Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz (SCAN d
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz
- Anne McCaffrey Planeta Dinozaurow
- Quinnell A J Wiezy krwi
- Jennifer D. Keene World War I (2006)
- Conrad Joseph Zlota strzala (SCAN dal 767)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teresa wybiegładobrowolnie.Bolek zatrzasnął furteczkę i od razu pociągnął ich w jakieś zaułki. Powiedziałem, dajemy nogę ekstracugiem.Gliny jadą. Ale tego.Bo może jednak.Może on coś powie. mamrotał nie-pewnie Michał. Z byka spadłeś, koleś? Kto ci co powie? Zwierzątko pary z pyska nie puści! Na litość boską, co się tam stało?! wydyszała z furią zachrypnięta Te-resa, słysząc narastające wycie policyjnej syreny. Co się dzieje?! Gdzie Capu-sta?!!! Różnie mówią odparł filozoficznie Bolek, wciąż pędząc przed siebie. Jazda, jazda! Jeszcze kawałek trza odskoczyć. Cyrk. wyszeptał słabo Michał. To był cyrk. A jakże przyświadczył Bolek z przekonaniem. Czysty cyrk, jak rzad-ko! Czegoś takiego jeszcze nie widziałem!Michał wydał z siebie cichy jęk.Wleczona ulicami w dzikim galopie Teresaresztkami tchu zażądała, żeby natychmiast gdzieś usiedli.Inaczej padnie trupem.W nosie ma cyrk, policję i Capustę, dalej nie idzie, będą ją nieśli!221O lokal, w którym można usiąść, w Paryżu nietrudno, a Bolek znał miasto.Już po pięciu minutach posadził na plecionych krzesłach kompletnie wyczerpanąTeresę i szaleńczo zdenerwowanego Michała.Operował swobodnie tylko jednąręką, łokciem drugiej cały czas przyciskając wdzianko, którego bok wypychał mujakiś miękki przedmiot.Pomimo to zręcznie zajął się obsługą i postawił na stolikupiwo i sok pomarańczowy, zanim wspólnicy zdążyli odetchnąć. Wyjątkowo niefartowny interes! westchnął smętnie, siadając. Niechja rybią łuską porosnę, jeśli kiedy nadziałem się na coś takiego. Czyja się wreszcie dowiem, co się tam stało?! zirytowała się Teresa.Widziałam, jak lecieliście za nim gdzieś tam, gdzie było ciemno, i myślałam, żeteraz już go chyba złapiecie! Coście tam takiego zrobili?! My nic odparł żałośnie Michał. To nie my. A kto? Capusta?! Poniekąd Capusta wyznał niepewnie Bolek. W każdem bądz razieon wziął udział osobiście. O Jezu. jęknął Michał nagle zzieleniały.Teresa poczuła, że za chwilę trafi ją szlag ze zdenerwowania.Usiłowała spre-cyzować następne pytanie, ale głos jej odmówił posłuszeństwa.Okropnym wzro-kiem popatrzyła na Bolka, który wzruszył ramionami i skrzywił się z niesmakiem. No, co tu dużo gadać, faceta już nie ma oznajmił z determinacją. Nicnie poradzę, sam się tam wepchnął.No i ten.Jak mu tam. Tygrys. wyszeptał słabiutko Michał. Ussuryjski. No właśnie.Mordę ma jak, nie przymierzając, ceber.Zwinie te ludzie, gło-dzą go tam chyba albo może w nerwach był, bo wrąbał tego Capustę, zanim sięczłowiek zdążył obejrzeć.Teresa pomyślała, że albo zle słyszy, albo Bolek zwariował.Spojrzała na bla-dego Michała. To prawda. zakwilił Michał. Tygrys zeżarł Capustę.Wlazł doklatki.I zeżarł.Po długiej chwili do Teresy dotarło.Bolek przyjrzał się jej uważnie, podniósłsię bez słowa i po chwili wrócił z bufetu z kieliszkami i butelką koniaku.222 Pani sobie trzaśnie rzekł rozkazująco.Teresa trzasnęła sobie i odzyskała dech. Tego już chyba prababcia nie mogła przewidzieć. powiedziała trochęnieprzytomnie.Bolek nalał ponownie i twarze wspólników zaczęły odzyskiwać normalne bar-wy.Michał zdobył się na wygłoszenie całego kompletnego zdania. Capusta uciekał przed nami i trafił do klatki z ussuryjskim tygrysem.Comnie dziwi, to tego. Tu załamał się i niepewnie dokończył: %7łe też nawetnic nie powiedział. Kto? warknęła dziko Teresa. Capusta czy tygrys? Nie wiem.Obaj.Bolek wziął sprawę w swoje ręce. Capusta nie zdążył wyjaśnił. Zanim się połapał, już go nie było.A tygrys, cholernik, posiłkiem się zajął.Zmyślne zwierzątko, chciał wrzucić naruszta, ile się da, zanim mu przekąskę odbierą.Teresa i Michał zgodnie i pośpiesznie wypili po kieliszku koniaku.Teresaodchrząknęła kilkakrotnie, próbując głosu. I wyście. zachrypiała i wyście.to widzieli.? Prawie.Ja więcej.Michałek cośkolwiek mniej.Pózniej nadleciał.W każ-dym bądz razie śmierć miał lekką, świeć, Panie, nad jego duszą, bo najsampierwten tygrys odkąsił mu łeb.Dopiero po kilku minutach można było kontynuować konwersację.Bolek zli-tował się nad wspólnikami, zaniechał roztaczania barwnych wizji i zmienił niecozeznania. Dobra już, dobra rzekł ugodowo. Tak faktycznie mówiąc, to on tamzeżarł niewiele, bo zaraz ludzie się pokazali, tyle że kark mu skręcił w trymiga.Jedno pewne.Nic się już więcej od nich nie dowiemy, bo ani Capusta słowa niepowie, ani tygrys. Jak to się w ogóle stało? spytała wytrącona z równowagi Teresa.Dlaczego on tam poszedł do tego tygrysa? Oszalał czy co? Uciekał przed nami. zaczął Michał, ale Bolek mu przerwał.223 Właśnie że nie całkiem przed nami.Znaczy owszem, przed nami to sięchował po rozmaitych kątach, co i raz to przykucał, a i tak nie wiem, gdzieś ty siępodział, koleś, boś mi się zmył z oczu. Dookoła westchnął Michał. Obleciałem to dookoła. Dookoła? To ci nawet dobrze wyszło.A już myślałem, że nawieje, boskoczył tam, gdzieśmy potem wyszli.To jest takie miejsce do wywalania tego,no.gnoju.I śmieci.Codziennie wywożą, ale pózno w nocy.Myślałem, że prze-leci i wpadnie gdzie między ludzi, i nawet mnie zdziwiło, jak zawrócił i poleciałdo klatek.Teresa wydała z siebie okropny jęk i gwałtownie chwyciła kieliszek.W butelcekoniaku została już ledwo jedna czwarta zawartości. Mnie zobaczył.! Spojrzał na mnie.! Zobaczył mnie i zawrócił.! Niech się szanowna pani tak okropnie nie przejmuje rzekł Bolek zewspółczuciem. To już ganc pomada, co on tam zobaczył.I w ogóle ja bymszanownej pani nie radził tego tak reklamować, bo się ludzie będą natrząsać, żenieboszczyk wolał tygrysa niż panią.Teresie natychmiast przyszły na myśl obie starsze siostry i wydała jęk jeszczerozpaczliwszy.Michał stanowczo poparł zdanie Bolka.Bolek rozlał do kieliszkówresztę koniaku. Przeznaczenie to było, nic innego zawyrokował smutnie. Widać tentygrys był mu od urodzenia pisany, bo żeby nie w żadnej dzikiej puszczy, tylkow środku miasta człowieka zeżarł tygrys, to jest rzadka rzecz.Przepadło, cześćpieśni.Niewąski rejwach tam się teraz odbywa, bo ta klatka powinna być za-mknięta na klucz.A nie była. A w ogóle z tych krzyków wynikało, że ten tygrys powinien być na arenie przypomniał Michał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]