Podobne
- Strona startowa
- PoematBogaCzlowieka k.6z7
- PoematBogaCzlowieka k.4z7
- PoematBogaCzlowieka k.3z7
- PoematBogaCzlowieka k.7z7
- Poematy Slowacki
- Nicholas Negroponte Cyfrowe Zycie (2)
- Adolf.Hitler. .Mein.Kampf.(osloskop.net)
- Nancy Kress Hiszpanscy Zebracy (2)
- K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia
- Asimov Isaac Narodziny Fundacji
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ty, Szymonie – Janowi, a ja – Nauczycielowi.Tak, dobrze.Widzisz? Od razu wydacie się trochę bardziej Judejczykami.Teraz to.»[Judasz] ściąga nakrycie głowy: żółtokasztanowe, z czerwonymi i zielonymi pasami takimi jak na płaszczu.Utrzymuje je na miejscu żółta przepaska.Wkłada je na głowę Jezusa i układa wzdłuż policzków dla zakrycia długich jasnych włosów.Jan bierze ciemnozielone nakrycie głowy Szymona.«O, teraz już lepiej! Mam zmysł praktyczny.»«Tak, Judaszu, masz zmysł praktyczny, to prawda.Uważaj jednak, aby nie przewyższył innego zmysłu.»«Jakiego zmysłu, Nauczycielu?»«Zmysłu duchowego» [– odpowiada Judaszowi Jezus.]«Nieee! W pewnych jednak wypadkach trzeba umieć zachowywać się politycznie, więcej jeszcze – dyplomatycznie.I uwaga.Bądź także wyrozumiały.To dla Twego dobra.Nie zaprzeczaj mi, gdy będę mówił.o rzeczach.tak, o rzeczach nieprawdziwych.»«Co chcesz przez to powiedzieć? Po co kłamać? Ja jestem Prawdą i nie chcę kłamstwa ani we Mnie, ani wokół Mnie.»«O, będę mówił tylko częściowe kłamstwa.Powiem, że wszyscy wracamy z dalekich krajów, na przykład z Egiptu, i że chcemy uzyskać wiadomości o drogich nam przyjaciołach.Powiemy, że jesteśmy żydami powracającymi z wygnania.W końcu w tym wszystkim jest trochę prawdy.A potem opowiem rzeczy.mniej lub bardziej fałszywe.»«Ależ, Judaszu! Po co oszukiwać?»«Ustąp, Nauczycielu.Świat kieruje się oszustwami.One są czasem konieczne.No dobrze.dla zrobienia Ci przyjemności, powiem tylko, że przybywamy z daleka i jesteśmy żydami.To prawda w trzech czwartych.A ty, Janie, nie odzywaj się.Zdradziłbyś nas.»«Będę milczał» [– zapewnia Jan.]«A potem, jeśli wszystko dobrze się ułoży.wtedy powiemy resztę.Mam jednak niewiele nadziei.Jestem sprytny i łapię rzeczy w lot.»«Widzę, Judaszu.Wolałbym jednak, abyś był prosty.»«To mało użyteczne.W Twojej grupie będę człowiekiem od trudnych zadań.Pozwól mi działać.»Jezus nie jest zachwycony, ale ustępuje.Oddalają się.Obchodzą ruiny, a następnie idą wzdłuż muru bez okien, za którym słychać ryczenie, wycie, rżenie, meczenie i donośne odgłosy wielbłądów czy dromaderów.Mur przechodzi w narożnik.Zakręcają.Oto są na placu w Betlejem.Zbiornik źródła jest ciągle w centrum placu.Zauważa się wciąż jego ukośny kształt, odmienny jednak od strony przeciwległej do gospody.Tam gdzie był mały domek – widzę go jeszcze, gdy myślę o nim, całym jakby z czystego srebra w blasku gwiazdy – jest teraz wielka pusta przestrzeń pokryta zgliszczami.Stoją tam jeszcze tylko małe schody z niewielkim balkonem.Jezus patrzy i wzdycha.Plac pełen jest ludzi.Otaczają sprzedawców żywności, narzędzi, sukna i innych rzeczy.Handlarze rozłożyli towary na matach, na ziemi lub włożyli do koszyków.Jedni przykucnęli pośrodku swych ‘sklepów’, inni – stoją, krzyczą, gestykulują i łapią jakiegoś kupującego, który się targuje.«To dzień targowy» – zauważa Szymon.Drzwi albo raczej brama gospody jest całkiem otwarta.Wychodzi przez nią rządek osłów obarczonych towarami.Judasz wchodzi jako pierwszy.Rozgląda się dookoła.Woła wyniośle małego chłopca stajennego, brudnego i ogarniętego koszulą – to znaczy ubranego jedynie w podkoszulek bez rękawów, opadający aż do kolan.«Chłopcze! – krzyczy Judasz.– Zawołaj natychmiast gospodarza! Pośpiesz się, bo nie mam zwyczaju czekać.»Chłopak biegnie, ciągnąc za sobą miotłę z gałęzi.«Ależ Judaszu! Co za zachowanie!» [– mówi Jezus]«Ucisz się, Nauczycielu.Pozwól mi działać.Powinni uważać nas za bardzo bogatych i pochodzących z miasta.»Gospodarz biegnie zginając się w pas, w ukłonach przed Judaszem – imponującym w ciemnoczerwonym płaszczu Jezusa na swym bogatym ubraniu złocistego koloru z szerokim pasem i frędzlami.«Przybywamy z daleka, człowieku.Żydzi z azjatyckiej wspólnoty.Ten oto – prześladowany – pochodzi z Betlejem.Szuka drogich Mu przyjaciół.A my jesteśmy z Nim.Przybywamy z Jerozolimy, gdzie oddaliśmy cześć Najwyższemu w Jego Domu.Czy możesz udzielić nam informacji?»«Panie.twój sługa.wszystko dla ciebie.Rozkazuj.»«Chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o wielu osobach, a szczególnie o Annie – kobiecie, która miała dom naprzeciw twojej gospody.»«O, nieszczęsna! Annę znajdziecie już tylko na łonie Abrahama, razem z jej synami.»«Nie żyje? Dlaczego?» [– zadaje pytanie Judasz]«Czyż nie wiecie o masakrze Heroda? Wszyscy o tym mówili i nawet Cezar nazwał go ‘wieprzem żądnym krwi’.Och! Co powiedziałem? Nie donieście na mnie.Jesteś prawdziwym żydem?»«Tak, oto insygnia mojego rodu.Mów więc.»«Annę zabili żołnierze Heroda razem z jej wszystkimi dziećmi, z wyjątkiem jednej córki.»«Ale dlaczego? Ona była taka dobra!» – [mówi Judasz]«Znałeś ją?»«Bardzo dobrze» – Judasz kłamie bezwstydnie.«Została zabita za to, że udzieliła gościny tym, o których mówiono, że są rodzicami Mesjasza.Wejdź tu.do tego pokoju.Ściany mają uszy i mówienie o pewnych rzeczach.nie jest bezpieczne.»Wchodzą do pomieszczenia ciemnego i niskiego.Siadają na bardzo niskim posłaniu.«Widzisz.miałem nosa.Nie jestem byle jakim oberżystą! Urodziłem się tu jako syn i wnuk oberżystów.Jestem podejrzliwy i nie chciałem ich przyjąć.Być może znalazłbym dla nich jakieś miejsce.Ale.Galilejczycy.ubodzy.nieznani.O, nie! Ezechiasz nie da się nabrać! Poza tym.czułem.czułem, że oni nie byli tacy jak inni.Ta kobieta.Jej oczy.coś takiego, nie wiem co.Nie, nie, musiała mieć w sobie demona, z którym rozmawiała.I przyniosła nam go tutaj: nie do mnie, lecz do miasta.Anna była bardziej niewinna niż owieczka i dała im mieszkanie kilka dni później, [kiedy byli] z Dzieckiem.Mówiono, że to Mesjasz.Och! Ile pieniędzy zarobiłem w tamtych dniach! Więcej niż w czasie spisu! Przychodzili wtedy nawet tacy ludzie, którzy nie musieli się dawać zapisać.Przybywali nawet znad morza, nawet z Egiptu, aby zobaczyć.I trwało to miesiącami! Jakie osiągnąłem zyski!.Na koniec przyszło trzech królów – trzech możnych mężów.trzech magów.czy ja wiem [kim byli]? Pochód, który się nie kończył! Zajęli mi wszystkie stajnie i płacili złotem jak sianem.Wystarczyłoby tego na miesiąc, a oni odeszli następnego dnia, zostawiając tu wszystko.A jakie prezenty dla służby!.I dla mnie! O!.Co do mnie, to o Mesjaszu – czy był prawdziwy, czy też fałszywy – mogę mówić tylko dobrze.Dzięki Niemu zarobiłem całe worki pieniędzy.Nie miałem poważniejszych zmartwień.Nie było [u mnie dzieci] zabitych.bo właśnie się ożeniłem.A więc.Ale inni!»«Chcielibyśmy zobaczyć miejsca rzezi.» [por
[ Pobierz całość w formacie PDF ]