Podobne
- Strona startowa
- Lenin Two Tactics Of Social Democracy In A Democratic Society
- Lenin Imperializm jako najwyzsze stadium kapitalizmu
- Imperializm jako najwyzsze stadium kapitalizmu Lenin
- Ossendowski A. F. Przez kraj
- Ossendowski A. F. Przez kraj... (2)
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Kruzoe
- Stephen King Christine
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow 1
- Jordan Robert Ognie Niebios
- LINUXADM
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po d³ugiem milczeniu student klasn¹³ w d³onie i zawo³a³: Ja wam powiem, ¿e o tym malcu pos³yszy ca³y Swiat! Zapiszcie, com powiedzia³ w tejchwili.To ³ebski ch³opak jak Boga kocham!Od tego czasu pomiêdzy Ostapowem i jego uczniem stanê³a niema umowa.Profesor wyk³ada³ historjê dla niego tylko.Mówi³ Smiele i otwarcie.Szczególnie siê zapa-li³, opowiadaj¹c o dekabrystach, których uwielbia³.Rylejew, Pestel, Wo³konskij wzbudzaliw nim zachwyt prawdziwy.Spostrzeg³ jednak, ¿e Uljanow s³ucha go z zimn¹ obojêtnoSci¹.Zakoñczy³ wyk³ad ju¿ z mniejszym patosem i szuka³ póxniej W³odzimierza na korytarzu gim-nazjalnym. Co pan mySla³ o dekabrystach? spyta³, dotykaj¹c jego ramienia. MySla³em, ¿e byli romantykami odpar³. Rewolucja, wszczêta przez najs³absz¹, znie-nawidzon¹ klasê, to awantura, drobny, nic nie znacz¹cy epizod!Ostapow wkrótce by³ zmuszony zmieniæ ton swoich wyk³adów.Syn radcy gubernjalnego opowiedzia³ o nich swemu ojcu, który doniós³ o nieprawomySl-nym profesorze kuratorowi.Historyk otrzyma³ pierwsze ostrze¿enie i surowe upomnienie oddyrektora gimnazjum, rzeczywistego radcy stanu i kawalera kilku orderów.Zaczê³y siê urzêdowe lekcje, jednostajne, pod³ug bezczelnie fa³szywej i arogancko g³upiejksi¹¿ki s³awnego w dziejach szkolnictwa I³owajskiego.Ostapow wyk³ada³ monotonnym g³osem, wpar³szy wzrok w czarny blat sto³u i nie podno-sz¹c oczu na klasê.Czu³ siê ma³ym, nikczemnym, niemal pod³ym.Wstyd i wyrzuty sumieniapali³y go i ¿ar³y.Ponuro i pogardliwie s³ucha³ go W³odzimierz.Pewnego wieczora przybieg³a po niego s³u¿¹ca od Ostapowa, prosz¹c, aby natychmiastodwiedzi³ go w wa¿nej sprawie.Niechêtnie ubra³ siê i poszed³.Ostapow siedzia³ w rozpiêtym szlafroku, nieogolony, w rozche³stanej na piersi koszuli.W³osy w nie³adzie spada³y na spocone czo³o.Oczy nieruchome i jarz¹ce siê patrzy³y wprost przed siebie nieprzytomnym wzrokiem.Profesor nawet nie s³ysza³ wejScia W³odzimierza.Siedzia³ przy stole.Przed nim sta³a du¿a karafka z wódk¹ i nape³niony do po³owy kieli-szek, a obok lustro, w którem uporczywie przegl¹da³ siê pijany ju¿ Ostapow.Mrucza³ ci-cho, tajemniczo: Ha! Znowu przylecia³eS? No có¿? Nic nowego i straszniejszego nie powiesz! Wszystkos³ysza³em.Da³eS mi cyrograf, podpisa³em go.S³yszysz? Podpisa³em, wisielcze!Wyszczerzy³ zêby i z ca³ej si³y uderzy³ piêSci¹ w lustro.Z brzêkiem i ³oskotem upad³o napod³ogê, a za nim potoczy³y siê karafka, kieliszek i podrêcznik I³owajskiego.Otrzexwiony gwa³townym ruchem, podniós³ oczy i spostrzeg³ Uljanowa.43 A a! przeci¹gn¹³. Przyszed³ pan, mimo ¿e.O tem na póxniej! Siadaj, pan! Mo¿ewódeczki?.Takiej dobrej, mocnej z any¿em.Piotr Wielki lubi³ tak¹.Nasz rosyjski Anty-chryst!.Piotr Wielki, cieSla Saardamski, nowator, pogromca zgni³ego zachodu.Najpierwokrad³ go, a póxniej pobi³.Chytra to by³a bestja Piotr Wielki, car z kijem grubym!.Wy-r¹ba³ w kurnej chacie okno na Europê.poobcina³ kud³atym bojarom brody i za¿¹da³, aby ichza dandysów uwa¿ano.Weso³ek! Synka swego, za mi³oSæ do patrjarchalnoSci Swiêto rosyj-skiej, za przywi¹zanie do kurnych chat, zabobonów, ko³tuniastych, zawszawionych bród wiê-zieniem drêczy³ i kijem zat³uk³.W³odzimierz siedzia³ nieruchomy, nie rozumiej¹c, co siê sta³o z Ostapowym. Pijany jestem! zaSmia³ siê na ca³y g³os profesor. Pijany! Rosyjski cz³owiek szczê-Sliwszy jest od innych.Ma ucieczkê od bólu, rozpaczy, wyrzutów sumienia.Zachodni cz³o-wiek w takich wypadkach strzela sobie w ³eb, rzuca siê do rzeki lub stryczek sobie z szelekzak³ada i kaput! A my dajemy nura do Nirwany wódki matki! Ha ha ha! Tak, mójm³odzieñcze, i pana to nie minie, bo masz za du¿o w g³owie i w sercu.Awdotja, dawaj wód-ki i dwa kieliszki! A ruszaj siê, jak najzwinniejsza gracja, na Bachusa!Wystraszona s³u¿¹ca przynios³a now¹ karafkê.Ostapow nala³ do kieliszków i, podnosz¹cswój, rzek³: In vino veritas! Ave, amice, morituri te salutant! Bibamus! Ja nie bêdê pi³! opryskliwie, z obrzydzeniem odpowiedzia³ Uljanow. Nie godzien jestem w tak szlachetnej kompanji. zacz¹³ z³oSliwym, szyderczym szep-tem Ostapow i raptem skurczy³ siê ca³y, zblad³, dr¿eæ zacz¹³ i ogl¹daæ siê na wszystkie stro-ny, mrucz¹c: Widzisz? Widzisz?! Tam! Tam! znowu! Jak iskierki.Zapal¹ siê.zgasn¹ i znów siêzapal¹.To oni!.Id¹.ur¹gaæ bêd¹.przeklinaæ.W³odzimierz mimowoli spojrza³ w kierunku rêki Ostapowa.W pó³ciemnych k¹tach czai³siê mrok, na Scianach ledwie dostrzegalne pe³z³y cienie, rzucane przez migaj¹cy p³omieñ lam-py i pal¹cych siê na biurku Swiec. Nikogo niema! rzek³ spokojnym g³osem, patrz¹c na profesora. Nikogo?.Tymczasem.ale przyjd¹.O! oni nigdy nie wybacz¹ i przyjd¹. szepta³Ostapow.Umilkn¹³ i po chwili mówiæ zacz¹³, nie patrz¹c na siedz¹cego przed nim Uljanowa: Judasz zdradzi³ Chrystusa, mi³uj¹c go, lecz straciwszy wiarê w niego, jako w Mesjasza praw-dziwego.Wzi¹³ za jego g³owê 30 srebrników, ¿eby pokazaæ ca³emu Swiatu, ¿e wiêcej nie wart,jako zwyk³y Smiertelnik.Nawet zwróci³ synhedrjonowi te srebrniki.A póxniej przysz³y do nie-go ma³e, chy¿e, z³oSliwe biesy.Rmiaæ siê jê³y, szarpaæ, znêcaæ siê.Ogania³ siê nim, a one szep-ta³y: Idx na górê, gdzie nad urwiskiem roSnie suche drzewo! Powtarza³y mu to przez ca³y dzieñ,ca³¹ noc i jeszcze przez ca³y dzieñ.Poszed³ i usiad³ pod drzewem, patrz¹c na ¿Ã³³t¹ równinê i namêtn¹, dalek¹ smugê Jordanu.Wtedy wyp³ynê³a przed nim i o¿y³a twarz Chrystusa; zsinia³e, ¿Ã³³ci¹i octem napojone usta poruszy³y siê i szepnê³y: Zdrajco, sprzeda³eS Boga swego!.Z powrozuopaski zadzier¿gn¹³ Judasz pêtlê i zawisn¹³ nad urwiskiem.jako ofiara sumienia.Sumienia!Przetar³ oczy i wypi³ kieliszek wódki.Zerkn¹³ nieprzytomnemi oczami po ciemnych k¹tach i szepta³ dalej: Teraz do mnie przylatuj¹ biesy te.chy¿e, ognikami b³yskaj¹ce i tu i tam.Po nich wsta-je we mgle.piêæ szubienic.a na nich powieszeni.Pestel, Rylejew, Bestu¿ew, Kachow-44skij, Murawjew.wszyscy, którzy chcieli naprawiæ antychrystusowe szaleñstwo Piotra.Ro-sjê zbawiæ.oSwieciæ.podnieSæ.Patrz¹ na mnie strasznym wzrokiem, nienawidz¹cymi krzycz¹ obrzêk³emi wargami: Zdrajca! Zdrajca! Bo to ja ul¹k³em siê kuratora, pokorniewys³ucha³em wymówek i za srebrniki milczê o mêczennikach Swiêtych.Milczê, jak zdraj-ca, jak tchórz.O o! Id¹ ju¿ id¹! Widzisz?.Z trudem uspokoi³ W³odzimierz profesora, pomóg³ mu przebraæ siê i wyprowadzi³ z do-mu.D³ugo chodzili, milcz¹c, a gdy Ostapow otrzexwia³ ostatecznie, poszli do Uljanowych.Ch³opak szepn¹³ matce o zajSciu i odda³ profesora pod jej opiekê.Ostapow spêdzi³ nocw oficynie razem z m³odymi Uljanowymi, a nazajutrz Marja Aleksandrówna napisa³a list dorodziny profesora, radz¹c, aby ktoS przyjecha³ i zaopiekowa³ siê chorym.W dwa dni póxniej w mieszkaniu Ostapowa zjawi³a siê siostra profesora Helena, szes-nastoletnia dziewczyna.Po miesi¹cu zjecha³ ojciec stary lekarz wojskowy.Profesor powoli powraca³ do zdrowia i równowagi.Nie odzyska³ tylko ju¿ nigdy ani daw-nego spokoju, ani swobody.Pêdzi³ jednostajne, szare ¿ycie nauczyciela, z dnia na dzieñ, odrangi do rangi, od orderu do orderu.Nie cieszy³o go to i nie budzi³o ¿adnych wspomnieñ.Zobojêtnia³ na wszystko, jak tylu innych w tem Smierteln¹ cisz¹ zatrutem panowaniu Alek-sandra III cara, mi³uj¹cego pokój.pokój cmentarzyska.45ROZDZIA£ V.Przed Swiêtami Bo¿ego Narodzenia pan Uljanow otrzyma³ now¹ nominacjê.Zosta³ dyrek-torem wszystkich szkó³ ludowych.Rozpocz¹³ swoje czynnoSci od zwiedzenia zak³adów na-ukowych w ca³ym obwodzie.Zabra³ ze sob¹ W³odzimierza, korzystaj¹c z feryj Swi¹tecznych.Podró¿ odbywali sankami pocztowemi, zapuszczaj¹c siê nieraz w rzadko odwiedzane miej-scowoSci, gdzie wSród lasów czai³y siê osiedla bez koScio³Ã³w i bez szkó³, bez lekarzy i w³adz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]