Podobne
- Strona startowa
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 07 Północ [ofic]
- dołęga mostowicz tadeusz pamiętnik pani hanki
- Chryzostom Pasek Jan Pamietnik
- Jan Chryzostom Pasek Pamietniki (2)
- Pamietnik p.Hanki Dolega Mostowicz
- Castillo Pamietnik zolnierza Korteza
- Pamietniki.Rudolfa.Hössa
- Pamietnik Z Konferencji Zydozna
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Balzac Honoriusz Ojciec Goriot
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Owe nieforemne gzygzaki, poplątane dość sztucznie, tworzyły jedno tylkojej imię własne powtarzane na tysiąc sposobów: Iza.Chciałam podrzeć ten papier i wyrzu-cić go precz z biurka mego męża, lecz coś mnie wstrzymało od tego kroku.Zostawiłam jej pismo, tak jak zostawiłam wtedy jej kwiaty, lecz nie powiedziałam Julia-nowi ani słowa o jej bytności w naszym domu.Lecz nazajutrz rano, gdy Julian wyszedł, po-biegłam zobaczyć co się stało z owym arkuszem papieru.Nie było go na biurku, lecz dokołana ziemi nie znalazłam także strzępków.Widocznie Julian schował do szufladki ten arkusz papieru, zapisany ręką Izy.Ogarnęła mnie chwilowo złość i to samo uczucie pogwałcenia praw własności, jakie od-czułam przy pozostawieniu kwiatów przez pannę Troicką na biurku mego męża.Lecz zaraz przypomniałam sobie pudełeczko, schowane głęboko pod bielizną w komodzie,a w nim na dnie kilka zeschłych liliowych płatków kwiatowych.I zrozumiałam, że jakkol-wiek mamy stanowić z mężem moim jedno, jesteśmy ciągle i zawsze dwojgiem zupełnie od-rębnych istot.A przecież ja spodziewałam się w małżeństwie zupełnie czego innego.2519 lutegoZrobiłam nadzwyczajne odkrycie.Anna jest.Turczynką!.Jestem tak wzburzona, że pisać więcej nie mogę.20 lutego.Uspokoiłam się dziś trochę i mogę uporządkować moje wrażenia.Wczoraj wieczorem by-łam sama, jak zwykle.Siedziałam pod piecem i nudziłam się.Myślałam o tym, co się dzieje znami po śmierci, czy to nie boli, jak nas robaki jedzą o balu o przypalonej na obiad szar-lotce.Nagle wchodzi Anna i zbliża się do mnie, śmiejąc się w dziwaczny sposób.Ciemnobyło w pokoju, a zęby jej przecież błyszczały, jak rząd zapalonych lampek.W ręce trzymałagarść kamyków różnokolorowych, łańcuszków brązowych, pierścionków.Wszystko to wysy-pała mi na kolana, mówiąc: Pani się może nudzi, to niech się pani zabawi.Ja machinalnie usunęłam ręce, ale onausiadła przy mnie na ziemi, zaczęła się kołysać na piętach i mówić monotonnym głosem: Niech się pani nie boi.ja te głupstwa ukradłam tylko mojemu ojcu, wtedy, gdy mniepani moja zawiozła na powrót do Turcji, żebym się zobaczyła z rodzicami. Jak to, do Turcji? A no tak.Jestem Turczynką.Pani Radolińska, jak była ze swoim mężem w Turcji, tomnie kupiła u moich rodziców, ochrzciła i u siebie chowała.Potem, gdy miałam szesnaścielat, zawiozła mnie do ojca i wtedy ja ojcu pokradłam te kamyki.Pózniej pani Radolińskaumarła, a ja poszłam do służby.Ale kamyki zabrałam ze sobą i dużo już rozdałam maglarkomi po sklepikach.Jak pani się coś podoba, to niech pani sobie wezmie.Mnie to niepotrzebne.Oddałam jej biżuterię i jestem teraz w okropnym kłopocie.Przecież nie mogę trzymać usiebie złodzieja, a zwłaszcza Turczynki.Muszę ją oddalić koniecznie.21 lutegoPrzyniesiono mi moją suknię balową.Wieczorem pozapalałam wszystkie świece i ubrałamsię w nią.Jestem zrozpaczona.Wyglądam szkaradnie.Ramiona moje są straszne, a ręce poro-śnięte ciemnymi włosami.Chciałam je opalić, ale sparzyłam się dotkliwie.Na szczęście ura-tują mnie rękawiczki.Krawcowa obdarła mnie okropnie.Za dodatki policzyła kilkanaścierubli.Będę musiała znów coś sprzedać.Zresztą u nas w domu zawsze przed balami coś za-26stawiano w sekrecie przed ojcem.Mama była u mnie wczoraj, ale, rzecz dziwna, jak mojemałżeństwo oddaliło mnie od rodziców.Jesteśmy teraz ciągle na stopie ceremonialnej i skła-damy sobie wizyty jak obcy ludzie.Nie chciałabym, ażeby mama dostrzegła, że mam pie-niężne kłopoty.Udaję więc, że mi nic nie brakuje, a nawet mam więcej niż mi potrzeba.Sio-strom także za nic w świecie nie przyznałabym się do jakiegokolwiek braku.Może jest toduma, może głupota, ale to jest silniejsze ode mnie i inaczej być nie może.Powiedziałammamie, że idę na bal z paniami Troickimi, mama zdawała się być tym zdziwiona i zaniepo-kojona.Próbowała nawet wpłynąć na mnie, ażebym wymówiła się od towarzystwa tych pań.Odpowiedziałam, że to niemożliwe, gdyż taka jest wola Juliana.Zdawało mi się przez chwilę,że mama chciała mi coś ważnego powiedzieć, ale namyśliła się i zaniechała swego zamiaru.Gdy Julian przyszedł, mama wstała i pożegnała się.Widocznie mój mąż i moja matka nielubią się i nie mają do siebie zaufania.Podobno zwykle tak się dzieje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]