Podobne
- Strona startowa
- Walter Schellenberg Wspomnienia
- Miller Walter Kantyk dla Leibowitza
- Lackey Mercedes Strzaly Krolowej (2)
- Ryszard KapuÂściński Heban
- Przyladek delfinow Anatol Moszkowski
- McCammon Robert R Godzina wilka
- Tim McNeese The St. Lawrence River (2005)
- 02 Terry Brooks Mroczne Widmo
- Wolski Marcin Agent Dolu (2)
- Karol Marks Walki klasowe we Francji
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cztery nogi psa były całkiem zdrowe, a trzecia para dyndała bezsensownie po bokach.Kobieta miała jedną głowę równie bezużyteczną jak dodatkowe nogi psa.Była to mała głowa, głowa cherubina, która nigdy nie otwierała oczu.Nie dawała żadnego znaku, że uczestniczy w oddychaniu albo myśleniu pani Grales.Kiwała się bezużytecznie na ramieniu, ślepa, głucha, niema i żywa tylko tak, jak żywe są rośliny.Może nie miała mózgu, gdyż nie przejawiała żadnej niezależnej świadomości ani osobowości.Pierwsza twarz pani Grales była stara, pomarszczona, natomiast zbędna głowa zachowała rysy dziecinne, chociaż wiatr nadał im wyrazistości i pociemniały od pustynnego słońca.Stara kobieta dygnęła, kiedy się zbliżali, a jej pies cofnął się, warcząc.- Dobry wieczór, ojcze Zerchi - powiedziała, przeciągając słowa - przyjemnego wieczoru ojcu i bratu też.- Witamy, pani Grales.Pies zaszczekał, najeżył się i zaczął szaleńczy taniec, co jakiś czas rzucając się z obnażonymi kłami do łydek opata.Pani Grales czym prędzej walnęła swego ulubieńca koszykiem.Pies chwycił zębami za koszyk i zaatakował swoją panią.Pani Grales utrzymywała go na odległość dzięki koszykowi i po paru energicznych ciosach pies wycofał się i usiadł, warcząc przy bramie.- Widzę, że Priscilla jest w znakomitym humorze - zauważył grzecznie Zerchi.- Czy będzie miała szczenięta?- Proszę o rozgrzeszenie, wasze wielebności - odparła pani Grales - ale nie może oszczenić się, diabelskie nasienie! To przez mojego chłopa! Zaczarował biednego szczeniaka, bo czary to jego miłość, i przez to wszyscy się jej boją.Błagam o rozgrzeszenie, wasze wielebności, że jest tak wstrętna.- W porządku.Dobranoc, pani Grales.Ale okazało się, że odejście nie będzie takie łatwe.Złapała opata za rękaw i odsłoniła bezzębne dziąsła w uśmiechu, któremu nie sposób było się oprzeć.- Chwileczkę, proszę ojca, tylko chwileczkę dla starej kobiety od pomidorów, jeśli ma ojciec choć odrobinę czasu.- Jakże, będzie mi przyjemnie.Joszua uśmiechnął się z ukosa do opata i ruszył, żeby wynegocjować z psem prawo do przejścia.Priscilla przyglądała mu się z wyraźną pogardą.- Tutaj, proszę ojca, to dla ojca - mówiła pani Grales.- Proszę wziąć ten drobiazg do swojego pudełka.O tutaj.- Monety brzęczały, a Zerchi protestował.- Nie, nie; proszę brać, proszę - nalegała.- Och, wiem, co zawsze ojciec mówi, bo się trapi, ale ja nie jestem taka biedna, jak można sobie pomyśleć.A ojciec musi pomagać innym.Jeśli ojciec nie weźmie, wtedy ten nicpoń, mój mąż, zabierze mi je i przeznaczy na dzieło diabła.Proszę.sprzedałam pomidory i dostałam dobrą cenę, i kupiłamjedzenia na cały tydzień i nawet cacko dla Racheli.Niech ojciec bierze.Proszę.- To bardzo miło.- Wrrrrr! - dobiegł władczy dźwięk od strony bramy.- Wrrrr! Hau! Hau! Wrrrrrrrrr! - po czym nastąpiła szybka seria jazgotów i szczęknięć i Piriscilla umknęła, wyjąc.Joszua wrócił z dłońmi ukrytymi w rękawach.- Ugryzła cię?- Wrrrrrrr! - odparł mnich.- Cóżeś na Boga jej zrobił?- Wrrrrrr! -powtórzył brat Joszua.- Hau! Hau! Wrrrrrrrr! - a następnie wyjaśnił: - Priscilla wierzy w wilkołaki.Dlatego tak jazgotała.Teraz możemy przejść przez bramę.Pies zniknął, a pani Grales znowu chwyciła opata za rękaw.- Jeszcze tylko minutkę, proszę ojca, i nie będę już ojca zatrzymywać.Chodzi o małą Rachelę.Trzeba pomyśleć o chrzcie i chciałam zapytać, czy mogę liczyć na zaszczyt.- Pani Grales - tłumaczył jej łagodnie - proszę pójść do księdza ze swojej parafii.On musi się tym zająć, nie ja.Ja nie mam parafii, tylko opactwo.Proszę porozmawiać z księdzem Selo od Świętego Michała.W naszym kościele nie ma nawet chrzcielnicy.Kobiety nie mają wstępu, tylko na galerię.- W kaplicy sióstr jest chrzcielnica i kobiety mogą.- To sprawa księdza Selo, nie moja.Trzeba wszystko zapisać w pani parafii.Tylko w nagłym wypadku mógłbym.- No, no, to wiem, ale widziałam się z księdzem Selo.Zabrałam Rachelę do jego kościoła, a ten głupiec nie chciał nawet jej tknąć.- Odmówił ochrzczenia Racheli?- No właśnie, co za głupiec.- Mówi pani o księdzu, pani Grales, i on wcale nie jest głupcem, znam go dobrze.Musi mieć jakieś powody, skoro odmawia.Jeśli się pani z tym nie zgadza, proszę pójść do kogoś innego.ale nie do księdza zakonnego.Proszę pomówić na przykład z kapłanem od Świętej Małgorzaty.- No, to też zrobiłam.- Zapowiadała się rozwlekła opowieść o potyczkach, jakie stoczyła, żeby ochrzczono Rachelę.Mnisi słuchali cierpliwie, ale w pewnym momencie Joszua chwycił opata za ramię nad łokciem.Jego palce coraz bardziej zagłębiały się w ramię Zerchiego, aż opat skrzywił się z bólu i wolną ręką uwolnił się z uścisku.- Co czynisz? - szepnął, ale potem zauważył wyraz twarzy mnicha.Joszua utkwił wzrok w starej kobiecie, jakby była bazyliszkiem.Zerchi podążył za jego spojrzeniem, lecz nie zobaczył niczego dziwniejszego niż zazwyczaj.Dodatkowa głowa była na pół zakryta rodzajem woalki, ale ten widok przecież nie był obcy bratu Joszui
[ Pobierz całość w formacie PDF ]