Podobne
- Strona startowa
- Quinn Anthony Grzech Pierworodny Autobiografi
- Friedmann Anthony
- Anthony Piers Zamek Roogna (SCAN dal 862)
- Anthony Piers Przesmyk Centaura (SCAN dal 931
- Anthony Piers zamek roogana
- Anthony Piers Przesmyk Centaura
- Piers Anthony Sfery
- King Stephen Miasteczko Salem
- Orson Scott Card Siodmy syn (2)
- Clavell James Ucieczka (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miała ponad stopę średnicy.Składała się z ciasno splecionychdrutów i nylonowych oraz konopnych sznurków.Var pomyślał o przerąbaniu liny i strąceniu całego Gniazda do morza, ale zre-zygnował z tego zamiaru.Jego mały, wyszczerbiony toporek nie podołałby temuzadaniu.Zaczęli wspinać się po linie jak po słupie.Soli wciąż dzwigała swój ciężkiplecak.Nie mieli czasu, by się zamienić.Na szczęście droga była krótka.Var za-stanawiał się, czy dziewczynka zdoła wytrzymać to wszystko, po długim okresienieprzytomności.A jeśli amazonki wyjdą na dach i zaczną strzelać do nich z łu-ków.Wyszły, lecz za pózno.Var i Soli siedzieli już na potężnej stalowej rozporze,z której zwisało Gniazdo, i mieli dobrą osłonę.Byli bezpieczni.Pozostało tylkowejść na powierzchnię przebiegającej po moście drogi i oddalić się.Nagą skórę Vara zaatakował zimny wiatr.Musiał znalezć sobie nowe ubranie,a także broń.Ten toporek, choć okazał się użyteczny, nie podobał mu się.Poprowadził Soli po pochyłej belce prowadzącej do dzwigarów.Zostawili zasobą gniewne krzyki amazonek.Grzechot ich strzał odbijających się od kratow-nic ucichł w końcu.Var był ciekaw, dlaczego wojowniczki nie podążyły za nimi.Z pewnością wiedziały, jak się dostać na most.Nagle zapiekła go skóra.Z początku myślał, że to wiatr, lecz po chwili rozpo-znał dotyk Rentgenów. Do tyłu! zawołał, przytrzymując Soli. Promieniowanie!Wycofali się w czyste miejsce, gdzie krzyżujące się ze sobą belki tworzyły cośw rodzaju kosza.Teraz już wiedzieli, dlaczego amazonki ich nie ścigały.Z pewno-ścią przekonały się na własnej skórze, że przez most nie można przejść, i dlategozbudowały swą siedzibę właśnie w tym miejscu.98Var wiedział, co go czeka: most był siedliskiem Rentgenów, co czyniło z niegoZły Kraj.Zapewne teren pomiędzy Gniazdem a wyspą, na której tunel wychodziłna powierzchnię, również był skażony.Soli, do tej pory tak dzielna, nagle oparła głowę o ramię Vara i zaczęła płakać.Nie czyniła tego od wielu miesięcy.Wiatr stawał się coraz zimniejszy.Zapadał zmierzch.15To była nieprzyjemna noc.Soli miała w plecaku żywność i trochę ubrania,więc Var mógł z grubsza doprowadzić się do porządku, lecz lodowaty wiatr i bez-nadziejność ich położenia sprawiły, że sen stał się cierpieniem.Przytulili się do siebie, jak niegdyś na płaskowyżu na szczycie Góry Muz,i zaczęli rozmawiać. Czy boli cię głowa? zapytał Var, starając się, by jego pytanie zabrzmiałojak najspokojniej. Tak.Chyba się w nią uderzyłam.W jaki sposób wydostaliśmy się z tunelu?Var opowiedział jej wszystko. Zdaje się, że zaczęłam się budzić, kiedy postawiłeś mnie na nogi po-wiedziała. Słyszałam głosy i coś mną potrząsnęło, ale to wszystko było jakbybardzo daleko.Mógł to być sen.Potem ocknęłam się i zobaczyłam wodę, ale niewiedziałam, co się dzieje, więc się nie poruszyłam.Byłam już całkiem przytomna,kiedy mnie niosłeś do Gniazda, ale wiedziałam, że muszę być ostrożna.Trzyma-łam oczy zamknięte, więc nie widziałam, co się działo.Var zrozumiał teraz, dlaczego Soli mogła walczyć niemal natychmiast po ocuceniu.Była na tyle sprytna, by udawać nieprzytomną, zanim nie dowie-działa się więcej.Var niepokoił się o nią wtedy, wiedział jednak, że w każdyminnym przypadku mogłoby być gorzej.Amazonki obchodziły się z nim łagodnie,ponieważ wiedziały, że nie jest grozny, dopóki trzyma na rękach nieprzytomnądziewczynkę. Ci mężczyzni zauważyła nagle Soli wyglądali prawie jak mój ojciec,Sol, tylko że on nie jest słabeuszem.Var wiedział o tym. To kastraci. Nie.mieli.jak ty.Ale. zamilkła. Odkąd znalezliśmy się na zewnątrz widywałam czasem zwierzęta ode-zwała się znowu. Myślę, że wiem, jak to się dzieje.Rozmnażają się przezwkładanie tego tutaj.Badawczo wsunęła dłoń pomiędzy swoje uda.Byli ułożeni akurat tak, że jejpośladki opierały się mocno o jego krocze.Var przypomniał sobie jak się parzą100zwierzęta i zrozumiał, o co jej chodzi.Ona nie wiedziała jeszcze, czym jest połą-czenie mężczyzny i kobiety. Ale ci mężczyzni z Gniazda.jak oni.?Var milczał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]