Podobne
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)
- Diane Adams & RJ Scott In the Shadow of the Wolf 3 Splintered Lies
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Cherie Carter Scott Jesli milos
- Scott Justin Blekitne Bractwo (2)
- Personalizm Czy Socjalizm
- Morris West Arcydzielo (2)
- Harry Harrison Planeta Smierci 4
- Masterton Graham Ikon
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stali przy schodach, a policjanci próbowali wytłumaczyć im, co się stało.Spod naszego domu wynoszono rozkładające się zwłoki.Nie było już żadnej nadziei.Kiedy rodzice weszli do salonu, przekonali się, że okrutna Opatrzność okazała się również łaskawa - otrzymali to, na co wielu innych rodziców czekało na próżno: mogli się pożegnać z dziećmi.Nie opiszę scen radości i bólu, jakie tego wieczoru miały miejsce w naszym domu, bo te stały się udziałem tamtych rodzin.Kiedy już wszystko wyjaśniono, padły słowa pożegnania i popłynęły łzy, a uwalane ziemią ciała ułożono na trawniku na prześcieradłach i zidentyfikowano na podstawie strzępków ubrań, przyprowadzono starego człowieka zakutego w kajdanki.Towarzyszył mu właściciel domu i rozespany prawnik.Kiedy starzec ujrzał ciała na trawniku, nie usiłował się wykręcać, a jego przyznanie się do winy zostało nagrane.Żadne z rodziców nie musiało na niego patrzeć i żaden z chłopców nie musiał znowu znosić jego widoku.Jednak rodzice i dzieci wiedzieli, że już jest po wszystkim, że już żadna rodzina nie zostanie rozdzielona, jak rozdzielono nas.Wtedy chłopcy zniknęli, jeden po drugim, tak, jak się zjawili.Odeszli też rodzice.Oddalali się w milczeniu, przejęci bólem i nabożną czcią, bo koszmar skończył się w tę noc litości i sprawiedliwości.Scotty odszedł jako ostatni.Siedzieliśmy w trójkę w salonie, chociaż światła na zewnątrz świadczyły o tym, że policja nadal wykonuje swoją pracę.Krystyna i ja dokładnie pamiętamy wszystko, co wtedy zostało powiedziane, jednak najbardziej wryły nam się w pamięć ostatnie słowa naszego najstarszego syna.- Przepraszam, że byłem taki wściekły przez całe lato - powiedział Scotty.- Wiedziałem, że tak naprawdę ta przeprowadzka to nie wasza wina.Nie powinienem się złościć, ale stało się.To nas po prostu przerastało: on prosił nas o wybaczenie.Wyrzuty sumienia, które nas dręczyły, były bez porównania poważniejsze.Obwinialiśmy się o wszystko to, co zrobiliśmy źle lub czego nie zrobiliśmy, a co mogło ocalić mu życie.Kiedy wreszcie umilkliśmy, Scotty ujął wszystko we właściwe proporcje.- W porządku.Cieszę się tylko, że nie jesteście na mnie źli.I wtedy zniknął.Wyprowadziliśmy się jeszcze przed świtem.Przyjęli nas dobrzy przyjaciele.Geoffrey i Emilia rozpakowali prezenty, na które tak długo czekali.Z Utah przylecieli rodzice Krystyny i moi.Na pogrzeb przyszli także ludzie z naszej parafii.Nie udzieliliśmy żadnych wywiadów, podobnie jak inne rodziny zaginionych chłopców.Policja podała jedynie, że znaleziono ciała i że morderca przyznał się do winy.Nie zgodziliśmy się na wywiady: każdy wprowadzony w sprawę miał świadomość, że sensacyjne nagłówki gazet w supermarkecie byłyby czymś niestosownym.Wszystko szybko wróciło do normy.Życie toczyło się dalej.Większość ludzi nie wie nawet, że mieliśmy jeszcze jedno dziecko przed Geoffreyem.Nie robiliśmy z tego tajemnicy.To było po prostu coś, o czym trudno jest mówić.Jednak teraz, po latach, myślę, że o tym należy opowiedzieć, jeśli zachowa się godność i wyzna to ludziom, którzy potrafią wszystko zrozumieć.Inni muszą sobie uświadomić, że nawet w najbardziej mrocznym miejscu można znaleźć światło.Że chociaż doświadczyliśmy największego bólu w całym naszym życiu, Krystyna i ja potrafiliśmy cieszyć się z tego ostatniego wieczoru, spędzonego z naszym pierworodnym, że podarowaliśmy dobrą gwiazdkę tamtym zaginionym dzieciom, one zaś odpłaciły się nam tym samym.POSŁOWIEW sierpniu 1988 roku zaniosłem to opowiadanie na warsztaty Sycamore Hill Writers.Na końcu pierwszej wersji opowiadania znajdowała się notka wyjaśniająca, że opowiadanie jest fikcją, mój najstarszy syn to Geoffrey i że nigdy żaden właściciel wynajmujący dom nie skrzywdził mojej rodziny.Inni pisarze uczestniczący w warsztatach przyjęli moje opowiadanie z oburzeniem, a nawet z furią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]