Podobne
- Strona startowa
- c5 9aw. Jan Od Krzy c5 bca Dzie c5 82a
- 0199291454.Oxford.University.Press.USA.Values.and.Virtues.Aristotelianism.in.Contemporary.Ethics.Jan.2007
- Jan Filip Vybrane kapitoly ke studiu ustavniho prava pdf
- Masterton Graham Wojownicy Nocy t.1
- Z pamietnikow mlodej mezatki Zapolska
- Grisham John Obronca ulicy
- Kraszewski Józef Ignacy Półdiable weneckie
- balzac honoriusz ojciec goriot (2)
- Księga tysiąca i jednej nocy
- Word Studies in the New Testament Vol 1 & 2 (Marvin R Vincent)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- beyblade.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z niego westalki brały wodę do ofiar.Wyobrażano sobie źródła w postaci męskiej, rzeki zaś i strumienie bądź jako niewiasty, bądź jako mężczyzn, zależnie od rwącej siły ich wód.Wiedziano, że bogowie wielkich rzek są starcami, o pogodnym, ojcowskim obliczu, a niegdyś byli królami kraju, przez który biegną ich strumienie.W źródłach mieszkają panny wodne, kameny, rozśpiewane boginki, które mają dar wieszczy i poetom użyczają natchnienia.Pod jedną z bram Rzymu był im poświęcony gaj uroczy, wyścielony miękką murawą.Zajęte swymi igraszkami, miłe bóstewka nie wymagają ani ofiar bogatych, ani kapłanów, ani świątyń błyszczących złotem.Nie tak jak stary dziad Tiberinus, bóg Tybru, najważniejszej dla Rzymu rzeki, która zżyma się z lada powodu, grozi wylewem i kto wie, czy w dawnych czasach nie żądał, by mu na ofiarę ludzi zabijano.W późniejszych czasach na czele bóstw wodnych stanął Neptun.Rzymianie widzieli w nim swojego Posejdona i przedstawiali go w taki sam sposób: z trójzębem, jako władcę morza.Z początku jednak był to podrzędny bóg chmur lub deszczu.PERSONIFIKACJECharakterystyczną stroną religii rzymskiej jest tłum personifikacji, czyli uosobionych pojęć moralnych, uczuć ludzkich itp.Była Fides (Wierność), przedstawiana z kłosami i koszem pełnym owoców; Concordia (Zgoda), z rogiem obfitości; Honos i Virtus (Honor i Dzielność), oboje uzbrojeni; Spes (Nadzieja), z kwiatem w dłoni; Pudicitia (Wstydliwość), w grubej zasłonie; Clementia (Łagodność), z berłem w ręce, wyobrażająca łaskawość panującego cesarza; Pax (Pokój); Iuventus (Młodość), czczona w osobnej kaplicy w celi Minerwy kapitolińskiej; Hilaritas (Wesołość), a nawet Dies Bonus — Dzień Dobry!Grecy potworzyliby z tych wszystkich bóstw miłe i zajmujące postacie mieszające się do życia ludzkiego, osnute jakimiś legendami, opromienione poezją.Rzymianie umieli tylko wybudować im mnóstwo świątyń, naznaczyć święta i ofiary.Tylko jedna z tych personifikacji nabrała więcej życia.Był to Mercurius (Merkury), uosobienie sprytu handlowego.Ale i on zawdzięczał swe powodzenie temu, że Grecy uznali go za swojego Hermesa.Rzymianie przekonali się wówczas, że mu w tych greckich szatach bardzo do twarzy, polubili go szczerze i po wszystkich krajach stawiali mu posągi jako opiekunowi rzymskiego handlu, który w ślad za zwycięskimi legionami szedł na podbój świata.Dnia 15 maja wszyscy kupcy obchodzili święto Merkurego.Z rana palili kadzidło przed posągiem boga, po czym w przepasanej tunice szli z konewką po wodę do świętego źródła przy Porta Capena.Przyniósłszy ją do domu zanurzali w wodzie gałąź wawrzynu i skrapiali wszystkie swe towary i siebie samych, po czym wygłaszali taką mniej więcej modlitwę: “Zmyj ze mnie, boże, wszystkie dotychczasowe krzywoprzysięstwa i jeślim kiedykolwiek brał ciebie na świadka, jeślim fałszywie przysięgał na imię Jowisza lub jakiegoś innego boga — niechaj te słowa niegodziwe puszczone będą na wiatr.Wszelako niech i na przyszłość wolno mi będzie oszukiwać i krzywoprzysięgać, a bogowie niech się nie troszczą o moje słowa".Musiał być bardzo wyrozumiały bożek Merkury, jeśli nie wahano się modlić do niego w ten sposób.NAPŁYW RELIGII OBCYCHNadzwyczaj szeroki, tolerancyjny politeizm rzymski chłonął w siebie z łatwością obce wyobrażenia religijne, tak że ta dziwna religia przedstawiała się w końcu niby zjazd powszechny różnych bóstw ze wszystkich krańców świata.Nie dokonało się to, oczywiście, od razu.Zaczęło się jednak wcześnie, a w miarę jak ożywiały się stosunki Rzymu z odległymi krajami, obcy bogowie raźniej i tłumniej przybywali.Niewolnicy, sprowadzeni z daleka, kupcy obcoplemienni, żołnierze powracający z wojen, cudzoziemcy osiedlający się na stałe — wszyscy przynosili jakieś własne świętości.Najgłębiej sięgał wpływ Greków.Ich religia zlała się z rzymską do tego stopnia, że pod koniec sami Rzymianie nie widzieli różnicy między swoimi bogami a bogami Greków.W żadnej epoce i u żadnego narodu nie spotykamy przykładu tak całkowitego poddania się religii obcej, tym dziwniejszego, że stało się to dobrowolnie, a nie pod jakimś przymusem.W wielkiej mierze przyczyniły się do tego księgi Sybillińskie.Tych ksiąg historia legendarna jest następująca: Do króla Tarkwiniusza przyszła pewnego razu nieznana kobieta i przyniosła dziewięć ksiąg, w których, jak mówiła, zawierały się boskie przepowiednie.Tarkwiniusz zapytał o cenę.Nieznajoma wymieniła jakąś sumę, bardzo wielką, tak że król sądził, iż ma do czynienia z obłąkaną.Ale owa kobieta w jego obecności rozłożyła ognisko i spaliła trzy księgi z owych dziewięciu, po czym spytała króla, czy nie życzy sobie nabyć sześciu pozostałych ksiąg za tę samą cenę.To już, w istocie, wydało się Tarkwiniuszowi jawnym szaleństwem.Gdy jednak nieznajoma spaliła trzy następne księgi i za ostatnie trzy zażądała pierwotnej ceny, król domyślając się jakiejś tajemnicy wziął owe księgi i wypłacił żądaną sumę.Nieznajoma natychmiast opuściła pałac i nigdzie już jej później nie widziano.Mówiono, że była to wróżka, imieniem Sybilla.Owe zaś trzy księgi, zwane odtąd Sybillińskimi, oddał król na przechowanie do miejsca świętego i pieczę nad nimi powierzył specjalnym kapłanom.Z początku tych kapłanów było dwóch, potem dziesięciu, wreszcie piętnastu.Ilekroć na kraj spadła klęska, senat rzymski osobną uchwałą wzywał ich, aby zajrzeli do ksiąg Sybillińskich i znaleźli w nich radę na usunięcie nieszczęścia.I, o dziwo, rada ksiąg Sybillińskich była zawsze jednaka: sprowadzenie do Rzymu jakiegoś nowego bóstwa.Były to bowiem po prostu książki zawierające greckie przepisy religijne i jakkolwiek by je czytano i wykładano, niezmiennie odnajdywano w nich wskazówki do nie znanego w Rzymie kultu.W ten sposób przywędrował do Rzymu grecki Apollo i zachował nawet swe imię, i jego syn, Asklepios, czczony nad Tybrem pod imieniem Eskulapa, i Dioskurowie: Kastor i Polideukes, Herakles, którego Rzymianie nazwali Herkulesem, i szereg innych.Rzymianie mieli takie nieprzebrane mnóstwo bogów, że zawsze któryś z nich mógł od biedy odpowiadać nowo wprowadzonemu bóstwu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]