiedział, kiedy znalazł śrubkę.- Lucern esse bonom Deus vidit - zawołał wynalazca do piątego mnicha.Piąty mnich, przyświecając sobie świecą, pochylił się nad dynamem, by po raz ostatni spojrzeć na splątane połączenia.- Et secrevit lucern a tenebris - oznajmił wreszcie, kontynuując czytanie.- Lucern appellavit “diem" - ozwał się chór przy kieracie - et tenebras “noctes".Przy tych słowach położyli ramiona na belkach kołowrotu.Osie zatrzeszczały i zajęczały.Dynamo z koła od wozu zaczęło się obracać, aż jego niski warkot przeszedł w jęk, a wreszcie w pisk, coraz mocniej, kiedy mnisi napinali mięśnie i sapali przy napędzie.Strażnik dynama patrzył z niepokojem, jak szprychy rozsuwają się i zmieniają mgiełkę wraz ze wzrostem szybkości obrotów.- Vespere occaso[60] - zaczął, ale przerwał, aby oblizać dwa palce i dotknąć nimi połączeń.Przeskoczyła iskra.- Lucifer! - wrzasnął i rzucił się do tyłu, ale potem dokończył niewyraźnie: - ortus est primo die[61].- STYK! - rzekł brat Kornhoer, kiedy thon Taddeo schodził już po schodach ze swoim asystentem.Mnich na drabinie zetknął ze sobą ramiona łuku.Nagle psss.! i oślepiające światło wypełniło podziemie jasnością, jakiej nie widziały ludzkie oczy od dwunastu wieków.Grupka przystanęła na schodach.Thon Taddeo zaklął w swoim rodzimym języku.Cofnął się o krok.Opat, który nie widział ani próby machiny, ani nie wierzył nazbyt entuzjastycznym ocenom, zbladł i umilkł w połowic zdania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]