Podobne
- Strona startowa
- Ludlum Robert Tozsamosc Bourne'a (SCAN dal 90
- Masterton Graham Wojownicy Nocy t.1 (SCAN dal 90
- Fenix 1'91 (SCAN dal 855)
- Fenix 2'92
- Fenix 0'90 Opowiadania
- Jablonski Witold Dzieci Nocy
- John Grisham Komora (2)
- Smith Wilbur Katanga (SCAN dal 875)
- Martel Yann Zycie Pi.BLACK
- Kelly Cathy Lekcje uczuć
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Więc Owen nigdy niczego stąd nie bierze?- Czasami kamienie.Trzymamy je w szopie, w ukrytym gnieździe, bo to mogą być magiczne jajka.Wstałem z miejsca.- Chodź, pokaż mi.Potrząsnęła energicznie głową.- Nie chcę wracać do domu.Nigdy.Wiła się i wyrywała, ale udało mi się podnieść ją na nogi.- Zrób to dla mnie - prosiłem.- Tylko na minutkę.Zaciągnąłem ją do jeepa i pojechaliśmy do starego domu Price’ów.Nigdy do tej pory nie spojrzała w jego stronę, kiedy tamtędy przejeżdżaliśmy i teraz też tego nie uczyniła.Błyskawicznie zamieniała się w biurową Helen, ale mimo to poprowadziła mnie wokół starego, zrujnowanego budynku o powybijanych szybach do częściowo zawalonej szopy.Odgarnęła leżącą w kącie słomę, odsłaniając stertę kamieni.Z tego, jak wielkie były moje nadzieje, zdaje sobie sprawę dopiero teraz, kiedy omal mnie nie znokautowało raptowne rozczarowanie.Były to bezwartościowe kawałki kwarcu i różowego granitu.Jedyne, co było w nich niezwykłego, to to, że z pewnością nie pochodziły z tej bazaltowej pustyni.Po kilku tygodniach zrezygnowaliśmy z udawania przed sobą, że chodzi nam o jakieś notatki, i jeździliśmy na pustynię po prostu po to, żeby się bawić.Udało mi się sporządzić mapę niemal całej baśniowej krainy Helen: składała się ze znajdującej się w miejscu geologicznego uskoku góry, płynącej wzdłuż jej podstawy rzeki i rozciągającej się na drugim brzegu, łagodnie wznoszącej się równiny.Stroma, poprzecinana licznymi wąwozami skarpa była porośnięta lasem, a na skalistych iglicach wznosiły się potężne zamki.Kilka razy byłem nawet w stanie pomóc Helen zorientować się w terenie, dzięki czemu zagłębiłem się jeszcze bardziej w jej sekretne życie.Pewnego dnia przekonałem się, jak bardzo.Siedziała w lesie na zwalonym pniu i splatała koszyczek z liści paproci, a ja stałem koło niej.Nagle uśmiechnęła się i podniosła na mnie wzrok.- W co będziemy się dzisiaj bawić, Owen? - zapytała.Nie spodziewałem się tego, lecz zarazem byłem dumny, że zareagowałem tak szybko.Okrążyłem w podskokach pień, po czym przypadłem do jej stóp.- Och siostrzyczko, zostałem zaklęty! - zawołałem.- Tylko ty możesz mi pomóc!- Odczaruję cię - powiedziała głosem małej dziewczynki.- Kim jesteś, braciszku?- Jestem wielkim, czarnym psem - odparłem.- Zły olbrzym Lewis Kościogryz trzyma mnie na łańcuchu w swoim zamku, podczas gdy sam wraz z innymi psami udaje się na polowanie.Rozprostowała na kolanach fałdy swojej szarej spódniczki.- Biedny piesek - powiedziała łagodnie.- Zostawiają cię samego, a ty wyjesz dniami i nocami.Podniosłem głowę i zawyłem.- To okropny, wstrętny olbrzym, który zna najpotworniejsze rodzaje czarów -poskarżyłem się.- Ale nie bój się, siostrzyczko.Kiedy mnie odczarujesz, zamienię się w pięknego księcia i utnę mu głowę.- Wcale się nie boję.- Z jej oczu sypały się iskry.- Nie boję się ani ognia, ani węży, szpilek, igieł, ani w ogóle niczego.- Zabiorę cię potem do mojego królestwa i będziemy żyli długo i szczęśliwie.Będziesz najpiękniejszą królową w całym świecie, a wszyscy będą cię kochali.Machając ogonem położyłem łeb na jej kolanach, a ona pogładziła moją miękką sierść i podrapała mnie za długim, czarnym uchem.- Wszyscy będą mnie kochali - powtórzyła z powagą.- Czy pomoże ci zaklęta woda, biedny piesku?- Musisz dotknąć mego czoła jakimś klejnotem ze skarbu olbrzyma - odparłem.- To jedyny sposób, żeby mnie odczarować.Poczułem, jak się ode mnie odsuwa.Zerwała się z miejsca, z twarzą wykrzywioną bólem i gniewem.- Ty wcale nie jesteś Owen! Owen jest zaczarowany, tak samo jak ja, i nikt nigdy nas nie odczaruje!Rzuciła się do ucieczki, a kiedy dotarła do jeepa, była już z powrotem biurową Helen.Od tamtej pory zdecydowanie odmawiała pójścia ze mną na pustynię.Wyglądało na to, że moja gra się skończyła, ale miałem wciąż nadzieję, że pustynna Helen nadal mnie słyszy, skryta gdzieś głęboko pod zewnętrzną skorupą, i dlatego postanowiłem wypróbować nową strategię.Moje biuro mieściło się w pokoiku usytuowanym nad starą salą balową i przypuszczam, że w czasach Dzikiego Zachodu często odbywały się tu męsko-damskie potyczki, ale chyba nic równie dziwnego, jak moja nowa gra z Helen.Zazwyczaj dyktowałem notatki przechadzając się po pokoju.Teraz również tak czyniłem, wtrącając między zwyczajne zdania słowa odnoszące się do baśniowej krainy i nawiązując często do złego olbrzyma Lewisa Kościogryza.Biurowa Helen starała się nie zwracać na to uwagi, ale od czasu do czasu dostrzegałem pustynną Helen, patrzącą na mnie jej oczami.Mówiłem o mojej zaprzepaszczonej karierze geologa i o tym, że mógłbym jednak do niej wrócić, gdybym odnalazł złoże.Snułem fantazje o życiu i pracy w różnych egzotycznych miejscach, wspominając często o żonie, która zajęłaby się domem i pomogłaby mi w pracy.Wszystko to bardzo niepokoiło biurową Helen - robiła błędy podczas pisania na maszynie i wypuszczała różne przedmioty z rąk.Nie zmieniałem postępowania przez kilka dni, starając się dobrać odpowiednie proporcje rzeczywistości i fantazji, i były to dla niej bardzo trudne chwile.Pewnego wieczoru otrzymałem od starego Dave’a kolejne ostrzeżenie.- Helen marnie wygląda, a ludzie znowu zaczynają gadać.Panna Fowler mówi, że ona nie śpi po nocach, tylko płacze, ale nie chce jej powiedzieć dlaczego.Nie wiesz przypadkiem, o co może chodzić?- Rozmawiam z nią wyłącznie na tematy służbowe - odparłem.- Może tęskni do domu.Zapytam ją, czy nie chciałaby urlopu.- Nie podobał mi się sposób, w jaki Dave mi się przyglądał.- Nie zrobiłem jej nic złego i nie mam najmniejszego zamiaru jej skrzywdzić - dodałem.- Ludzie giną za to, co robią, nie za to, co mają zamiar zrobić - mruknął Dave.- Pamiętaj, synu, że są w tym mieście tacy, którzy zabiliby cię jak kojota, gdybyś cokolwiek jej zrobił.Następnego dnia pracowałem nad Helen od samego rana i po południu wreszcie udało mi się przełamać jej opór i uderzyć we właściwą strunę.Nie byłem jednak zupełnie przygotowany na to, co nastąpiło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]