Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Andre Norton Krysztalowy Gryf
- Dickson Gordon R Smoczy rycerz t.2
- Christie Agatha Morderstwo w Mezopotamii
- Nancy Kress Hiszpanscy Zebracy (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na pierwszy rzut oka poznali, że był to mąż zacnyi sprawiedliwy.- My tak czekali jak za ojcem! - wołali żołnierze.- A tak i przyszedł nasz wódz! - powtarzali z rozczuleniem inni.- Vivat! Vivat!Pan Zagłoba skoczył ku niemu na czele pułkowników, a on koniawstrzymał i począł się kłaniać rysim kołpaczkiem.- Jaśnie wielmożny wojewodo! - rozpoczął przemowy Zagłoba.-Choćbym starożytnych Rzymian, ba! i samego Cycerona albo sięga-jąc dawniejszych czasów, słynnego owego Ateńczyka Demostenesaposiadał wymowę, jeszcze bym nie umiał tej radości wypowiedzieć,jaką wezbrały serca nasze na widok dostojnej jaśnie wielmożnegopana osoby.Cieszy się w sercach naszych cała Rzeczpospolita,najmędrszego witając senatora i najlepszego syna, tym większą, boniespodzianą radością.Oto staliśmy na tych okopach pod broniąnie witać, ale walczyć gotowi.Nie radosnych słuchać okrzyków, alespiżowych gromów.Nie łzy wylewać, ale krew naszą!.Gdy zatemstujęzyczna fama rozniosła, że obrońca to ojczyzny, nie zdrajca,103Henryk Sienkiewicznadchodzi, że wojewoda witebski nie hetman wielki, litewski,że Sapieha, nie Radziwiłł.Lecz panu Sapieże pilno widać było wjechać, bo nagle kiwnąłręką z dobroduszną, choć wielkopańską niedbałością i rzekł:- Idzie i Radziwiłł.We dwóch dniach już tu będzie!Pan Zagłoba zmieszał się, bo raz, że mu się wątek mowy prze-rwał, a po wtóre, iż wieść o Radziwille wielkie na nim uczyniławrażenie.Stał więc przez chwilę przed panem Sapiehą, nie wiedząc,co dalej mówić; lecz prędko oprzytomniał i wyciągnąwszy spieszniebuławę zza pasa rzekł uroczyście, przypominając sobie, co było podZbarażem.- Mnie wojsko wodzem swym uczyniło, lecz ja w godniejsze ręceów znak oddaję, aby młodszym dać przykład, jak pro publico bononajwiększych zaszczytów zrzec się należy.%7łołnierze zaczęli pokrzykiwać, lecz pan Sapieha uśmiechnął siętylko i rzekł:- Panie bracie! aby was tylko Radziwiłł nie posądził, że ze strachuprzed nim buławę oddajecie.Byłby rad! - Już on mnie zna - odparłZagłoba - i o bojazń nie posądzi, bom go pierwszy w Kiejdanachsplantował i innych przykładem pociągnąłem.- Kiedy tak, to prowadzcie do obozu - rzekł Sapieha.- Powiadałmi przez drogę Wołodyjowski, żeście przedni gospodarz i że jestu was się czym pożywić, a myśmy strudzeni i głodni.To rzekłszy ruszył koniem, a za nim ruszyli inni i wjechali wszyscydo obozu wśród niezmiernej radości.Pan Zagłoba przypomniał sobie,co o panu Sapieże mówią, że się w ucztach i kielichach kocha, więc po-stanowił godnie uczcić dzień jego przybycia.Jakoż wystąpił z ucztą takwspaniałą, jakiej dotąd w obozie nie było.Jedli wszyscy i pili.Przy kie-lichach opowiadał pan Wołodyjowski, co pod Wołkowyskiem zaszło,jak nagle otoczyły go znacznie większe siły, które zdrajca Zołtareńkona pomoc wysłał, jak już ciężko było, gdy nagle przyjście pana Sapiehyzmieniło rozpaczliwą obronę w najświetniejsze zwycięstwo.104Potop t.2- Daliśmy im takie pro memoria - mówił - że odtąd ucha z obozunie wytkną.Po czym rozmowa zeszła na Radziwiłła.Pan wojewoda witebskimiał bardzo świeże wiadomości i wiedział przez zaufanych ludzio wszystkim, co się w Kiejdanach stało.Opowiadał więc, że wysłałhetman litewski niejakiego Kmicica z listem do króla szwedzkiegoi z prośbą, aby z dwóch stron razem uderzyć na Podlasie.- Dziw mi to nad dziwy! - zawołał pan Zagłoba - bo gdyby nie tenKmicic, to do tej pory nie zebralibyśmy się w kupę i mógł nas zjeśćRadziwiłł, gdyby był nadszedł, jednego po drugim jako siedleckieobwarzanki.- Powiadał mi to wszystko pan Wołodyjowski - odrzekł Sapieha- z czego wnoszę, że ma on chyba do was osobisty afekt.Szkoda, żedla ojczyzny go nie ma.Ale tacy ludzie, którzy nic nad siebie niewidzą, nikomu dobrze nie służą i każdego tak zdradzić gotowi, jakow tym przypadku Kmicic Radziwiłła.- Jeno między nami nie masz zdrajców i wszyscyśmy do gardłaprzy jaśnie wielmożnym wojewodzie stać gotowi! - rzekł %7łeromski.- Wierzę, że tu sami zacni żołnierze - odparł wojewoda - i animsię spodziewał, bym tu taki ład i dostatek zastał, za co jegomościpanu Zagłobie muszę być wdzięczny.Pan Zagłoba aż pokraśniał z zadowolenia, bo jakoś mu siędotąd wydawało, że jakkolwiek wojewoda witebski traktujego łaskawie, przecie nie z takim uznaniem i powagą, jakiej bysobie pan eks-regimentarz życzył.Począł więc opowiadać, jakrządził, co uczynił, jakie zapasy zebrał, jak działa sprowadziłi piechotę uformował, wreszcie jak obszerną musiał prowadzićkorespondencję.I nie bez chełpliwości wspomniał o listach wysłanych do królawygnanego, do Chowańskiegó i do elektora.- Po moim liście musi się jegomość elektor jasno opowiedzieć zanami albo przeciw nam - rzekł z dumą.105Henryk SienkiewiczAle wojewoda witebski był człek wesoły, może też i podochociłtrochę, więc pogładził wąsa, uśmiechnął się złośliwie i rzekł:- Panie bracie, a do cesarza niemieckiego nie pisaliście?- Nie! - rzekł zdziwiony Zagłoba.- A to szkoda! - odrzekł wojewoda - rozmawiałby równyz równym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]