Podobne
- Strona startowa
- c5 9aw. Jan Od Krzy c5 bca Dzie c5 82a
- 0199291454.Oxford.University.Press.USA.Values.and.Virtues.Aristotelianism.in.Contemporary.Ethics.Jan.2007
- Jan Filip Vybrane kapitoly ke studiu ustavniho prava pdf
- Makuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec
- Zywe kamienie BERENT
- Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin Zdzislaw Nowak
- Gamedec. Obrazki z Imperium. Cz 1 Marcin Sergiusz Przybylek
- Jan Potocki Rękopis znaleziony w Saragossie (tom. I)
- Alfred Szklarski Tomek u zrodel Amazonki (2)
- FrontPage 2002 Praktyczne projekty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pedro Giron, mąż mojej mamki, znany był jako Człowiek przedsię-biorczy, ale lichego charakteru.Zmuszony porzucić Hiszpanię, popły-nął do Ameryki i nie dawał o sobie żadnych wieści.Girona miała z nim tylko jednego syna, który był moim mlecznym bratem.Dziecię to odznaczało się nadzwyczajną pięknością, co sprawiło, że nazywano jeHermositem.Nieszczęśliwy niedługo cieszył się życiem i tym imie-niem.Jedne piersi nas karmiły i często spoczywaliśmy w tej samej ko-łysce.Zażyłość wzrastała między nami aż do siódmego roku naszegożycia.Wtedy Girona osądziła, że nadszedł czas pouczyć syna o różnicy naszych stanów i o rozdziale, jaki los położył między nim a młodą jego przyjaciółką.Pewnego dnia, gdyśmy zapuścili się w jakąś sprzeczkę dziecinną,Girona przywołała swego syna i rzekła mu surowo:– Proszę cię, abyś nigdy nie zapominał, że panna de Val Floridajest twoją i moją panią i że oboje jesteśmy tylko pierwszymi służącymi jej domu.Hermosito posłuchał tych słów.Odtąd wypełniał ślepo wszelkiemoje żądania, starał się nawet odgadywać je i uprzedzać.To nieograniczone posłuszeństwo zdawało się mieć dla niego niewypowiedzianyurok, ja zaś cieszyłam się, widząc go tak dla siebie powolnym.Naówczas Girona spostrzegła, że nowy ten sposób wzajemnego obejścia na-raża nas na inne niebezpieczeństwa, postanowiła więc rozłączyć nas, jak tylko skończymy po trzynaście lat.Na razie przestała się nad tym zastanawiać i ku czemu innemu zwróciła uwagę.Girona, jak wiesz, kobieta z wykształconym umysłem, zawczasuzaznajomiła nas z dziełami znakomitych autorów hiszpańskich i udzie-NASK IFPUG288Ze zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UGliła nam pierwszych pojęć o historii.Chcąc także wykształcić w nas rozsądek, kazała nam tłumaczyć się z tego, co czytaliśmy, i pokazywa-ła, jakim sposobem należy zastanawiać się nad wypadkami.Dzieci,ucząc się historii, zazwyczaj z namiętnością przywiązują się do osób odgrywających najświetniejsze role.W takich razach mój bohater natychmiast stawał się bohaterem mego towarzysza, gdy zaś zmieniałamprzedmiot mego uwielbienia, Hermosito z tymże samym zapałem po-dzielał moje zdanie.Przyzwyczaiłam się tak dalece do uległości Hermosita, że naj-mniejszy opór z jego strony byłby niesłychanie mnie zadziwił; ale nie było się czego lękać, ja sama musiałam ograniczyć moją władzę alboteż przezornie jej używać.Pewnego dnia zachciało mi się pięknej muszli, którą spostrzegłamna dnie czystej, ale głębokiej wody.Hermosito rzucił się i o mało co nie utonął.Kiedy indziej złamała się pod nim gałąź, gdy chciał wybrać gniazdo, którego żądałam.Upadł na ziemię i mocno się potłukł.Odtąd z większą przezornością oświadczałam moje życzenia, ale zarazemznajdowałam, że pięknie mieć taką władzę, a jednak jej nie używać.Był to, jeżeli sobie dobrze przypominam, pierwszy objaw mojej miło-ści własnej; odtąd, zdaje mi się, nieraz byłabym mogła czynić podobne spostrzeżenia.Tak nam upłynął trzynasty rok życia.W dniu, w którym Hermositogo ukończył, matka rzekła mu:– Synu mój, dziś obchodzimy trzynastą rocznicę twego urodzenia.Nie jesteś już dzieckiem i nie możesz tak poufałe zbliżać się do twojej pani.Pożegnaj się z nią, jutro odjedziesz do Nawarry, do twego dziadka.Girona jeszcze nie była dokończyła tych słów, gdy Hermositowpadł w gwałtowną rozpacz.Rozpłakał się, zemdlał, odzyskał zmysły, aby znowu zalewać się łzami.Co do mnie, bardziej zajmowałam siękojeniem jego żalu aniżeli podzielaniem zmartwienia.Uważałam go za istotę zupełnie zależną ode mnie, nie dziwiłam się więc jego rozpaczy.Ale bynajmniej nie okazałam mu wzajemności.Zresztą byłam jeszczezbyt młoda i zbyt doń przyzwyczajona, aby jego nadzwyczajna pięk-ność mogła sprawić na mnie jakiekolwiek wrażenie.Girona nie należała do osób, które można wzruszyć łzami, nie zwa-żała więc na żal Hermosita i gotowała wszystko do jego podróży.Ale w dwa dni po odjeździe mulnik, któremu powierzyła syna, przyszedłzafrasowany z oznajmieniem, że przechodząc przez las, odstąpił naNASK IFPUGZe zbiorów „Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej” Instytutu Filologii Polskiej UG289chwilę mułów i wróciwszy nie znalazł już Hermosita, że wołał go iszukał na próżno i że bez wątpienia wilcy go pożarli.Girona była wię-cej zdziwiona niż zmartwiona.– Zobaczycie – rzekła – że mały łotr wkrótce do nas powróci.W istocie, nie omyliła się.Niebawem ujrzeliśmy naszego zbiega.Hermosito rzucił się matce do nóg mówiąc:– Urodziłem się, ażeby służyć pannie de Val Florida, i umrę.jeżeli mnie od niej oddalą.W kilka dni potem Girona otrzymała list od męża, o którym dotądnie miała żadnych wiadomości.Pisał do niej, że w Veracruz zebrałznaczny majątek, dodając, że rad by mieć syna przy sobie, jeżeli ten dotąd zostaje przy życiu.Girona, pragnąc przede wszystkim oddalićsyna, nie omieszkała korzystać z tej sposobności.Hermosito od chwili swego powrotu nie mieszkał już na zamku, ale w małej wiosce, którąposiadaliśmy nad brzegiem morza.Pewnego poranku matka przyszłado niego i zmusiła go, by wsiadł do łódki rybaka, który zobowiązał się odwieźć go do stojącego w pobliżu amerykańskiego okrętu.Hermositowsiadł na okręt, ale podczas nocy rzucił się w morze i wpław przypły-nął do brzegu.Girona gwałtem zmusiła go do powrotu.Były to po-święcenia, jakie czyniła z poczucia obowiązku, i łatwo było widzieć, ile ją kosztowały.Wszystkie te wypadki, które ci opowiadam, bardzo szybko po sobienastępowały, po czym nastały inne, daleko smutniejsze.Mój dziad rozchorował się; matka moja, od dawna trawiona przewlekłą chorobą, za-ledwie miała dość siły do pielęgnowania ostatnich jego chwil i oddała duszę równocześnie z duchem margrabiego Astorgas.Z dnia na dzień oczekiwano przybycia mego ojca do Asturii, alekról żadną miarą nie chciał go p Liście od siebie, gdyż sprawy państwa wymagały jego obecności na dworze.Margrabia de Val Florida w pochlebnych wyrazach napisał list do Girony, polecając jej, aby mnie jak na j spiesznie j przywiozła do Madrytu.Mój ojciec przyjął do swojej służby wszystkich domowników margrabiego Astorgas.którego byłamjedyną dziedziczką.Urządziwszy mi więc świetny orszak, wybrali się ze mną w drogę.Zresztą córka sekretarza stanu może być w całej Hiszpanii pewna jak najlepszego przyjęcia; honory zaś, jakie mi wszędzie po drodze oddawano, rozbudziły w moim sercu żądzę zaszczytów, któ-ra później postanowiła o całym moim losie.Gdy zbliżałam się do Madrytu, inny rodzaj miłości własnej przy-głuszył nieco to pierwsze uczucie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]