Podobne
- Strona startowa
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 07 Północ [ofic]
- Chryzostom Pasek Jan Pamietnik
- Jan Chryzostom Pasek Pamietniki (2)
- Z pamietnikow mlodej mezatki Zapolska
- Castillo Pamietnik zolnierza Korteza
- Pamietniki.Rudolfa.Hössa
- Pamietnik Z Konferencji Zydozna
- Pamiętnik Laury Palmer
- Terry Pratchett 05 Czarodzici
- Fenix 2'90
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety,musiałam. Całe szczęście, że zdążyłam wrócić do domu w niespełna pięć minut po piątej.PanJurgus był już oczywiście na miejscu.Bawiła go ciotka Magdalena, czym nie wydawał sięspecjalnie zachwycony.Gdy poszła, by wydać polecenia służbie (pan Jurgus prosił o whisky iwodę sodową), powiedział mi: Od bardzo dawna chciałem panią poznać. Ja również o panu słyszałam. Nie wiem, co pani o mnie słyszała.Pragnąłbym natomiast, by pani wiedziała o mniewszystko. Tak trudno jest wiedzieć o kimś wszystko zauważyłam. Tak.Jeżeli ktoś robi tajemnice.Ja będę zupełnie szczery.Otóż, proszę pani, jak jużmówiłem to pani wczoraj, wiele przeżyłem.Zjezdziłem niemal cały świat.Wiele nauczyłemsię i wiele zrozumiałem.I dlatego właśnie nie jestem szczęśliwy, chociaż dopiąłem tego celu,który sobie postawiłem.Przekonałem się, że ten cel był nic niewart. Zaciekawia mnie pan.Do czegóż pan dążył? Do majątku, proszę pani.Postanowiłem sobie, że będę milionerem.Urodzony iwychowany w nędzy, wyobraziłem sobie, że najwyższe szczęście daje pieniądz.Niech paninie sądzi, bym był kiedykolwiek tak płytki, bym o pieniądzu myślał jako o samymbezpłodnym bogactwie.Nie traktowałem go również jako środka umożliwiającego beztroskiei luksusowe życie.Myślałem o nim jako o potędze, którą daje posiadaczowi.Marzyłem, araczej zle mówię, bo marzyć nigdy nie umiałem, układałem sobie plany, że będę zakładałfabryki i przedsiębiorstwa, że stanę się duszą zorganizowanych rzesz ludzkich, którymwpajać będę moje pojmowanie świata, moje ideały i tak dalej. To bardzo szczytne powiedziałam.Skinął głową. Tak sądzę.Tak sądziłem zawsze.I tak pewno będę myślał do końca życia.Otóż cel swójosiągnąłem.Dziś mam wiele milionów.Kieruję wieloma przedsiębiorstwami.Tysiące ludziwychowuję według swoich przekonań.A jednak przekonałem się, że to nie jest szczęście. I dlaczego? zapytałam.Na jego wysokim czole zarysowały się głębokie pionowe bruzdy. Widzi pani, dlatego że każdy mężczyzna, jak przypuszczam, ma w sobie dwóch ludzi:jeden to jest człowiek, drugi to jest mężczyzna.Nie umiem się wysławiać, nie mam żadnegowykształcenia, ale pani i tak mnie zrozumie.Otóż jako człowiek jestem szczęśliwy.Wiem, żepracuję z pożytkiem dla społeczeństwa, wiem, że przedstawiam mniejszą lub większą, ale namoje wymagania wystarczającą wartość, że otacza mnie uznanie i szacunek.Gdybym dziśumarł, żałowano by mnie jako uczciwego kontrahenta, jako sprawiedliwego pracodawcę,dobrego obywatela.Ale widzi pani, nikt by po mnie nie płakał. Czy pan jest tego pewien? Najzupełniej.Nikogo nie mam bliskiego.Jako człowiek prywatny jestem zupełnie sam.Jako mężczyzna jestem sam.Rozumie mnie pani? Nie mam żony, nie mam rodziny, nikogo. Ach, mój Boże zaprotestowałam. Przecież nieposiadanie żony nie wyklucza jeszczeuczuć, które możemy żywić dla kogoś z nami nie związanego, uczuć, którymi ten ktoś nam154odpowiada. Rozumiem, co pani chce powiedzieć.Otóż ja się do takich rzeczy, proszę pani, nienadaję.Nie umiem tego.Proszę mi darować brutalną szczerość.Ale nie chcę maskować sięprzed panią.Nigdy nie miałem kochanki.To znaczy nigdy nie miałem kobiety, którą łączyłbyze mną najmniejszy bodaj sentyment.Nie lubię półśrodków.Nie lubię komedii.Te kobiety, zktórymi się stykałem, podobnie na tę rzecz patrzyły.Ja płaciłem, one brały pieniądze. To straszne.Nie uwierzę, by to panu wystarczało. Przez długie lata wierzyłem, że mi wystarcza.Ale.Urwał nagle, gdyż weszła ciotkaMagdalena, a za nią Józef z tacą.Gdy Józef wyszedł, pan Jurgus zwrócił się do ciotkiMagdaleny: Bardzo szanowną panią dobrodziejkę przepraszam, ale właśnie mam tu z paniąRenowicką ważną i zupełnie.prywatną rozmowę, którą muszę szybko skończyć, gdyż mójpociąg za godzinę odchodzi.Niech się pani łaskawie na mnie nie obraża za szczerość.W ciotkę jakby piorun strzelił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]