Podobne
- Strona startowa
- PoematBogaCzlowieka k.6z7
- PoematBogaCzlowieka k.4z7
- PoematBogaCzlowieka k.7z7
- Poematy Slowacki
- PoematBogaCzlowieka k.2z7
- Orson Scott Card Czerwony Prorok
- Thomas Hardy Tessa d'Urberville
- Trylogia arturiańska 02 Bernard Cornwell Nieprzyjaciel Boga
- Savage Felicity Pokora Garden (2)
- Pyle Howard Wesole przygody Robin Hooda (SC
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chciał jednak nauczyć się tego, co powiedział Eklezjastyk: “Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca, a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę.” Był inteligentny, ale nie był mądry.Człowiek, do którego się zwrócił – w zamian za tak wiele korzyści, jakie miał dzięki niemądremu młodzieńcowi – wyznaczył tego głupca do pilnowania świń, znajdował się bowiem w kraju pogańskim i było tam wiele świń.Posłał go na swe posiadłości, by doglądał świń.Brudny, obdarty, śmierdzący, wygłodzony – bo pokarm był znikomy dla wszystkich sług, a szczególnie dla najniższych, a on, cudzoziemiec, dozorca świń i pośmiewisko, za takiego uchodził – widział świnie karmiące się żołędziami i wzdychał: “Gdybym mógł przynajmniej tymi owocami napełnić sobie żołądek! Ale są zbyt gorzkie! Nawet pomimo głodu nie wydają mi się dobre.” I płakał, myśląc o niedawnych obfitych ucztach u tyrana, pośród wybuchów śmiechu, śpiewów, tańców.Myślał też o skromnych, a bardzo pożywnych posiłkach, w oddalonym domu, o porcjach, które ojciec wydzielał wszystkim sprawiedliwie, zachowując dla siebie zawsze najmniej, zadowolony, że widzi zdrowy apetyt swoich synów.myślał też o porcjach wydzielanych sługom przez tego sprawiedliwego i wzdychał: “Pracownicy mego ojca, nawet najniżsi, mają chleba pod dostatkiem.a ja tu umieram z głodu.”Długi wysiłek zastanawiania się.długa walka dla zdławienia pychy.Wreszcie nadszedł dzień, gdy – odrodzony w pokorze i mądrości – powstał i powiedział: “Idę do mojego ojca! Głupia jest ta pycha, która mnie więzi.I dlaczego? Po co cierpieć w ciele, a jeszcze bardziej w sercu, gdy mogę uzyskać przebaczenie i pociechę? Idę do mojego ojca.To postanowione.Co mu jednak powiem? Ależ to, co zrodziło się we wnętrzu, w tym upodleniu, pośród nieczystości, pośród dokuczliwego głodu! Powiem mu: ‘Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i przeciw tobie.Nie jestem już godzien nazywać się twoim synem.Traktuj mnie więc jak najniższego pośród twoich najemników, ale znoś mnie pod swoim dachem, żebym widział cię, jak przechodzisz.’ Nie będę mógł mu powiedzieć: ‘.ponieważ cię kocham.’ Nie uwierzyłby w to.Ale to powie mu moje życie.I ojciec zrozumie, i zanim umrze, jeszcze mi pobłogosławi.O! Mam nadzieję, bo mój ojciec mnie kocha.”Powróciwszy wieczorem do wioski, zwolnił się u swego pana i – żebrząc po drodze – powrócił do domu.Oto pola ojca.i dom.i ojciec, który kierował pracami, postarzały, wychudzony z bólu, ale zawsze dobry.Winowajca – patrząc na tę ruinę, którą spowodował – zatrzymał się wystraszony.Ojciec jednak, odwracając głowę, ujrzał go.Wybiegł mu na spotkanie, gdy był jeszcze daleko.Dobiegłszy do niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go.Tylko ojciec rozpoznał w tym upodlonym żebraku swe dziecko i tylko on doznał poruszenia miłości.Syn – objęty ramionami ojca, z głową na jego ramieniu – wymamrotał pośród szlochania:“Ojcze, pozwól mi rzucić się do twoich stóp”.“Nie, mój synu.Nie do stóp.na moje serce.Ono tak bardzo cierpiało z powodu twojej nieobecności i musi odżyć, czując twoje ciepło na mojej piersi.”I syn, płacząc jeszcze mocniej, powiedział: “O, mój ojcze! Zgrzeszyłem przeciw Niebu i przeciwko tobie.Nie jestem już godzien, byś mnie nazywał synem.Ale pozwól mi żyć między twoimi sługami, pod twoim dachem.[Chcę] widzieć cię, jeść twój chleb, służyć ci, sycić się twoim oddechem.I przez każdy kęs chleba, przez każdy twój oddech umocni się moje serce, tak zepsute, i stanę się szlachetny.”Ojciec zaś – trzymając go ciągle w objęciach – zaprowadził go do sług, którzy zgromadzili się w pewnej odległości i obserwowali.Powiedział im: “Przynieście tu szybko najpiękniejsze szaty, miednice z wonną wodą.Umyjcie go, skropcie pachnidłami, przyobleczcie go na nowo, włóżcie mu nowe sandały i pierścień na palec.Potem weźcie utuczone cielę i zabijcie je.I niech przygotują ucztę.Ten bowiem syn mój był martwy, a teraz ożył; był zagubiony, a odnalazł się.Chcę, aby teraz odnalazł prostą dziecięcą miłość.Moja miłość i uczta w domu z powodu jego powrotu powinny mu ją przywrócić.Powinien pojąć, że zawsze jest dla mnie kochanym dzieckiem, które urodziło się jako ostatnie; [że jest dla mnie zawsze takim,] jakim było w odległym dzieciństwie, gdy kroczyło u mego boku, uszczęśliwiając mnie swoim uśmiechem i ciągłym szczebiotaniem.” I słudzy tak uczynili.Starszy syn był w polu i dowiedział się o tym dopiero, gdy wrócił.Wieczorem, wracając do domu, zobaczył, że oświetlają go lampy.Usłyszał też dźwięki instrumentów i odgłosy tańców, dochodzące od domu.Zawołał sługę, który przybiegł od swych zajęć, i zapytał go: “Co tu się dzieje?”A sługa odpowiedział: “Powrócił twój brat! Ojciec kazał zabić tłuste cielę, bo odzyskał syna – i to zdrowego, uleczonego z wielkiej choroby – i zarządził ucztę.Tylko na ciebie czeka, by zacząć.”Ale pierworodny syn, w złości, nie chciał wejść, a nawet zaczął oddalać się od domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]