Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Wilson Colin Pasozyty umyslu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Długi łuk wystawał zza ramienia mężczyzny, który balansował na głęzi i próbował utrzymać równowagę, opierając się ręką o pień.Obserwował ich.Bruce odwrócił głowę i spojrzał na pociąg.Hendry zauważył już ich poruszenie i podążając wzrokiem za wyciągniętą ręką Mike'a, zobaczył Balubasa.Bruce zorientował się, co Hendry zamierza zrobić i już otwierał usta do krzyku, gdy tamten ściągnął karabin z ramienia, uniósł go i wystrzelił długą serię.- Idiota- warknął Bruce i spojrzał na drzewo.Kawałki białej kory odpadły od pnia.Kule szatkowały liście, które z trzepotem spadały na dół.Balubas znikł.Ogień ucichł nagle i w jego miejsce dało się słyszeć ochrypły z podniecenia krzyk Hendry'go:- Dostałem go! Dostałem drania!- Hendry!- Głos Bruce'a był również ochrypły, tyle że z gniewu.- Kto dał ci rozkaz otworzenia ognia?- To był cholerny Balubas, wielki skubany Balubas! Nie widziałeś go, co? Nie widziałeś go, człowieku?- Chodź tu, Hendry!- Dostałem drania- cieszył się Hendry.- Jesteś głuchy? Chodź tutaj!Gdy Hendry zszedł z wagonu i zbliżał się do nich, Bruce zapytał Haiga:- Trafił go?- Nie jestem pewien.Nie sądzę, myślę, że zdążył skoczyć.Jeśliby oberwał, odrzuciłoby go do tyłu, wiesz, jak taka seria zbija z nóg.- Tak- odparł Bruce.- Wiem.Kula z FN- ki uderzała z siłą przeszło tony.Kiedy trafiło się człowieka, nie można było tego nie zauważyć.A więc Balubas wciąż tam był.Nadszedł Hendry, śmiejąc się z podniecenia.- Więc go zabiłeś, co?- zapytał Bruce.- Martwy jak kamień, jak cholerny kamień!- Widzisz go?- Nie, leży przecież w buszu.- Nie masz ochoty zejść i przyjrzeć mu się, Hendry? Nie masz ochoty na jego uszy?Uszy były najlepszym trofeum, jakie można było mieć z człowieka; nie tak dobre wprawdzie jak skóra lwa o czarnej grzywie albo wielkie, pokryte guzami rogi bawołu, ale lepsze niż skalp.Wełniste włosy afrykańskiego skalpu są nieciekawą zdobyczą- trzeba się ubabrać, by go zdjąć i trudno go spreparować.Trzeba go solić i rozciągać skórę na hełmie.Nawet wtedy strasznie śmierdzi.Uszy sprawiają mniej kłopotu, a Hendry był chciwym kolekcjonerem.Nie jedynym zresztą w armii Katangi; odcinanie uszu było powszechną praktyką.- Tak, chcę je- powiedział Hendry i ściągnął bagnet z lufy karabinu.- Skoczę na dół i przyniosę.- Nie możesz nikomu pozwolić tam iść, Bruce.Nawet jemu- zaprotestował cicho Haig.- Dlaczego nie? Zasługuje na to, ciężko na to zapracował.- Zabierze mi to tylko minutę- rzucił Hendry i kciukiem sprawdził ostrze bagnetu.„Na Boga! On naprawdę chce to zrobić- pomyślał Bruce- pójdzie w tę plątaninę po parę uszu! Nie, on nie jest odważny, jemu po prostu brakuje wyobraźni”.- Poczekaj chwilę, Bruce.Zaraz będę z powrotem- powiedział Hendry i ruszył.- Chyba nie myślisz o tym poważnie, Bruce?- zapytał Mike.- Nie- zgodził się Bruce.- Nie myślę o tym poważnie.- Jego głos stał się zimny i twardy, gdy chwycił Hendry'ego za ramię i zatrzymał go, mówiąc:- Posłuchaj! Nie masz już żadnych szans.No, może jeszcze jedną.Czekam teraz na ciebie, Hendry.Jeszcze jedna szansa, to wszystko.Tylko jedna.Twarz Hendry'ego przybrała znowu ponury wyraz.- Nie popychaj mnie, koziołku.- Wracaj do pociągu i przeprowadź go przez most- pogardliwie powiedział Bruce i zwrócił się do Haiga:- Teraz musimy zostawić tutaj straż.Wiedzą, że przejechaliśmy na drugą stronę i z pewnością spróbują spalić most.- Kogo chcesz zostawić?- Dziesięciu ludzi, powiedzmy pod dowództwem sierżanta.Wrócimy przed nocą, najpóźniej jutro rano.Powinni być całkiem bezpieczni.Wątpię, czy w pobliżu jest jakaś większa grupa wojowników, może kilku zabłąkanych ludzi, główne siły będą bliżej miasta.- Mam nadzieję, że się nie mylisz.- Ja też na to liczę- powiedział Bruce, myśląc o zabezpieczeniu mostu.- Ściągniemy z wagonów wszystkie worki z piaskiem i zbudujemy umocnienia na środku drogi, zostawimy dwa reflektory na baterie i skrzynkę rac, jednego Brena i parę skrzynek granatów.Jedzenia i wody na tydzień.Wydaje się, że powinno im się udać.Gdy pociąg toczył się powoli w ich kierunku, pojedyncza strzała wyleciała spomiędzy drzew.Uniosła się powoli, zakrzywiając lot i cicho leciała w kierunku pociągu.Bruce podskoczył do barierki i opierając na niej karabin, wystrzelił w stronę dżungli kilka krótkich serii.Strzelał na oślep w zieloną masę.Haig również strzelał, celując w miejsce, skąd nadleciała strzała.Pociąg zrównał się z nimi.Bruce przewiesił karabin przez ramię i wspiął się na ścianę wagonu.Kiedy był na dachu, podszedł do radia.- Maszynista, zatrzymaj wagony osobowe na środku mostu- rzucił krótko, wyłączył radio i poszukał Ruffy'ego.- Sierżancie, zrzućcie wszystkie worki z piaskiem na drogę!- Okay, szefie- odpowiedział Ruffy.- Kanaki- Bruce zwrócił się do sierżanta, na którym mógł najbardziej polegać- zostawiam cię tutaj z dziesięcioma ludźmi.Macie utrzymać dla nas most
[ Pobierz całość w formacie PDF ]